Pływająca elektrownia atomowa pod lupą Greenpeace'u
Pierwsza na świecie pływająca elektrownia jądrowa Akademik Łomonosow, która zmierza z Sankt Petersburga w kierunku Murmańska, wpłynęła rankiem 3 maja na wody terytorialne Danii. Tam została otoczona eskortą w ramach pokojowego protestu przez aktywistów Greenpeace, którzy zwracają uwagę na niebezpieczeństwo jakie może stanowić taki obiekt - mówi Katarzyna Guzek z Greenpeace Polska.
2018-05-05, 10:30
Posłuchaj
Aktywistka mówi, że pływająca elektrownia jądrowa jest prototypem, a poza tym w ocenie Greenpeace, nie jest ona w stu procentach bezpieczna. Jak wskazuje Katarzyna Guzek, na pokładzie będą składowane zarówno paliwo, jak i odpady nuklearne, które w przypadku silnego sztormu mogą wydostać się do wody.
Ekolodzy chcą nadzoru
To oznaczałoby pogwałcenie Konwencji londyńskiej, która w 1972 roku wprowadziła nakaz ochrony mórz przed zanieczyszczeniami radioaktywnymi. Dlatego organizacja Greenpeace wzywa społeczność międzynarodową, żeby domagała się od Rosji pełnego i niezależnego nadzoru nad pływającą elektrownią jądrową.
- Nie wiemy dokładnie jak wygląda kwestia kontroli i regulacji. Greenpeace domaga się pełnego i nieograniczonego nadzoru nad tą elektrownią, który będzie realizowany przez Federalną Służbę Nadzoru Ekologicznego, Technologicznego i Jądrowego. To podstawa - podkreśla Katarzyna Guzek.
Organizacja żąda też zakazu wprowadzania tego typu obiektów na teren Arktyki, która - jak tłumaczą jej przedstawiciele- już obecnie jest mocno dotknięta skutkami zmian klimatu.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Jedynka, Elżbieta Szczerbak
REKLAMA
REKLAMA