Rybnik: śledztwa w sprawie śmierci sześciu pacjentów szpitala psychiatrycznego
Prokuratury w woj. śląskim wyjaśniają okoliczności zgonów sześciorga pacjentów, hospitalizowanych w ostatnich latach w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. Placówka przekonuje, że przeprowadzone w niej kontrole nie wykazały nieprawidłowości.
2018-10-29, 21:35
Prokuratorskie postępowania dotyczą narażenia pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślnego spowodowania ich śmierci. W żadnym śledztwie nikomu nie przedstawiono dotychczas zarzutów, w większości postępowań prokuratorzy czekają na opinie biegłych.
Placówka odpiera pojawiające się w mediach zarzuty pod jej adresem. Związkowcy wezwali dyrekcję do obrony dobrego imienia pracowników.
W Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach od ponad roku toczą się śledztwa w sprawie śmierci trojga pacjentów rybnickiego szpitala psychiatrycznego. Zostały zainicjowane przez ich bliskich. W czwartym postępowaniu gliwicka prokuratura bada też okoliczności zgonu Mirosława G., który zmarł po 22 godzinach spędzonych w tym szpitalu. Inne śledztwo, w którym badane są okoliczności innego zgonu, prowadzone jest w Częstochowie.
Prokuratura Rejonowa w Rybniku prowadzi natomiast śledztwo dotyczące śmierci Bogdana S., który zmarł po 12 dniach spędzonych w rybnickiej placówce. - Podobnie jak w poprzednich sprawach prokuratorzy czekają tam na opinię biegłych. Kiedy ją uzyskają, postępowanie przejmie Prokuratura Okręgowa w Gliwicach - powiedziała rzeczniczka tej jednostki Joanna Smorczewska.
REKLAMA
Śmierć pacjentów związana z działaniem personelu?
Śledztwa są prowadzone pod kątem narażenia pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślnego spowodowanie śmierci. Badane jest, czy był związek między działaniem personelu szpitala a śmiercią pacjentów.
Prokuratura zaznacza, że okoliczności każdej sprawy są inne. Łączy je to, że dotyczy pacjentów tego samego szpitala, którzy zmarli zazwyczaj na krótko po tym, jak ze względu na pogarszający się stan zdrowia przewieziono ich do innej placówki. Jak podawała prokuratura, wspólną okolicznością jest też to, że pacjenci byli unieruchamiani pasami. Śledczy badają, czy miało to wpływ na przyczyny chorobowe, które skutkowały śmiercią.
W odpowiedzi na pytania dotyczące prokuratorskich postępowań przedstawiciele szpitala napisali w poniedziałek, że nie są im znane ustalenia prokuratury i nie mogą bezpośrednio odnieść się do przedstawionych sytuacji. Zaznaczyli, że przekazali organom ścigania stosowną dokumentację.
"Z uwagi na obowiązującą tajemnicę lekarską – obejmującą m.in. przebieg leczenia - nie jesteśmy upoważnieni do przekazywania informacji na temat poszczególnych pacjentów. Szpital niestety nie ma także prawa przekazać informacji o tym, czy dana osoba była pacjentem szpitala. Dlatego prosimy o zrozumienie obowiązujących nas przepisów" - wskazała dyrekcja szpitala w odpowiedzi podpisanej przez rzeczniczkę placówki Justyną Szreter.
REKLAMA
Nawiązując do wyemitowanego przed kilkoma dniami materiału "Superwizjera" TVN na temat zgonów pacjentów hospitalizowanych w szpitalu w Rybniku, dyrekcja odpowiedziała, że wskazani w reportażu pacjenci nie zmarli w tej placówce i nie figurują w jej rejestrze zgonów, dlatego nie prowadzono wewnętrznych postępowań wyjaśniających.
"Kontrole te nie wykazały żadnych nieprawidłowości"
Na pytanie, czy dyrekcja szpitala nie dopatrzyła się uchybień w opiece nad pacjentami, zwłaszcza jeśli chodzi o unieruchamianie ich pasami, władze placówki odpowiedziały: "Zgodnie z przepisami prawa - w psychiatrii stosowanie przymusu jest traktowane jako świadczenie zdrowotne". "Stosowanie pasów unieruchamiających jako środka przymusu bezpośredniego w procesie leczenia regulują zapisy w Ustawie o Ochronie Zdrowia Psychicznego (Art. 18), których Szpital przestrzega" - oświadczyła dyrekcja. Dodała, że potwierdzają to wyniki kontroli, jakie były przeprowadzone w latach 2015-2016 m.in. przez NIK, Sąd Okręgowy w Gliwicach i Rzecznika Praw Obywatelskich.
"Kontrole te nie wykazały żadnych nieprawidłowości, co więcej – rozwiązania stosowane w Szpitalu, ocenione zostały jako dobre praktyki. Warto nadmienić, że na początku roku w placówce odbyła się także kontrola Rzecznika Praw Obywatelskich, która również przebiegła bez zarzutów i nie wykazała żadnych nieprawidłowości" - zaznaczono.
W ostatni piątek dyrekcja spotkała się ze związkowcami szpitala, by omówić sytuację po emisji – jak to określają przedstawiciele placówki - "szkalującego" materiału TVN. "Dyrekcja Szpitala oraz przedstawiciele Związków Zawodowych wyrazili wspólne i jednoznaczne stanowisko, które zakłada podjęcie kroków prawnych w związku z emisją programu. Tym samym pragniemy zwrócić uwagę na solidarną postawę uczestników spotkania" - napisano w piśmie.
REKLAMA
Pracownicy czują się pokrzywdzeni
Jak podał w poniedziałek portal rybnik.com.pl, pracownicy placówki, którzy czują się pokrzywdzeni doniesieniami medialnymi, zażądali od dyrekcji, by broniła dobrego imienia, godności osobistej i zawodowej pracowników. Za "kłamliwą i manipulacyjną" uważają tezę, że personel stosuje leki i przymus bezpośredni jako karę, bez związku ze stanem psychicznym pacjentów, a na każdym kroku zdarzają się tajemnicze śmierci pacjentów. Jak dodali, przedstawianie szpitala w negatywnym świetle skutkuje odejściem z pracy wielu doświadczonych lekarzy, pielęgniarek, psychologów i innych pracowników, a także spadkiem zaufania pacjentów do personelu - podał rybnicki portal.
Pierwsze toczące się w Gliwicach śledztwo dotyczy śmierci 69-letniej Janiny Z., która pod koniec 2013 r. została przyjęta do rybnickiego szpitala z objawami depresji. Jak podawali jej bliscy, stan kobiety stopniowo się pogarszał – pacjentka uskarżała się m.in. na bóle brzucha i duszności. W lutym 2014 r. została przewieziona w ciężkim stanie do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, gdzie zmarła po kilku godzinach na skutek niewydolności krążeniowo-oddechowej związanej z zatorowością płucną. Biegli mają odpowiedzieć na pytania dotyczące diagnostyki i leczenia kobiety, a także, czy decyzja o przewiezieniu jej do innego szpitala nie była spóźniona oraz czy unieruchomienie jej pasami i sposób leczenia miały związek z jej śmiercią.
Cierpiący na otępienie związane z chorobą alzheimera 80-letni Ryszard W. trafił do rybnickiego szpitala na początku 2017 r. Także tego pacjenta przypinano pasami. Po trzech dniach unieruchomienia jego stan się pogorszył i został przewieziony do szpitala w Raciborzu. Tam rozpoznano zapalenie płuc, a po kilku dniach odwieziono do domu. Po kilku godzinach rodzina wezwała pogotowie, które znów zabrało go do szpitala w Raciborzu. Mężczyzna zmarł 21 stycznia 2017 r.
Rodzina ofiary: były zauważalne zaniedbania w opiece
Trzecie gliwickie śledztwo dotyczy śmierci 59-latki Zenony S., która zmarła w kwietniu 2017 r. po trzytygodniowej hospitalizacji z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej z podejrzeniem zawału i zapalenia płuc. Jak informowali bliscy kobiety, personel przypinał ją pasami, mimo że nie była w stanie samodzielnie wstać z łóżka. Jak podawała rodzina, stan zdrowia kobiety stale się pogarszał, zauważalne były też zaniedbania w opiece nad nią. Także ta pacjentka została wobec pogorszenia stanu zdrowia przewieziona na krótko przed śmiercią do WSS nr 3 w Rybniku.
REKLAMA
W czwartym postępowaniu śledczy z Gliwic badają okoliczności śmierci Mirosława G. Ten mężczyzna w lipcu 2016 r. spadł z rusztowania. Trafił na operację biodra do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju. Choć zabieg się powiódł, mężczyzna, który cierpiał na chorobę alkoholową, stał się niespokojny i agresywny. W trzeciej dobie po operacji został przyjęty do szpitala psychiatrycznego w Rybniku, gdzie rozpoznano u niego zaburzenia psychiczne i zespół abstynencyjny. Także jego unieruchamiano pasami. Po 22 godzinach lekarz zauważył, że pacjent nie oddycha. Reanimacja nie przyniosła efektów. Sekcja zwłok wykazała m.in. obrzęk mózgu i rozedmę płuc. Według biegłego przyczyną zgonu była "ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa u osoby z zespołem zależności alkoholowej w okresie ostrego zespołu abstynencyjnego ze zmianami niedokrwiennymi mięśnia sercowego w schyłkowym okresie".
Toczące się w rybnickiej prokuraturze śledztwo, które przejmie gliwicka prokuratura okręgowa, dotyczy śmierci Bogdana S. 3 maja 2017 r. ten mężczyzna spadł ze schodów i doznał wstrząśnienia mózgu i złamania żeber. Trafił do szpitala w Wodzisławiu Śląskim, skąd został wypisany 5 maja. Po powrocie do domu jego stan zaczął się pogarszać, miał omamy. 6 maja pogotowie odwiozło go do szpitala psychiatrycznego. Przebywał tam do 18 maja i tego dnia trafił do WSS nr 3 w Rybniku z rozpoznaniem zapalenia płuc. Zmarł 23 maja.
Częstochowskie śledztwa
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi natomiast śledztwo w sprawie śmierci Andrzeja D., który zmarł po 12 dniach w rybnickim szpitalu. Trafił tam, ponieważ po uderzeniu się w głowę miał halucynacje. - W tej sprawie uzyskaliśmy opinię biegłych i przed kilkoma dniami opinię uzupełniającą. Prokurator analizuje te materiały - powiedział w poniedziałek rzecznik częstochowskiej prokuratury Tomasz Ozimek.
W ramach tego samego śledztwa częstochowska prokuratura bada postępowanie lekarzy wobec Krystiana B., który w szpitalu w Rybniku spędził osiem lat. Po wyjściu z placówki w 2014 r. domagał się od Skarbu Państwa 14,5 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania za bezpodstawne umieszczenie go w zakładzie psychiatrycznym. Sprawę odszkodowawczą umorzono po śmierci B. w 2017 r.
REKLAMA
msze
REKLAMA