Skracamy dystans do najbardziej oszczędnych

Polacy pod względem oszczędzania pieniędzy są jeszcze daleko za europejską czołówką, do której należą państwa skandynawskie czy Niemcy. Także Czesi są wyżej od Polski, jeśli chodzi o odkładanie pieniędzy. Dziś przypada Światowy Dzień Oszczędzania.

2018-10-31, 19:34

Skracamy dystans do najbardziej oszczędnych
Poziom oszczędności w Polsce systematycznie rośnie, ale do najbardziej oszczędnych narodów jest nam jeszcze daleko.Foto: Pixabay

Posłuchaj

Jak powiedział w radiowej Jedynce Szymon Zajkowski z banku City Handlowy, z którym rozmawiała Sylwia Zadrożna – lepsza sytuacja finansowa Polaków, spadające bezrobocie, wzrost gospodarczy kraju i wyższe dochody, przyczyniły się do wzrostu poziomu oszczędności w naszym kraju.
+
Dodaj do playlisty

Jak powiedział w radiowej Jedynce Szymon Zajkowski z banku City Handlowy – lepsza sytuacja finansowa Polaków, spadające bezrobocie, wzrost gospodarczy, a co za tym idzie wzrost dochodów  przyczyniły się do większego poziomu oszczędności. Odsetek oszczędzających z 7 proc. w 2008 roku urósł do 14 proc. w tym roku.

Doganiamy, ale powoli

Patrząc jednak nominalnie jest to nadal niewiele, aby „długoterminowo pomnażać i budować kapitał społeczeństwa”. To mało w porównaniu z Niemcami czy nawet Czechami - dodał ekspert. Pozytywne jest to – ocenił – że dynamika ta rośnie i jeśli w kolejnych latach ją utrzymamy to dystans pod tym względem do państw Zachodu powoli będzie malał.

Według danych OECD - w Polsce mamy jeden z najniższych poziomów edukacji finansowej, stąd prawdopodobnie większość społeczeństwa nawet nie jest świadoma, jakie może mieć narzędzia i instrumenty służące oszczędzaniu – skomentował gość radiowej Jedynki.

Oszczędzamy krótkoterminowo

Potwierdził tę opinię w wypowiedzi dla Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich – mówiąc, że aż 88 proc. wszystkich lokat zakładanych przez klientów polskich banków stanowią lokaty nie dłuższe niż na 6 miesięcy, co "powinno martwić". Pożyczamy, bowiem pieniądze długoterminowo, np. w kredytach hipotecznych, a lokujemy je krótkoterminowo – dodał.

REKLAMA

Według Szymona Zajkowskiego – Polacy trzymają swoje oszczędności w formie gotówki na bieżących rachunkach w bankach, bo chcą mieć możliwość szybkiego „wyciągnięcia” środków, natomiast jeśli zapytamy Polaków, w co najchętniej by zainwestowali – wskazują ziemię i nieruchomości, co przecież – ocenił – nie jest krótkoterminową formą lokowania pieniędzy.

Zdaniem gościa – z każdym rokiem, jeśli będzie rósł poziom świadomości finansowej Polaków to formy inwestowania będą się zmieniać.

Jakie zachęty?

Ekspert pytany – co mogłoby zachęcić bardziej Polaków do oszczędzania, zwłaszcza długoterminowego? – odparł, że powinna istnieć szersza edukacja finansowa i to od lat szkolnych oraz dodatkowe zachęty ze strony państwa.

Wprawdzie istnieją np. Indywidualne Konta Emerytalne – zauważył rozmówca – jednak powszechność i znajomość tego rodzaju produktów wśród społeczeństwa jest mała.

REKLAMA

Odpowiadając na pytanie, czy mogą coś pod tym względem zmienić Pracownicze Plany Kapitałowe, które mają wchodzić w życie stopniowo od przyszłego roku? – ekspert stwierdził, że PPK podniosą oszczędności emerytalne i są dobrym pomysłem budowania wyższych oszczędności oraz „propagowania długoterminowego i regularnego oszczędzania”.

Jak mówił Zajkowski – z badań wynika, że około 60 proc. ankietowanych rozmawia na tematy finansów w swoich domach i wydaje się, że wraz ze wzrostem zamożności odsetek ten będzie rósł. Dodał, iż spada odsetek osób kontrolujących wszystkie domowe wydatki z 38 do 28 proc. a rośnie odsetek kontrolujących tylko wydatki najważniejsze, co według rozmówcy – może sugerować, że Polacy stają się coraz bardziej zamożni i w mniejszym stopniu przykładają wagę do codziennych mniejszych wydatków. Analizują dokładniej jedynie wydatki większe czy długoterminowe.

Jeśli chodzi o oszczędności na jednego mieszkańca to w Polsce wynoszą one po przeliczeniu niecałe 30 tys. dolarów, w Szwecji czy Holandii to ponad 150 tys. dolarów na głowę, a w Czechach 41 tysięcy.

Dogonimy za kilkanaście lat

Z badań City Handlowego wynika, że w Europie Zachodniej na głowę oszczędności są 4, 5 razy wyższe aniżeli w naszym kraju, ale dynamika w przypadku Polski pokazuje, że pod tym względem gonimy Zachód i za kilkanaście lat – ocenił ekspert – „zbliżymy się już do średniej unijnej”.   

REKLAMA

Zdaniem analityka Expandera Jarosława Sadowskiego, który był gościem Polskiego Radia 24 – Polacy wiedzą jak oszczędzać, ale problem polega na tym, że wiele osób nawet, jeśli ich sytuacja się poprawia, w pierwszej kolejności myślą o zwiększaniu konsumpcji.

– Ciągle chcemy mieć jakieś nowe rzeczy, których dotąd nie mieliśmy, chcemy wyjeżdżać częściej na wakacje, choć rośnie odsetek Polaków, którzy oszczędności posiadają  ocenił. Dwa lata temu badania pokazywały, że połowa Polaków w ogóle nie miała oszczędności, obecnie już prawie 1/3, co jest bardzo dużym skokiem w ciągu dwóch lat – zauważył ekspert.

Myślenie na krótki dystans

Dodał, że mimo dobrej sytuacji gospodarczej, niskiego bezrobocia i rosnących pensji, nadal wiele osób nie posiada oszczędności ponieważ często myśli krótkoterminowo. Zdarza nam się oszczędzać, ale tak na kilka miesięcy, jednak gorzej jest z oszczędzaniem długoterminowym.

Jak mówił Sadowski – często wybieramy te formy oszczędzania, które nie dają nam najwyższych stóp zwrotu, czyli preferujemy trzymanie pieniędzy na rachunkach bankowych, które  bywa, że w ogóle nie są oprocentowane i faktycznie zgromadzone na nich środki tracą na wartości z powodu inflacji, bo ta „zżera” wartość nabywczą zgromadzonych pieniędzy.

REKLAMA

Również trzymanie ich na lokatach nie jest zyskowne, bo większość lokat jest niżej oprocentowana aniżeli wynosi stopa inflacji. Zdaniem analityka, tak niskie oprocentowanie lokat sprawia, że wiele osób twierdzi, iż nie ma sensu trzymanie na nich pieniędzy.

Można oszczędzać korzystnie przy niskich stopach

Rozmówca radził, że nawet przy tak niskim jak jest obecnie oprocentowaniu lokat można oszczędzać korzystnie. Pierwsza zasada jest taka, aby pieniądze odkładać regularnie i stworzyć sobie jakiś plan, na co oszczędzamy oraz ile będziemy odkładać.

Ważne, aby to postanowić i np. robić automatycznie, choćby za pomocą stałego comiesięcznego przelewu. Druga zasada jest taka, aby oprocentowanie na koncie oszczędnościowym, które wybierzemy „pokonywało” inflację.

Dla przykładu – przy obecnej inflacji na poziomie 1,8 proc., aby zarabiać w ujęciu realnym a nie tracić  to oprocentowanie lokaty czy innego produktu oszczędnościowego musi być wyższe niż 2,22 proc.

REKLAMA

Na rynku – dodał gość – są takie produkty, choć trzeba poświęcić na ich poszukiwanie trochę czasu. Są nawet lokaty z oprocentowaniem na poziomie 2,5-3 proc., choć wraz z rosnącą inflacją, która w przyszłym roku ma wynieść 3,33 proc. na lokatach będzie jeszcze trudniej zarabiać niż obecnie.

Wiele form oszczędzania

Warto – dodał rozmówca – pomyśleć też o innych formach oszczędzania, jak np. obligacje skarbowe, które mają oprocentowanie wyliczone w ten sposób, że gwarantują nam, iż będzie wyższe od inflacji. Gdybyśmy np. wpłacili pieniądze na obligację 4 letnią to w tym roku mamy oprocentowanie 2,4 proc. a w przyszłym wzrośnie nam, jeżeli sprawdzą się wyliczenia NBP odnośnie inflacji w 2019 r. – do prawie 4 procent.

Co mogłoby zachęcić?

Według Artura Bartoszewicza z SGH, z którym rozmawiała reporterka NRG – oszczędności są bardzo potrzebne na inwestycje. Zachętą do oszczędzania byłyby – według eksperta – wyższe stopy procentowe, edukacja ekonomiczna, uświadamianie ludziom, że warto oszczędzać oraz informacja o różnego rodzaju instrumentach finansowych podana w zrozumiały sposób, bo jak czegoś nie rozumiemy – zauważył – to trzymamy oszczędności w skarpetach.

Jak dodał, jedną z rzeczy, którą powinniśmy się kierować w przypadku oszczędzania to bezpieczeństwo lokaty w kontekście sytuacji społeczno-gospodarczej.

REKLAMA

Zauważył, że jesteśmy teraz w okresie niskich stóp procentowych, ale pieniądze ulokowane w banku lub w obligacjach skarbu państwa są bezpieczne.

Natomiast lokowanie oszczędności w instrumentach o wysokiej stopie zwrotu, które pojawiają się na rynku skończyć się może, jak w przypadku Amber Gold, czyli będziemy mamieni obietnicą wielkich pieniędzy a potem się okaże, że nic z tego nie mamy.

Światowy kryzys nadchodzi?

Druga sprawa – mówił ekspert – to wzięcie pod uwagę, że świat szykuje się na globalny kryzys gospodarczy, po bardzo długim okresie dobrej koniunktury, która prędzej czy później musi się skończyć. Relacje między dolarem a złotym, czy między euro a złotym mogą się zmienić – ostrzegł Bartoszewicz.

Możemy na tym stracić, dlatego jest to sygnał by część oszczędności trzymać w walutach obcych. Bezpieczną przystanią zawsze są obligacje skarbowe i złoto. Zdaniem eksperta – niepewność w gospodarce zawsze narasta wtedy, gdy pojawiają się zjawiska niebezpieczne. Wówczas trzeba zadbać o to, abyśmy pieniędzy „przynajmniej” nie stracili.

REKLAMA

Adam Kaliński, Sylwia Zadrożna, Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza

NBP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej