Jan Rulewski: nie mógłbym podać ręki Kiszczakowi
W tym roku minie 30 lat od obrad Okrągłego Stołu. - Całkiem po ludzku mam pretensję do tych wszystkich, którym w ramach porozumienia udzielono amnestii. Żaden z tych prześladowców nie zgłosił się, żeby powiedzieć przepraszam – podkreślił w Polskim Radiu 24 senator Jan Rulewski (Platforma Obywatelska).
2019-01-24, 09:18
Posłuchaj
Negocjacje prowadzone pomiędzy władzami PRL-u a opozycją trwały od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 roku. - Nie brałem udziału w obradach, ale uważam, że to był bardzo dobry akt polityczny. Polemizuję z moimi kolegami, którzy tam zasiadali, a mi tego prawa odmawiali – ku mojej radości, bo moje uczestnictwo uznałbym za przekroczenie pewnej granicy moralnej – powiedział w Polskim Radiu 24 Jan Rulewski. Jak doprecyzował, chodzi m.in. o śmierć ks. Jerzego Popiełuszki, do której przyczyniły się działania ówczesnych władz.
- Na pewno nie mógłbym podać ręki Kiszczakowi czy jego przyjaciołom. Mimo wszystko uważam, że to był pozytywny akt polityczny. Moi koledzy uznali, że to jest coś więcej – że Okrągły Stół to kamień węgielny III RP, i na bazie tego należy budować państwo – zaznaczył gość PR24.
- Ja uważałem, że to był rodzaj umowy politycznej, korzystnej i zapobiegającej wielu złym zjawiskom, ale nie oznaczającej tego kamienia węgielnego. Jeśli ta umowa nie wytrzymywała próby czasu, to tak jak każdą inna umowę – należało ją wypowiedzieć. Zabrakło właśnie tego wypowiedzenia. Tym bardziej, że czas zweryfikował niektóre założenia umowy – dodał senator.
Więcej tematów w całej audycji.
REKLAMA
Rozmawiała Eliza Olczyk.
Polskie Radio 24/bartos
--------------------------
Data emisji: 24.01.2019
REKLAMA
Godzina emisji: 7.38
REKLAMA