Śląskie: strażacy dogaszają składowisko opon i tworzyw sztucznych w Żorach
Jeszcze nawet kilka dni mogą potrwać działania strażaków na terenie strawionego w środę przez pożar składowiska opon i tworzyw sztucznych w Żorach (Śląskie). Z użyciem ciężkiego sprzętu trwa przetrząsanie półtorahektarowego pogorzeliska i dogaszanie tlącego się jeszcze żaru.
2018-11-29, 18:31
Pożar na składowisku - jeden z największych takich w ostatnich latach w regionie - wybuchł w nocy z wtorku na środę. Ogień objął powierzchnię około 15 tys. m kw., trawiąc halę do recyklingu wyrobów z gumy oraz tysiące ton zgromadzonych wokół niej odpadów, głównie opon i tworzyw sztucznych. W kluczowym momencie akcji gaśniczej uczestniczyło w niej ponad stu strażaków z kilku miast regionu.
Jak powiedział kpt. Andrzej Pilny z żorskiej straży pożarnej, w czwartek po południu na miejscu pracowało jeszcze około 60 strażaków; w użyciu było 26 strażackich samochodów. Trwało dogaszanie i przelewanie pogorzeliska, z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu, przede wszystkim ładowarek. - To bardzo żmudne i czasochłonne działania. Z wysokich stosów stopionych tworzyw sztucznych ładowarki metr po metrze wyrywają mniejsze fragmenty, które po przetransportowaniu w inne miejsce są przelewane wodą, by utraciły skumulowaną wewnątrz temperaturę. Zdarza się, że gdy żarzące się elementy otrzymują dopływ powietrza, pojawia się ogień - relacjonował kapitan.
Dogaszanie pożaru
Przypomniał, że zużyte opony oraz sprasowane w kostki o objętości około 1 m sześc. tworzywa sztuczne był składowane na półtorahektarowym terenie w wysokich na kilka metrów stosach i pryzmach. W wyniku działania ognia materiały te stopiły się, osiągając wewnątrz stert bardzo wysoką temperaturę. Teraz, aby uzyskać gwarancję, że nie pojawi się nowe zarzewie ognia, trzeba przetrząsnąć całe składowisko i przelać spalone materiały wodą. - To zapewnia, że pożar nie rozwinie się na nowo - wyjaśnił kpt. Andrzej Pilny.
W środę akcję gaśniczą komplikowały wysoka temperatura i silne zadymienie, nad miastem unosiły się kłęby czarnego dymu. Strażacy pracowali w aparatach ochrony dróg oddechowych, na bieżąco mierzyli też stężenia gazów w powietrzu. W czwartek na miejscu nie ma już takiego zadymienia, dokuczliwa dla mieszkańców jest natomiast intensywna woń pogorzeliska. Nie ma już niebezpieczeństwa rozprzestrzenienia się ognia, choć strażacy podkreślają, że pożar wciąż nie jest całkowicie ugaszony.
REKLAMA
Firma, na której terenie znajduje się żorskie składowisko przy ul. Kleszczowskiej, specjalizuje się w recyklingu zużytych opon i innych wyrobów z gumy. Przyczyny pożaru ustalają biegli z zakresu pożarnictwa, okoliczności pożaru wyjaśnia też miejscowa policja.
msze
REKLAMA