Eksperci o PPK: dobry projekt, ale diabeł tkwi w szczegółach

Eksperci pozytywnie oceniają rządowy projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych. Pomimo konsultacji społecznych wiele propozycji prawdopodobnie będzie jeszcze doprecyzowanych podczas prac w Sejmie. I jak zwykle - zdaniem ekspertów - diabeł tkwi w szczegółach, ale jest wiele dobrych pomysłów w rządowym projekcie. Co nie znaczy, że nie ma znaków zapytania np. jak zachęcić Polaków do pozostania w systemie? 

2018-08-28, 21:36

Eksperci o PPK: dobry projekt, ale diabeł tkwi w szczegółach
zdjęcie ilustracyjne. Foto: shutterstock

Zdaniem Pawła Borysa, prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju, PPK odniosą sukces, bo Polacy potrafią liczyć. Zwrócił uwagę, że program zapewnia podwojenie oszczędności oraz pozwala w dowolnej chwili zabrać pieniądze. Jest także - w odróżnieniu od OFE - bezpieczny dla finansów publicznych.

Pawel Borys uważa, że programy podobne do naszego PPK upowszechniły się w gospodarkach na całym świecie i cieszą się dużym zainteresowaniem pracowników. Średnio uczestniczy w nich 70-80 proc. uprawnionych pracowników. Wprowadzamy, więc sprawdzony model na innych rynkach – ocenił.

- PPK to powszechny program społeczny, który ma zwiększyć bezpieczeństwo Polaków na emeryturze. To program prywatny i dobrowolny, całkowicie odmienny od OFE - przekonywał Borys.


czytaj więcej
Morawiecki Czerwinska PPK1200.jpg
Reforma emerytalna coraz bliżej. Rząd przyjął projekt ustawy

Co odróżnia PPK od OFE?

Paweł Borys przypomniał, że OFE - z mocy prawa - są częścią publicznego systemu ubezpieczeń społecznych. - Nie tworzyły one żadnych dodatkowych oszczędności, tylko były finansowane ze składki na ubezpieczenie społeczne. Podział tej składki spowodował lukę i deficyt w ZUS-ie oraz konieczność wzrostu długu publicznego - stwierdził.

REKLAMA

- Z OFE nie można było wystąpić i zabrać środków, z PPK w dowolnej chwili będzie można wystąpić i wypłacić środki. W ustawie o PPK jest wprost zapis o gwarancji prywatności tych środków – dodał.

Czy PPK zastąpi OFE? 

Natomiast prof. Stanisław Gomułka uważa, że ogólną intencją PPK jest zastąpienie tego, co przedtem miały spełniać OFE. Jego zdaniem połowa tych środków została przejęta przez poprzedni rząd, więc pozostało niewiele. Według obecnego rządu PPK ma spełniać dwa cele. Jednym z nich jest zwiększenie środków potrzebnych do sfinansowania emerytur, które bez niego byłyby coraz niższe.  Oprócz tego ma być to zastrzyk dodatkowego kapitału do gospodarki, m.in. na giełdę,  do systemu bankowego, z którego mogą korzystać przedsiębiorcy.

-  Fundusze, jakie mają być w tej chwili generowane w programie, są stosunkowo umiarkowane. Znaczące zwiększenie przyszłych emerytur oraz wygenerowanie dodatkowych środków dla gospodarki wymagałoby, żeby program ten odbywał się na dużo większą skalę – powiedział serwisowi eNewsroom prof. Stanisław Gomułka.

- Obecny zakres PPK zapewni nieznaczny wzrost emerytur. Bez niego za 20-30 lat świadczenia te w stosunku do płac spadną do ok. 30-35 proc., z obecnego poziomu – ok. 50 proc. Celem było więc zmniejszenie tego spadku, jednak będzie on miał nadal miejsce – ocenił prof. Gomułka.

REKLAMA

PPK mogą zmobilizować Polaków do oszczędzania na emeryturę

PPK mogą zmobilizować Polaków do oszczędzania na emeryturę. Nie ma jednak symulacji jak wpłyną one na kondycję najmniejszych polskich przedsiębiorstw - powiedziała w rozmowie z PAP dr Małgorzata Starczewska - Krzysztoszek z wydziału Nauk Ekonomicznych UW.

Zwróciła uwagę, że Polscy niechętnie oszczędzają na emeryturę. - To zrozumiałe, bo nasze dochody są wciąż niskie, a jako społeczeństwo wciąż jesteśmy niezaspokojeni konsumpcyjnie i ciągle brakuje nam różnych dóbr. Mamy tzw. trzeci filar systemu emerytalnego, ale widać, że skala inwestycji w nim jest niewielka - podkreśliła.

Dlatego - jej zdaniem - potrzebne jest rozwiązanie, które ma znamiona powszechności i będzie mobilizowało ludzi do oszczędzania z myślą o przyszłości.

Czego brakuje w rządowym pomyśle?  

REKLAMA

Krzysztoszek zwróciła też uwagę na brak symulacji pokazującej jak wprowadzenie PPK wpłynie na kondycję najmniejszych polskich przedsiębiorstw, które stanowią 96 proc. wszystkich firm w Polsce .

- Ich rentowność jest nieduża a wynagrodzenia ponad dwa niższe niż w przeciętnie. Z jednej strony chcemy by one się rozwijały, a z drugiej - nakładamy na nie dodatkowe koszty i obniżamy ich możliwości inwestycyjne. Tu mam duże obawy, bo przy małej rentowności te mikrofirmy będą musiały ponosić dodatkowe koszty - powiedziała.

"Beczka miodu z łyżką dziegciu"

- To będzie "beczka miodu z łyżką dziegciu" - tak ekonomista profesor Witold Orłowski ocenił przyjęty we wtorek przez rząd projekt ustawy o PPK. Jego zdaniem, dodatek emerytalny wypłacany z tego tytułu będzie niewielki.  Orłowski zwrócił uwagę, że trzeba zachęcać ludzi do oszczędzania na emerytury.

Trzeba zmusić Polaków do oszczędzania?

- Polacy niestety nie wykazują się zdolnością do myślenia o swojej przyszłości na dłuższą metę. Państwo musi ich nieco do tego przymusić. Dobrowolność w tym momencie jest rzeczywiście odrobinę ograniczona. Niby będzie można się wypisać z PPK, ale państwo będzie jednak starało się zachęcać, by tego nie robić. Uważam jednak, że to jest słuszne - mówił.

REKLAMA

Profesor dodał, że jeżeli zostanie zapisane w ustawie, że środki zgromadzone w PPK będą prywatne, to unikniemy nieporozumienia, do jakiego doszło z OFE. - W przypadku OFE nieporozumienie polegało na tym, że ludzie byli święcie przekonani, że są to środki prywatne. Zgodnie jednak z całą wykładnią prawa, takimi wcale nie były. Jeżeli teraz zostanie to zapisane jako środki prywatne, to poza wyjątkiem nacjonalizacji oszczędności - co jest mało prawdopodobne - to te środki takimi będą - tłumaczył.

Zdaniem prof. Orłowskiego pieniądze zgromadzone w PPK jako dodatek do emerytury będą niewielkie. - Rząd trochę manipuluje liczbami, mówiąc o bardzo wysokich kwotach np. po ich jednorazowym wypłaceniu, czy po 10 latach oszczędzania. (...) mówimy o dodatkowych 200-300 zł miesięcznie. To dużo dla tych, którzy mają bardzo niską emeryturę, ale to nie są tak imponujące kwoty, jak ludziom mogłoby się wydawać - mówił.

Inne wątpliwości dotyczące PPK 

Prof. Orłowski uważa, ze drugą wątpliwością jest to, jak państwo będzie mogło wpływać na inwestowanie pieniędzy z PPK. - To nie jest takie jasne. Mówi się o specjalnej roli Polskiego Funduszu Rozwoju, czyli, że państwo zachowa dużą swobodę. Pojawią się zatem pytania, czy moje pieniądze zostaną zainwestowane tak, jak bym chciał, czy pod naciskiem politycznym nie zostaną one wykorzystane na kopalnie czy inne projekty - dodał ekonomista.

Dużo będzie zależało do tego, ile osób pozostanie w PPK

Powodzenie PPK będzie zależało od tego, ile osób ostatecznie w nim dobrowolnie pozostanie i jaka będzie koniunktura na rynkach finansowych - powiedział PAP główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion Piotr Kuczyński.

REKLAMA

- Na początku ludzie będą do niego zapisywani obowiązkowo, a potem będą mogli się z niego wypisać. I tu jest pytanie, ile osób się wypisze. Tego nie wiemy. Moi koledzy mówią, że większość zostanie. Ja podejrzewam, że większość odejdzie - powiedział Kuczyński.

Drugim ważnym czynnikiem, według Kuczyńskiego, będzie koniunktura na rynkach finansowych.

- Jeżeli na rynkach będzie tak, jak teraz, czyli u nas coś na kształt hossy, która na Zachodzie trwa od 10 lat, to ludzie zostaną w tym systemie. Ale jak się trafi dołek i bessa - to ludzie się natychmiast wypiszą. A jaka będzie koniunktura na rynkach finansowych przez 20, 30 lat do momentu, kiedy ludzie będą szli na emeryturę, tego nikt nie jest w stanie powiedzieć - powiedział.

Zdaniem analityka na PPK niewątpliwie skorzystają najmniej zarabiający. - Dla tych bardzo mało zarabiających, 240 zł rocznie dopłaty to jest jakiś pieniądz; i plus ta opłata powitalna 250 zł oraz plus to, co dopłaca przedsiębiorca - powoduje, że mniej zamożni skorzystają na tym najwięcej, proporcjonalnie do tego, co mają - wyjaśnił Kuczyński.

11 milionów nie stanowi o powszechności PPK

Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego uważa, że bez względu na to, jak pomysłodawcy będą nazywali PPK, będą one adresowane do 11 mln potencjalnych uczestników.

REKLAMA

- Liczba ta nie stanowi jeszcze o powszechności. Do OFE należy 16 milionów członków. Wprowadzamy PPK, które już u zarania niekoniecznie jest rozwiązaniem powszechnym, ponieważ zostawia poza swoim działaniem część obywateli - powiedział agencji eNewsroom.pl Marcin Wojewódka. 

- Nie zmienia to faktu, że trzeba zastanowić się nad czynnikami sukcesu. Co zrobić, aby adresaci programu chcieli w nim uczestniczyć? W tym projekcie jest wiele dobrych pomysłów. Przykładem jest automatyczny zapis wszystkich, którzy są zatrudnieni i opłacają składki na ubezpieczenia – pod warunkiem, że są w wieku do 55 lat. Jeżeli ktoś jest w wieku od 55 lat do 70 lat – będzie musiał złożyć wniosek. Każdy uczestnik będzie mógł odstąpić od PPK. Jak zachęcić osoby do pozostania w programie? - zastanawiał się ekspert.

Jego zdaniem mimo wszystko, diabeł tkwi w szczegółach. Historie takie, jak z OFE, powodują spadek zaufania do instytucji grupowego dodatkowego oszczędzania. Z tym będzie bardzo trudno się zmierzyć. Trzeba zastanowić się i podjąć działania przekonujące ludzi do oszczędzania w ramach PPK. Musimy szukać sojuszników do oszczędzania, ponieważ cel jest jak najbardziej zbożny – dodał Wojewódka.

Naczelna Redakcja Gospodarcza, PAP, internet, kw  

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej