David Haye w Warszawie: pierwszy raz tutaj nie był przyjemny, a pokonanie Władymira Kliczki było awykonalne

Polska Fundacja Narodowa przedstawiła kolejnego ze swoich ambasadorów. Bokserski mistrz David Haye wspominał swoją walkę z Kliczką, tłumaczył, dlaczego Oleksandr Usyk musi uważać na Tony'ego Bellewa i opowiadał, jak w jego oczach zmieniła się Warszawa.

2018-11-05, 09:00

David Haye w Warszawie: pierwszy raz tutaj nie był przyjemny, a pokonanie Władymira Kliczki było awykonalne
David Haye. Foto: shutterstock.com/Featureflash Photo Agency

Jeden z bardziej rozpoznawalnych pięściarzy XXI wieku przyjechał do Warszawy w ramach akcji "100na100", w ramach której Polska Fundacja Narodowa rozsławia nasz kraj na świecie. Po wrześniowej wizycie mistrza F1, Miki Hakkinena, przyszedł czas na mocne uderzenie - fundacja zaprosiła byłego mistrza świata w boksie Davida Haye'a.

Spotkanie z pięściarzem było okazją do zadania kilku pytań dotyczących przeszłości, teraźniejszości oraz planów na przyszłość . Anglik odpowiadał z chęcią, uśmiechem i wielkim dystansem, znamionującym dużą klasę człowieka.

Pierwszy raz w Warszawie był nieprzyjemny, a Władymir Kliczko za silny

- To nie jest mój pierwszy raz w Warszawie, byłem tu już w 2000 roku, ale nie wspominam tego najlepiej. Przegrałem decydującą walkę na Turnieju im. Feliksa Stamma. Nie miałem jeszcze wtedy odpowiedniego podejścia do wagi, byłem za ciężki i nie dość szybki - rozpoczął były czempion WBC.

REKLAMA

- Warszawę z tamtych lat pamiętam mgliście, ale jako miasto dość szare i w chaosie. Dzisiaj to piękna, kosmopolityczna metropolia, która mnie zachwyciła. Wkoło tyle wspaniałych hoteli, restauracji i kawiarni. Jestem dumny, że mogę was reprezentować w świecie - dodał.

Haye opowiedział też o przyczynach porażki z Władymirem Kliczko.

- Władymir jest wysoki, bardzo silny i ma duży zasięg ramion. Pokonanie go było awykonalne - kiedy tylko podchodziłem bliżej, wykorzystywał swoją siłę i unieszkodliwiał mnie w zwarciu, nie mogłem pokazać swoich sztuczek. To nie przypadek, że tak długo był niepokonany - mówił.

Ciekawe spojrzenie na hitowe pojedynki w wadze półciężkiej i królewskiej. 

Zapytany o faworyta w walce Tony Bellew - Oleksandr Usyk, uśmiechnął się znacząco (ma na koncie dwie porażki z rodakiem).

REKLAMA

- Jeśli spojrzeć na papier, to faworytem jest Usyk, który ma wszelkie parametry, by być wielkim mistrzem: szybkość, technika, ruchliwość, bicie niekonwencjonalnych ciosów. Ukrainiec wszystko to ma. Jednak Bellew ma na koncie wiele stoczonych pojedynków, w których przegrywał i nie miał prawa przetrwać, a jednak udawało mu się wychodzić z opresji i pokonywać rywali - ocenił The Hayemaker.

- Sytuacja w kategorii królewskiej jest teraz bardzo ciekawa - najciekawsza od lat. Nie wiem tylko jak jej potencjałem pokierują ci, którzy tworzą "politykę branży". Największy znak zapytania? Kiedy dojdzie do pojedynku Antonyego Joshuy z Deontayem Wilderem. Jak i w jakim tempie rozwiną się kariery Parkera i Millera. Co pokaże przeciwko "Bronze Bomberowi" Tyson Fury, który przecież pokonał Władymira Kliczko? On wie jak boksować z tak silnym rywalem i zna smak zwycięstwa. Czeka nas mnóstwo ciekawych walk - powiedział były przeciwnik Kliczki.

Morderczy plan pobytu i pełna życzliwość godna mistrza

REKLAMA

Haye przez cały dzień pobytu w Warszawie nie odmawiał nikomu wspólnego zdjęcia, selfie, autografu czy wywiadu. Z Hali Gwardii wyszedł jako jeden z ostatnich. Wspólnym mianownikiem jego wypowiedzi (oraz kilku słów o kondycji polskiego boksu, które padły z ust Jerzego Rybickiego) była refleksja na temat roli kariery amatorskiej w osiąganiu sukcesów zawodowych.

- Kiedyś mieliśmy amatorską ligę, gdzie zdobywaliśmy doświadczenie, dzisiaj tego nie ma i polski boks kuleje - mówił złoty medalista z IO w Montrealu.

- Źródło obecnych sukcesów brytyjskiego boksu tkwi w finansowaniu, w przyjętym dawno temu modelu biznesowym, który pozwolił wielu chłopakom, takim jak ja, skupić się tylko na treningu. Podczas amatorskiej kariery miałem pełną opiekę, mogłem się skupić na poznaniu i wytrenowaniu swojego ciała, na nauce techniki i tego wszystkiego, co doprowadziło mnie do dużych sukcesów w zawodowstwie. Kariera amatorska? Nie jest w stu procentach potrzebna, ale jest ona bezsprzecznie potężnym źródłem nauki - powiedział z kolei Haye wysłannikowi portalu PolskieRadio24.pl.

REKLAMA

Trening z młodzieżą, mnóstwo selfie oraz lekcja historii

Program dnia gościa obejmował m.in wspólny trening z młodzieżą na obiektach Legii, wizytę w Muzeum Powstania Warszawskiego i przy pomniku Bohaterów Getta, gdzie towarzyszył mu Jonny Daniels, który przybliżał bokserowi historię Holokaustu oraz wojenne losy Warszawy. Kwiaty na grobie nieodżałowanego trenera i wychowawcy, Feliksa "Papy" Stamma, mistrz WBC złożył w towarzystwie Pauli Stamm. Wnuczka twórcy potęgi polskiego boksu towarzyszyła bokserowi jako gość specjalny wieczornego, który odbył się w Hali Gwardii. Gospodarzem tego wydarzenia był komentator i znawca boksu, redaktor Andrzej Kostyra.

Haye miał okazję wysłuchać opowieści o heroicznej postawie "Teddy'ego" Pietrzykowskiego, który szlachetną szermierkę na pieści wykorzystał do przeżycia i ratowania współwięźniów w Oświęcimiu i Bergen Belsen, gdzie - walcząc o życie i chleb - pokonywał m.in Waltera Duninga, Leu Sandersa czy Schally Hoffenbacha - aktywnych i utytułowanych pięściarzy wyższych kategorii wagowych. "Teddy" walczył przecież w wadze koguciej: niepozorny - wielki człowiek, to idealne podsumowanie wspaniałego życiorysu boksera, który na obozowym wikcie pokonywał przeciwników ważących często dwa razy więcej.

REKLAMA

Z niecierpliwością czekamy na kolejnych wspaniałych sportowców, którzy swoimi historiami i osobowością, uświetnią projekt promujący 100-lecie niepodległej Polski.

Hubert Borucki, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej