Sąd przedłużył areszt Tomaszowi J., podejrzanemu o spowodowanie katastrofy kamienicy na Dębcu

Poznański sąd przedłużył w środę areszt wobec Tomasza J., podejrzanego o zabójstwo żony i spowodowanie wybuchu kamienicy na poznańskim Dębcu. Zdaniem sądu mężczyzna na wolności mógłby próbować zabić syna lub uciec z kraju.

2018-06-20, 12:04

Sąd przedłużył areszt Tomaszowi J., podejrzanemu o spowodowanie katastrofy kamienicy na Dębcu
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Shutterstock

4 marca wskutek wybuchu gazu zawaliła się część kamienicy na poznańskim Dębcu. W ruinach znaleziono ciała pięciu osób, a ponad 20 zostało rannych.

Po koniec marca Tomasz J. usłyszał zarzut zabójstwa żony, znieważenia jej zwłok oraz spowodowania częściowego zawalenia budynku mieszkalnego. Podczas przesłuchania Tomasz J. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. 29 marca poznański sąd zdecydował o zastosowaniu wobec mężczyzny tymczasowego aresztu.

Prokuratura wniosek o przedłużenie aresztu argumentowała koniecznością przeprowadzenia szeregu dodatkowych czynności dowodowych w sprawie, a także możliwością utrudniania postępowania przez podejrzanego.

Mógłby zacierać ślady

Sędzia Joanna Rucińska uzasadniając wydane w środę postanowienie o przedłużeniu do 23 września tymczasowego aresztowania wobec Tomasza J. wskazała, że "zgromadzony materiał dowodowy nadal wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się zarzucanych mu czynów". Jak mówiła, przemawiają za tym m.in. zeznania przesłuchanych do tej pory świadków, osób pokrzywdzonych w wyniku wybuchu i członków ich rodzin, wnioski opinii z zakresu medycyny sądowej, genetyki i gazownictwa, a także wyniki oględzin miejsca zdarzenia i sekcje zwłok ofiar, dokumentacja medyczna, oraz wydruki rozmów żony podejrzanego Beaty J.

REKLAMA

Sędzia wskazała również, że podejrzany nie ma stałego miejsca zamieszkania, ani miejsca zatrudnienia w Polsce, co uprawdopodabnia, że po zwolnieniu z aresztu Tomasz J. mógłby uciec z kraju, ponieważ - jak podkreśliła sędzia - stan jego zdrowia ulega stopniowej poprawie. - A mając doświadczenia związane z pobytem zarobkowym w Wielkiej Brytanii z łatwością mógłby się ukryć za granicą - zaznaczyła sędzia.

Jak dodała, zdaniem sądu podejrzany na wolności mógłby wpływać na postępowanie dowodowe i świadków - zwłaszcza 13-letniego syna, rodzinę, znajomych i sąsiadów.

- Bliskość relacji łączących te osoby i swoboda nawiązywania kontaktów z wymienionymi na wolności, rodzi obawę wykorzystania takiej możliwości przez podejrzanego w celu utrudnienia śledztwa. Wskazaną obawę uprawdopodabnia w ocenie sądu także charakter zarzutu związanego ze spowodowaniem wybuchu gazu w kamienicy, sugerujący, że celem działania podejrzanego miało być zatarcie śladów zabójstwa żony, co z kolei rodzi obawę, że po opuszczeniu aresztu podejrzany mógłby podejmować zbliżonego rodzaju aktywność, zmierzając do zacierania śladów działalności przestępczej i to bez zważania na życie, zdrowie i bezpieczeństwo innych osób, w tym swoje - podkreśliła Rucińska.

Planowała rozpocząć nowe życie

Sędzia nawiązała także do zeznań Beaty J., które kobieta złożyła na początku stycznia po wypadku samochodowym, w którym uczestniczył jej syn. Chłopiec podróżował wtedy autem wraz z ojcem. Tomaszowi J. w wyniku zdarzenia nic się nie stało, natomiast chłopiec od momentu wypadku przebywa w szpitalu.

REKLAMA

Do wypadku miało dojść krótko po tym, jak żona Tomasz J. oświadczyła mężowi, że od niego odchodzi. Beata J. miała zacząć oskarżać męża; mówić, że z zemsty próbował zabić ich syna. Po tym zdarzeniu kobieta miała zerwać kontakt z mężem, a po jakimś czasie zaczęła spotykać się z innym mężczyzną.

- Zeznania Beaty J. złożone 8 stycznia 2018 roku i jej znajomego, jak na razie wskazują na determinację podejrzanego w dążeniu do pozbawienia życia syna i żony, bez liczenia się z własnym życiem. Wskazuje na to także charakter zarzucanego mu czynu związanego z okaleczeniem zwłok żony, wskazujący na stanowczość jego postawy i chęć odwetu. Zdaniem sądu, uprawdopodabnia to możliwość, że podejrzany na wolności, kierując się zemstą wobec żony, mógłby nadal podejmować kroki zmierzające do pozbawienia życia ich syna, bądź też mężczyzny, z którym Beata J. planowała rozpocząć nowe życie - mówiła sędzia.

- Okoliczności popełnienia czynów, wysoki stopień ich społecznej szkodliwości, możliwe działanie z niskich pobudek, z zazdrości, czy chęci zemsty, spowodowanie wybuchem śmierci czterech osób i ciężkich obrażeń 26 innych (...) w ocenie sądu uzasadniają przekonanie o surowości grożącej mu kary - dodała.

Nawet dożywocie

Sędzia wskazała, że na obecnym etapie postępowania "zachodzi konieczność przesłuchania małoletniego Kacpra J., uzyskanie ostatecznej opinii co do obrażeń odniesionych przez Kacpra J. i Tomasza J. w wypadku drogowym, uzupełnienia zarzutów stawianych podejrzanemu o spowodowanie wypadku drogowego, poddanie podejrzanego badaniu przez lekarzy psychiatrów, uzyskanie pozostałych opinii instytucji i biegłych, nadto doprecyzowanie treści zarzuty trzeciego (...) Biorąc pod uwagę obecny etap śledztwa, sąd nie dopatrzył się podstaw do zmiany tymczasowego aresztowania na inny środek zapobiegawczy".

REKLAMA

Prokuratura ani obrońcy podejrzanego nie chcieli komentować postanowienia sądu.

43-letni Tomasz J. został przywieziony do szpitala już godzinę po wybuchu w kamienicy. W ciężkim stanie trafił na oddział anestezjologii i intensywnej terapii. Miał poparzenia II i III stopnia na 50 proc. powierzchni skóry: głowy, pleców, rąk. Poparzone miał również drogi oddechowe, a ponadto stłuczone płuco i złamane żebro. Ze względu na obrażenia został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej - lekarze wybudzili go w połowie marca.

Za przestępstwa zarzucane Tomaszowi J., grozi mu kara więzienia na czas nie krótszy niż 8 lat, kara 25 lat więzienia lub dożywocie.

tjak

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej