Zmiana czasu. Czy przestawianie wskazówek zegarów ekonomicznie jest uzasadnione?
Już w nocy z soboty na niedzielę przestawiamy wskazówki zegarów o godzinę wstecz i zmieniamy czas z letniego na zimowy. Bardzo możliwe, że po raz ostatni lub przedostatni, bo wynik niedawnego referendum ws. odejścia od tego zabiegu w krajach unijnych był jednoznaczny. Zresztą sami ekonomiści nie mają wątpliwości.
2018-10-26, 10:16
W tym roku minęły 102 lata od pierwszego przestawienia zegarów do przodu i wprowadzenia czasu letniego. Pionierami byli Niemcy, którzy zrobili to, by oszczędzić na cennym w okresie wojny węglu używanym do produkcji energii elektrycznej.
Lepsze wykorzystanie światła dziennego
W Polsce zegary regularnie przestawiamy od 1977 r. Zmiana ta w naszym kraju wynikała z oszczędności. Chodziło o jak największe wykorzystanie światła dziennego. Wynikało to stąd, że ponad 40 lat temu zdecydowanie więcej zakładów pracowało już od godziny 6 rano. Dzięki przestawieniu wskazówek zegara ze względu na czas zimowy jasno robiło się wcześniej i można było wyłączyć lampy.
Dziś wydaje się, że zmiana czasu z letniego na zimowy powoli traci sens. Coraz więcej firm zaczyna pracę o godz. 9 i kończy o 17. Oznacza to, że światło dzienne jest bardziej potrzebne po południu niż rano.
To jeden z argumentów Polskiego Stronnictwa Ludowego, które optuje za tym, by w Polsce był tylko czas letni. We wrześniu 2017 r. ludowcy złożyli do Sejmu projekt ustawy w tej sprawie. Propozycja zyskała poparcie sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych. Zgodzili się na nią członkowie wszystkich klubów partyjnych.
REKLAMA
Za czy przeciw zmianie
Głosowanie może więc być w tej sprawie formalnością, ale od ubiegłorocznej jesieni projekt ustawy znajduje się w szufladzie. Kwestia odstąpienia od przestawień wskazówek zegarów nie jest bowiem prosta do podjęcia. Polska należy do Unii Europejskiej i – tak jak każde państwo członkowskie – musi stosować się do unijnego prawodawstwa. Zresztą wyłamanie się spowodowałoby wiele kłopotów, m.in. komunikacyjne.
Niemniej UE zaczęła baczniej przyglądać się ewentualnemu odejściu od zmiany czasu. W lutym Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wezwał do przeprowadzenia dogłębnej oceny zmiany czasu i – jeśli to konieczne – nowelizacji przepisów.
Sprawie przyjrzała się też Komisja Europejska. Ogłosiła referendum, czy należy zmieniać czas czy nie. Głosowanie odbyło się na przełomie lipca i sierpnia, trwało miesiąc. Wzięło w nim udział ponad 4,6 mln obywateli UE, z czego aż 84 proc. opowiedziało się przeciwko zmianie czasu.
"Oszczędność energii nie jest taka oczywista"
Choć od wyniku konsultacji minęły już dwa miesiące, KE nie podjęła jeszcze decyzji ws. odstąpienia od zmiany czasu. Niewykluczone jednak, że jeśli nie w tym, to w przyszłym roku po raz ostatni będziemy przestawiać wskazówki zegarów. Za tym, by tak się stało, są również ekonomiści. Coraz głośniej przekonują, że to co dawniej miało sens, dziś już jest bezpodstawne.
REKLAMA
- Wprowadzenie zmiany czasu uzasadniono ekonomicznie jako próbę oszczędzania energii elektrycznej i zwiększenia czasu, w którym można produkować wszelkiego rodzaju towary dla sektora wojennego. Dziś, kiedy rozpowszechniły się różnego rodzaju rozwiązania nowych technologii, brak uzasadnienia jest dla tego typu zmiany. Oszczędność energii nie jest taka oczywista, bo przecież dochodzi kwestia zużycia prądu na systemy klimatyzacyjne – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej.
"Odejście od zmiany czasu wydaje się dobre"
Pojawiają się jednak głosy, że z wydłużeniem dnia więcej wydajemy, bo częściej odwiedzamy sklepy czy restauracje. Przeciwnicy zaś wskazują, że im pracownik krócej śpi, tym z powodu gorszego samopoczucia jest mniej wydajny. Tyle, że lekarze zgodnie przypominają – zmiany czasu nie wpływają dobrze na nasz organizm, bo rozregulowaniu ulega wtedy zegar biologiczny.
- Kwestie korzyści z przedłużenia naszej aktywności poza domem i tak nikną przy problemach transportowych i samej koordynacji systemu transportu, który wynika ze zmiany czasu. Odejście od przestawiania dwa razy w roku wskazówek zegarów wydaje się więc dobre. Dlatego, że nie daje to realnej wartości gospodarczej, a nawet powoduje straty na tym polu. Zresztą cała społeczność europejska wyraźnie widzi problem związany z tym procesem – podkreśla Bartoszewicz.
Lepszy letni czy zimowy?
A skoro tak, to przy jakim czasie zostać? PSL sugeruje czas letni, który zresztą jest dla nas naturalnym. Jednak nie we wszystkich krajach jest to oczywiste. Np. mieszkańcy Finlandii, Danii i Holandii chcą zimowego. To może zrodzić bałagan, dlatego zanim KE da zielone światło do odejścia od zmiany czasu, musi osiągnąć porozumienie między krajami członkowskimi. Na marginesie – ciekawie wygląda tu kwestia Wlk. Brytanii, która rozpoczęła już proces odejścia ze Wspólnoty i niebawem przestanie podlegać unijnym regulacjom.
REKLAMA
- Tu chodzi o obliczenie sobie wartości optymalnej, w której korzystamy z promieni słonecznych, i ustabilizowanie systemu. Może to wniosek, by ustalić nie zmianę godzinną, a jednorazową zmianę półgodzinną? Na pewno trzeba znaleźć mądre rozwiązanie i zatrzymać proces zmiany, bo jest ona kłopotliwa. Lepiej zostać tylko przy czasie letnim czy zimowym i ponosić konsekwencje tego rozwiązania niż mieć te konsekwencje negatywne wynikające z samego procesu dwukrotnej corocznej zmiany czasu – kończy Bartoszewicz.
Bartłomiej Bitner, PolskieRadio24.pl
REKLAMA