PO chce jednej listy do PE. Wsparła się "politycznymi dinozaurami"

Wezwanie przewodniczącego Grzegorza Schetyny do budowania jednej listy anty-PiS jest sygnałem dla Roberta Biedronia, który z jednej strony mówi, że mógłby wejść w koalicję z PO po wyborach do Sejmu, ale do europarlamentu chce iść sam. Reszta partii opozycyjnych jest przychylna pomysłowi szerokiej listy.

2019-02-01, 16:23

PO chce jednej listy do PE. Wsparła się "politycznymi dinozaurami"

Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego ruszyła pełną parą, czego dowodem jest piątkowa konferencja "Koalicji Europejskiej", podczas której oprócz Schetyny, na deklaracji "dla Polski", podpisy złożyli byli premierzy i ministrowie spraw zagranicznych: Leszek Miller, Marek Belka, Jerzy Buzek, Włodzimierz Cimoszewicz, Ewa Kopacz, Radosław Sikorski, Kazimierz Marcinkiewicz oraz nieobecni podczas wydarzenia Hanna Suchocka i Adam Daniel Rotfeld.

"Wzywamy odpowiedzialne siły i środowiska polityczne, samorządowe i obywatelskie do wystawienia jednej, szerokiej listy w wyborach do europarlamentu, której celem byłaby odbudowa mocnej pozycji Polski w Unii Europejskiej" - napisano w deklaracji.

Uczestnicy konferencji przypomnieli, że po 1989 r. Polska weszła do ONZ i Unii Europejskiej, twierdzili też, że rozwijała się i miała wpływ na kluczowe decyzje dotyczące losów regionów i kontynentu. Schetyna w odczytywanym apelu przekonywał, że od trzech lat budowany jest system państwa bliższy standardom wschodnim, niż zachodnim, a obecny rząd nie walczy o dobry budżet dla Polski z UE. Wystąpienia sygnatariuszy apelu miały ogólny wydźwięk zgodny z narracją opozycji, którą słyszymy od kilku miesięcy: PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii i trzeba temu zapobiec.

Na samą inicjatywę można spojrzeć też w inny sposób. Na konferencji nie było liderów innych partii opozycyjnych Katarzyny Lubnauer z Nowoczesnej, Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL i Włodzimierza Czarzastego z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale - jak słyszymy w tych ugrupowaniach - rozmowy na temat wspólnej listy trwają. Przekaz może być więc kierowany tylko do Biedronia, który o głosy wyborcze chce walczyć sam.

REKLAMA

Lider SLD wypowiedział się bowiem ciepło o pomyśle zbudowania jednej listy w wyborach do PE. W rozmowie z portalem DoRzeczy.pl  zaznaczył jednak, że decyzja jego formacji zapadnie dopiero 16 lutego, podczas partyjnej konwencji.

- Zaproszenie środowisk lewicowych na tę konferencję pokazuje, że PO chce zachęcić Roberta Biedronia do koalicji na wybory europejskie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl  rzecznik PSL Jakub Stefaniak. - Nie od dzisiaj słychać w Sejmie głosy, że to właśnie ruch Biedronia może rozdrobnić głosy Platformy.

Alternatywy nie ma też Nowoczesna, która częściowo została już wchłonięta przez PO i nie miałaby pieniędzy na zorganizowanie kampanii wyborczej, gdyby zdecydowała się iść do wyborów w pojedynkę. W rozmowie z nami przewodnicząca .N podkreśla, że przesłanie z konferencji jest skierowane do byłego prezydenta Słupska. - Istotne żeby porozumieć się już teraz w sprawie wspólnej listy na wybory do PE, ale też na wybory parlamentarne, które będą ważniejsze dla przyszłości Polski - mówi nam Lubnauer.

Marcin Dobski, PolskieRadio24.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej