Polska bierze wszystko co najnowsze w gospodarce 4.0, ale wnosi niewiele
W szwajcarskim Davos trwa Światowe Forum Ekonomiczne. Przywódcy, prezesi największych firm i organizacji pozarządowych oraz intelektualiści z całego świata rozmawiają o najważniejszych wyzwaniach stojących przed globalną gospodarką, w tym o czwartej rewolucji przemysłowej, związanej z rozwojem Internetu.
2019-01-24, 21:46
Posłuchaj
Co do jednego, wszyscy są zgodni: nie ma alternatywy dla gospodarki 4.0, kto się nie przystosuje do zmian, ten zostanie zmarginalizowany. A nawet może zupełnie wypaść z rynku.
Davos: tylko spotkanie, czy aż spotkanie
Rozmowy na takim szczycie jak Forum w Davos mogą dać impuls do szybszego rozwoju przemysłu 4.0, gospodarki 4.0. Ale czy tak istotnie będzie?
– Od lat trwa dyskusja o wpływie tego konkretnego spotkania na życie nas wszystkich, bo na życie całego świata. Czy jest to bardziej spotkanie najbogatszych, najbardziej wpływowych ludzi na Ziemi, prezydentów, premierów, właścicieli, prezesów wielkich firm – i tylko tyle. Jest jeszcze może parę zdjęć, trochę paneli z mniej lub bardziej ważnymi tezami. Czy też może rzeczywiście coś konkretnego z tego spotkania wynika? Ale jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Wiemy oczywiście na pewno to, że Davos to nie jest szczyt, który ma się zakończyć konkretami, czy decyzjami dotyczącymi jakichkolwiek obszarów i wpływania na te obszary. Natomiast mamy nadzieję, że jednak ta wymiana myśli, bo jest tam bardzo dużo istotnych osób w jednym miejscu – jakoś procentuje. Ale zdania na ten temat są różne, i trudno tu o jednoznaczność – ocenia gość Jedynki Marek Zuber, ekonomista.
Rewolucja 4.0 – są szanse, i są zagrożenia
I jak dodaje gość Jedynki, rewolucja 4.0 dokonuje się już od ponad 40 lat, czyli od początków Doliny Krzemowej i tych wszystkich projektów, które dzisiaj są największymi firmami na świecie.
REKLAMA
– Ale też to rewolucja, która szczególnie przyspieszyła w XXI wieku, z uwagi na zupełnie inny obszar. To już nie tylko elektronika, ale też różnego rodzaju wykorzystanie tych nowych środków, także komunikacji i w związku z tym wpływ na społeczeństwo. To Twitter, Facebook itd. itd. – podkreśla Marek Zuber.
To także smartfony w niemal każdej kieszeni.
– Czyli z jednej strony mamy niesamowite zmiany, które nas otaczają, zmiany także w naszym życiu, to przyspieszenie w wielu przypadkach, to wzrost efektywności, wzrost szybkości produkcji różnych towarów, dostarczania różnych usług. Ale także zagrożenia z tym związane – wylicza Marek Zuber.
Odwrotu jednak nie ma, i oczywiście są duże szanse na sukces, ale są i obawy.
REKLAMA
– Właśnie w Davos dyskusja w dużej mierze poświęcona jest tym zagrożeniom. Bo mamy już takie wybory np. w kwestii brexitu, czy ostatnie wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, które są bardzo mocno kreowane właśnie dzięki tym nowoczesnym technikom wpływu, technikom manipulacji. To jest to zagrożenie – wpływ na nas wszystkich – uważa gość radiowej Jedynki.
Podobnie zagrożeniem jest robotyzacja. To przecież ograniczenie miejsc pracy w przyszłości.
– To może nie jest kwestia najbliższego roku czy dwóch, ale skoro ten szczyt w Davos ma być strategiczny, i mają tam być omawiane istotne kwestie w perspektywie długiego okresu, to właśnie teraz jest ten moment, żeby o tym dyskutować. To właśnie tam już w 2018 roku pojawiały się różne tezy dotyczące choćby renty związanej z funkcjonowaniem świata robotów. Czyli dzięki temu, że one zamiast nas wykonują pracę, trzeba nam coś dać, żebyśmy mieli z czego żyć – przypomina Marek Zuber.
Polska wprowadza to co najlepsze, ale gorzej z innowacyjnością
Tutaj są dwa spojrzenia. Pierwsze jest takie, że jeśli chodzi o ściąganie do siebie różnych nowoczesnych rzeczy, to z pewnością nadążamy.
REKLAMA
– Dam przykład. Francuzi czy Niemcy przyjeżdżający do Polski często mówią, że mamy piękne, nowoczesne, nowe stacje benzynowe. I tak jest, bo skoro nie mieliśmy tego etapu pośredniego, to dzisiaj kupujemy to, co jest najlepsze. Choć już niekoniecznie jest to nasz pomysł, szczególnie jeśli chodzi o wyposażenie tych stacji – wyjaśnia gość Jedynki.
Podobnie jest z tymi różnymi nowoczesnymi urządzeniami, rozwiązaniami.
– My mamy dzisiaj bardzo dużo systemów płatności mobilnych, ściągamy wszystko co jest najnowsze, ponieważ nie mamy tych rozwiązań, które były realizowane w latach ’80 czy ’90, np. w Stanach Zjednoczonych. Wtedy byliśmy bardzo zacofani, więc obecnie nie ma sensu kupowanie tego, co jest już nienowoczesne. My mamy najnowsze i tym się rzeczywiście możemy chwalić. Nawet często są z tym problemy. Miałem np. kłopot z użyciem karty chipowej w USA, ponieważ była zbyt nowoczesna dla wielu tamtejszych bankomatów i banków… – zauważa Marek Zuber.
Jeśli popatrzymy na to, co się kreuje w Polsce, czy jesteśmy dostarczycielami tych technologii, pomysłów, idei różnego rodzaju, to wyglądamy słabo.
REKLAMA
– Jest tabela innowacyjności Unii Europejskiej, i tam jesteśmy na 4. miejscu od końca. Co oznacza, że jesteśmy de facto w ogonie. Ze strony polityków jest bardzo duży nacisk, żeby tę sytuację zmienić – ale czy politycy są w stanie wykreować innowacyjność? Czy są w stanie wykreować np. start-upy? W Davos też pojawił się taki temat – podkreśla gość radiowej Jedynki.
Państwo musi zbudować otoczenie prawne
Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP uważa, że od gospodarki 4.0 już się nie ucieknie, a w jej rozwoju ważną rolę ma do odegrania właśnie państwo, i to na dwa sposoby.
– Po pierwsze, państwo powinno rozwijać własne usługi cyfrowe, czyli m.in. takie jak e-dowód i e-administracja, która będzie pozwalała na załatwianie spraw w postaci elektronicznej, cyfrowo. A po drugie, państwo powinno tworzyć regulacje prawne, które będą przejrzyste i stabilne, ale nie będą zbyt wąskie. Czyli te regulacje nie powinny utrudniać firmom, które mają jakieś nowe pomysły, nowe modele biznesowe – państwo nie powinno im utrudniać działalności – tłumaczy Piotr Wołejko.
Zdaniem Marka Zubera, pod względem takiego bardzo mocnego unowocześnienia polskiej administracji idziemy mocno do przodu, od marca będą e-dowody, i tu się rzeczywiście dzieje ta rewolucja 4.0.
REKLAMA
– Ale w większości przypadków to jest jednak ściąganie pomysłów z innych części świata. Co do budowania tego otoczenia gospodarczego, to tutaj mamy dwa problemy. Pierwszy, dotyczący bardziej naszego kraju, to jest to, że niestety nie mamy stabilności w tym otoczeniu. A brak przewidywalności generalnie nie służy biznesowi, nie tylko temu nowoczesnemu. Jest to jedno z wyzwań dla każdego rządu, żeby jednak bardziej przewidywalnie tworzyć prawo w naszym kraju – uważa gość radiowej Jedynki.
Druga kwestia dotyczy całego świata. Przykładem są samochody autonomiczne. Kto np. w przypadku tych samochodów będzie brał odpowiedzialność za podjęcie przez taki samochód decyzji, żeby przejechać jedną osobę na pasach, a nie zderzyć się z samochodem, w którym według komputera, który to policzył, zginą 4 osoby? Kto weźmie odpowiedzialność za taką decyzję?
– Dzisiaj jednym z problemów rozwoju nowoczesności, rozwoju różnego rodzaju koncepcji, jest brak dostosowań prawnych, i to dotyczy całego świata. Ale nie tylko w kontekście tego, że nie jesteśmy w stanie nadążyć, bo tak wolno pracujemy. Po prostu pojawiają się takie wyzwania, co do których nie jesteśmy pewni, które trzeba będzie bardzo mocno przemyśleć, przedyskutować, zanim do jakiś rozwiązań dojdziemy. Chodzi o to, jak się znaleźć w tych nowych przepisach prawnych, w tych różnych nowych rzeczywistościach – tłumaczy Marek Zuber.
Dylematy przedsiębiorców 4.0
To zresztą też wyzwanie dla przedsiębiorców, dla których rewolucja 4.0 oznacza sporo zmian.
REKLAMA
– I to zmian zarówno we własnych firmach, zakładach, jak choćby decyzja o tym, czy jeszcze zatrudniać ludzi czy kupić roboty, które wykonają prace tych ludzi. Ale też wyzwanie w postaci nowej konkurencji. Dzisiaj nic nie jest zadane, dzisiaj cały czas trzeba walczyć, jeszcze bardziej intensywnie niż 20 lat temu żeby się utrzymać – podkreśla gość Jedynki.
Zdaniem Bartosza Radzikowskiego, wicedyrektora Biura Analiz Strategicznych Agencji Rozwoju Przemysłu, w krajach bardziej rozwiniętych, rozwiązania przemysłu 4.0 są już implementowane i tam ta rewolucja już się dzieje, a w Polsce dopiero zaczyna się pojawiać.
– Jeśli zdefiniujemy czwartą rewolucję przemysłową jako pewien stopień współpracy zautomatyzowanych czy zrobotyzowanych fabryk, które same zaczynają podejmować decyzje, zbierać dane i na tej podstawie współpracują ze sobą – to w Polsce jesteśmy w przededniu tej rewolucji. Ale to tylko kwestia czasu kiedy i u nas to bardzo przyspieszy – powiedział na antenie PR 24 Bartosz Radzikowski.
Robotyzacja nas na pewno nie ominie
Jednak z raportu Agencji Rozwoju Przemysłu wynika, że robotyzacja nie jest silną stroną naszych firm, a jeśli jakieś procesy są u nas zautomatyzowane, to są to proste procesy. I nie ma jeszcze tej współpracy pomiędzy urządzeniami, maszynami, robotami.
REKLAMA
– Patrząc na dane Międzynarodowej Federacji Robotyki widzimy, że 2017 rok był bardzo dobry, jeśli chodzi o robotyzację przemysłu na świecie. Mamy 30-proc. wzrost rok do roku liczby zainstalowanych robotów, to jest około 350 tys. sztuk i mamy prawie 2 mln robotów na świecie. Przyrost tych robotów w Europie to wzrost na poziomie 18 proc., natomiast w Polsce wzrost wynosił ok. 10 proc. Czyli u nas cały czas ta robotyzacja postępuje dosyć spokojnie, ale są też tego przyczyny. To kwestia ciągle jeszcze dostępnej i tańszej siły roboczej. Koszt godziny pracy montera czy pracownika produkcji w Polsce w porównaniu z Niemcami, czy Japonią, albo Koreą jest zupełnie inny – podkreśla Bartosz Radzikowski.
Bardziej się opłaca zatrudnić pracowników niż kupić zdecydowanie drogą maszynę.
– Cały czas zdecydowanie tak to wygląda. Ale tych pracowników zaczyna być coraz mniej na rynku, bo zbliżamy się do tego naturalnego poziomu bezrobocia. Więc to jest dobry prognostyk na to, że ten rok 2019, może rok przyszły będzie czasem, kiedy zdecydowanie przyspieszymy robotyzację w Polsce. Ponieważ po pierwsze mamy wzrost wynagrodzeń, oczywiście nieporównywalny z krajami zachodnimi, ale jednak dynamicznie przyspiesza. Po drugie mamy wyczerpywanie się podaży pracy. I po trzecie, mamy duży udział produkcji przemysłowej w wartości dodanej czyli jesteśmy takim krajem przemysłowym, a po czwarte nasze firmy są dosyć mocno powiązane w globalnych łańcuchach dostaw. A tam nie można nie współpracować, i nie być konkurencyjnym bez robotyzacji, bez rozwiązań przemysłu 4.0. Dlatego to tylko kwestia czasu, kiedy my wyraźnie przyspieszymy – ocenia gość Polskiego Radia 24.
Bariery 4.0 dla firm
Z raportu Agencji Rozwoju Przemysłu wynika też, że często firmy nie są świadome korzyści, jakie wynikają z automatyzacji.
REKLAMA
– Jest rzeczywiście lekcja do odrobienia u nas w Polsce. Jeżeli pytamy przedsiębiorców co oni sądzą o rozwiązaniach Przemysłu 4.0, jakie widzą bariery, dlaczego jeszcze się na to nie zdecydowali – to dopiero czwartą wskazywaną przyczyną jest bariera finansowa. Pierwsza rzecz to jest, że przedsiębiorca nie widzi, że jego profil produkcyjny jest odpowiedni do robotyzacji, po drugie nie widzi wymiernych korzyści, i po trzecie cały czas zastanawia się czy jego branża jest odpowiednia, dopiero po czwarte zastania się, czy spełni wymagania finansowe, czy będzie go na to stać, a po piąte zastanawia się kiedy mu się to zwróci – wylicza Bartosz Radzikowski.
A to jest tak, jak z każdą nowa technologią, czyli im więcej się ich implementuje, im więcej tych robotów pojawia się, tym więcej dostawcy obniżają cenę, i tym szybciej to się zwraca.
– Obecnie ten czas zwrotu przykładowej implementacji wynosi od 1 do 2 lat. A to dużo mniej aniżeli kilka lat temu – dodaje ekspert z Agencji Rozwoju Przemysłu.
Już jest wsparcie dla przedsiębiorców
Na pewno potrzebne są instrumenty wspierające, zachęcające firmy do tego, żeby automatyzowały produkcję, i ARP stara się wychodzić naprzeciw tym nowym wyzwaniom.
REKLAMA
– Mamy ofertę pożyczkową, którą możemy dostosować do potrzeb implementacji rozwiązań przemysłu 4.0. Teraz mamy też ofertę skierowaną do małych i średnich przedsiębiorstw, wcześniej było to tylko dla średnich i dużych. A w tych mniejszych firmach jest duży potencjał do wzrostu. Po drugie staramy się też pomagać małym, innowacyjnym, technologicznym firmom i pokazujemy ich rozwiązania dużym firmom – podkreśla Bartosz Radzikowski.
Służy temu program ARP Innovation Pitch. To już 20. edycja i np. grupa PKP wybrała kilka rozwiązań, które będzie implementowała u siebie.
– Po trzecie mamy strefę inwestycji, którymi zarządzamy. Czyli możemy dostarczyć teren pod budowę takiej fabryki, która będzie mogła już w ramach tych rozwiązań 4.0 dostarczać produkty dużo bardziej efektywnie niż wcześniej. Z jednej strony jest więc finansowanie, ale są też instrumenty łączące dużych i małych przedsiębiorców, i mamy strefę inwestycji – podsumowuje gość PR 24 Bartosz Radzikowski, wicedyrektor Biura Analiz Strategicznych Agencji Rozwoju Przemysłu.
Sylwia Zadrożna, Karolina Mózgowiec, Elżbieta Szczerbak, Małgorzata Byrska, jk
REKLAMA
![Logo NBP](http://static.prsa.pl/images/38850446-59ec-4a5c-8fea-96a8b833cc4c.jpg)
REKLAMA