Tajlandia: dramatyczne listy uwięzionych w jaskini. Trener przeprasza rodziców

Uwięzieni od dwóch tygodni w jaskini w północnej części Tajlandii chłopcy oraz ich trener napisali listy do najbliższych. Zostały one przekazane za pośrednictwem nurków. To odpowiedzi na wiadomości od rodzin, także dostarczone przez ratowników.  Wcześniejsza próba ustanowienia połączenia telefonicznego z uwięzionymi nie powiodła się.

2018-07-07, 07:40

Tajlandia: dramatyczne listy uwięzionych w jaskini. Trener przeprasza rodziców

List do rodziców młodych piłkarzy napisał również 25-letni opiekun grupy - trener Ekkapol Chantawong, który przeprosił za zaistniałą sytuację. Zapewnił, że chłopcy mają się dobrze, a członkowie ekipy ratunkowej są bardzo pomocni. „Obiecuję, że zaopiekuję się waszymi dziećmi najlepiej jak potrafię" - zapewnił wychowawca.

"Nie martwcie się… wszyscy jesteśmy silni- napisał jeden z chłopców. „Nauczyciele, nie dawajcie nam dużo prac domowych” - prosił w piśmie drugi. Młodzi piłkarze w listach załączają również prośby o jedzenie, w tym m.in. o pieczone kurczaki
Gubernator prowincji Chiang Rai na północy Tajlandii powiedział, że wyprowadzenie uwięzionych na powierzchnię nie jest obecnie możliwe. "Musimy mieć pewność, że wyprowadzimy ich całkowicie bezpiecznie. Wszystko zależy od sytuacji. Obecnie nie są oni zdolni wyjść na zewnątrz, nie są w stanie nurkować" - powiedział gubernator.

Czas na uratowanie chłopców i ich opiekuna z zalanej wodą jaskini jest coraz bardziej ograniczony. Szanse powodzenia akcji ratunkowej zmniejszają pogarszające się warunki pogodowe oraz spadający w jaskini poziom tlenu. Chłopców od świata dzielą blisko dwa kilometry zalanych monsunowymi deszczami korytarzy jaskini.

12 zawodników klubu piłkarskiego w wieku od 11 do 16 lat i towarzyszący im 25-letni trener 23 czerwca weszli do kompleksu jaskiń w Chiang Rai. Odcięci od świata zostali po tym, jak część jaskiń zalała woda. Po 9 dniach do uwięzionych dotarli ratownicy. Dostarczono im pożywienie i leki.

REKLAMA


W czwartek podczas akcji ratunkowej zmarł 38-letni nurek. Przyczyną śmierci było prawdopodobnie niedotlenienie organizmu.

Choć według władz wszyscy są bezpieczni, nierozwiązana pozostaje kwestia wydostania ich z jaskini, która wciąż jest częściowo zalana wodą. Na razie wycieńczonym chłopcom i trenerowi przekazano wysokokaloryczne pożywienie i lekarstwa.

Akcja ratownicza w ostatnich dniach poruszyła cały świat. W sprawę zaangażowali się najlepsi światowi eksperci, którzy próbują opracować sposób na wydostanie grupy z jaskinii.

REKLAMA

Na razie jednak wszelkie próby kończą się niepowodzeniem. Po utracie przytomności spowodowanej brakiem tlenu po wejściu do jaskini zmarł w piątek jeden z tajskich ratowników. Kilka godzin później szef Sztabu Kryzysowego, Narongsak Osottanakorn, który jest także gubernatorem prowincji Chiang Rai, oświadczył, że próba ta była "nieodpowiednia" i nie podjęte zostaną akcje, które naraziłyby na śmierć ratowników. Obecnie wydostanie chłopców z jaskini zalanej wodą jest tym bardziej niemożliwe, że większość uwięzionej grupy nie umie pływać ani też nurkować.

Ratownicy przygotowują się na scenariusz, w którym młodzi piłkarze będą musieli spędzić w środku nawet kilka miesięcy do momentu, w którym poziom wody obniży się. Specjaliści rozważają jednak m.in. wykonanie odwiertów od góry jaskiń.

tjak

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej