Jan Śpiewak winny zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej. "Kończę z polityką"
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia orzekł, że Jan Śpiewak, stołeczny działacz miejski jest winny zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej Ćwiąkalskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości.
2019-01-16, 12:08
Posłuchaj
Bogumiła Górnikowska-Ćwiąkalska oskarżyła o zniesławienie Jana Śpiewaka po tym, jak działacz miejski ujawnił jej rolę w reprywatyzacji kamienicy przy ul. Joteyki 13.
Uzasadnienie wyroku nie jest jawne. Wyrok nie jest prawomocny.
- Czuję się jakby ktoś splunął mi w twarz, splunął w twarz moim dziadkom na ich grób. Oni mieszkali tam cale życie i po ich śmierci, ktoś przyszedł i postanowił zabrać im kamienicę - mówił w sądzie po ogłoszeniu wyroku.
- Zgłosili sie do mnie ludzie, którzy mieszkali z moim dziadkami (w kamienicy przy Joteyki), żeby im pomóc. Zrobiłem to. Decyzja reprywatyzacyjna została unieważniona, a mimo to sąd skazał mnie na grzywnę. Ja tego nie zapłacę nawet, jeśli apelacja podtrzyma ten wyrok - powiedział Śpiewak.
REKLAMA
Aktywista stwierdził także, że może iść do więzienia, ale wierzy, że tak nie będzie. Mówiąc, że jest jedyną osobą dwukrotnie skazaną za ujawnienie afery reprywatyzacyjnej zadeklarował, że wycofuje się z polityki.
- To jest triumf układu reprywatyzacyjnego (...) Ten wyrok jest dla mnie skandaliczny. To hańba dla wymiaru sprawiedliwości. Czarny dzień dla Warszawy i dla demokracji. Jestem naprawdę oburzony. Myślę, że nie warto stawać po stronie słabszych, bo ci dokopią (...) Nie ma żadnej sprawiedliwości dla ofiar reprywatyzacji - dodał społecznik.
Sprawa nieruchomości przy ul. Joteyki 13
Kamienicę przy Joteyki 13 w Warszawie oddano w zarząd współwłaścicielowi, który nie żył od 50 lat. Jego kuratorem w 2008 roku ustanowiono córkę ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Zarządzanie kamienicą przy Joteyki 13 po decyzji Samorządowego Kolegium Odwoławczego, stołeczny Ratusz przekazał w 2010 roku spadkobiercom dawnych właścicieli, czyli braciom Kaplan oraz Aleksandrowi Piekarskiemu. Jak informował Jan Śpiewak, Aleksander Piekarski miałby wówczas 118 lat.
REKLAMA
Mecenas Roman Porwisz, który wówczas składał wniosek o ustanowienie kuratora dla Aleksandra Piekarskiego, twierdzi, że nie wiedział, iż ten nie żyje od 50 lat. Adwokat tłumaczy, że gdy tylko dowiedział się o śmierci Aleksandra Piekarskiego, wystąpił do sądu o zdjęcie kurateli.
dn
REKLAMA