Karate: Dorota Banaszczyk podpisała umowę z Energą. "To duża pomoc"

Mistrzyni świata w karate olimpijskim (kat. 55 kg) Dorota Banaszczyk podpisała umowę z Grupą Energa, na mocy której stanie się ambasadorką firmy. - To duża pomoc - przyznała zawodniczka w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. W ostatnim czasie głośno było o problemach 22-latki, która, ze względu na konflikt działaczy, musiała opłacać starty w kwalifikacjach olimpijskich z własnej kieszeni.

2019-02-13, 09:00

Karate: Dorota Banaszczyk podpisała umowę z Energą. "To duża pomoc"
Dorota Banaszczyk zajęła drugie miejsce w zawodach w Paryżu . Foto: Instagram.com/dorotabanaszczyk (screen)

Banaszczyk, która startuje w kategorii wagowej do 55 kg, w listopadzie 2018 roku została mistrzynią świata w karate olimpijskim jako pierwsza w historii reprezentantka Polski. Tytuł wywalczyła w Madrycie. 22-latka poinformowała ostatnio na Facebooku, iż zajęła drugie miejsce w plebiscycie Dziennika Łódzkiego na sportowca roku, dodając, że "chociaż w ten sposób" doceniono jej wynik. 

Sprawa ma związek z konfliktem między Polskim Związkiem Karate a Polską Unią Karate, w której zrzeszony jest Olimp Łódź, który reprezentuje Banaszczyk. Mimo, iż Światowa Federacja Karate (WKF) uznała PUK, a konkurencyjną organizację wyrzuciła ze swoich szeregów, PZK ciągle posiada status związku sportowego i związane z nim prawo finansowania startów reprezentantów z ministerialnych środków.

Ze względu na tę sytuację, Banaszczyk nie mogła otrzymać stypendium z ministerstwa, ani nagrody z urzędu miasta Łodzi, gdzie mieszka. Z własnej kieszeni musiała też sfinansować niedawny start w prestiżowych zawodach z cyklu Karate Premier League w Paryżu, gdzie zajęła drugie miejsce.

REKLAMA

PolskieRadio24.pl: Grupa Energa poinformowała o nawiązaniu z Panią współpracy. Firma wydała komunikat, ale nie widziałem jeszcze Pani komentarza w tej sprawie. To już oficjalne?

Dorota Banaszczyk: Tak. Umowa została podpisana przeze mnie w piątek. Troszkę to trwało, ale ostatecznie wszystkie formalności zostały domknięte.

- To umowa sponsorska czy ambasadorska?

- Ambasadorska. Dziękuję firmie Energa za okazaną pomoc i zaufanie.

- Jaką rolę w podpisaniu tej umowy odegrało Ministerstwo Sportu i Turystyki?

- Już gdy wróciłam z Madrytu, na spotkaniu w ministerstwie rozmawialiśmy o wsparciu. Urzędnicy zapewniali, że zrobią wszystko, by przekonać jedną ze Spółek Skarbu Państwa do współpracy. Po pewnym czasie dowiedziałam się, że będzie to Grupa Energa.

REKLAMA

- Czy środki, które otrzyma Pani od Energi, w połączeniu z pieniędzmi z Teamu 100 (ministerialny program wspierający najzdolniejszych sportowców - przyp. red.), do którego Pani należy, sfinansują w całości przygotowania olimpijskie?

- To duża  pomoc, ale nie ukrywam, że całościowo przygotowania są bardzo kosztowne. Dziękuję i doceniam otrzymane już wsparcie, ale dalej szukam partnerów i jestem chętna do współpracy. W innych sportach olimpijskich zawodnicy tacy jak ja dostają stypendium ministerialne oraz mają dobrze funkcjonujące związki, które opłacają im przygotowania do zawodów. Ja mogę liczyć tylko na sponsorów i Team 100. Razem z moim trenerem chcemy skupić się tylko i wyłącznie na przygotowaniach.

- Czy ma Pani jakieś sygnały z ministerstwa, że, w wypadku uznania Polskiej Unii Karate za związek sportowy karate olimpijskiego, otrzyma Pani stypendia za mistrzostwo świata czy wcześniejsze siódme miejsce na mistrzostwach Europy?

- Za mistrzostwa Europy zapewne nie, bo ten wynik osiągnęłam w maju zeszłego roku. Termin składania tych wniosków minął. Oczywiście bardzo cieszyłabym się z takiego stypendium, bo to niemałe kwoty. Poza tym miło jest zostać docenionym za swoje wyniki. Tak jak powiedziałam wcześniej, chciałabym się skupić tylko i wyłącznie na przygotowaniach. Na dzień dzisiejszy muszę również myśleć o innych tematach.

- W niedawnym wywiadzie ze sport.pl wspominała Pani o braku wsparcia ze strony urzędu miasta Łodzi, mimo, że wiceprezydent Tomasz Trela obiecał nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych. Czy po ukazaniu się wywiadu ktoś z urzędu próbował z Panią rozmawiać?

- Cały czas rozmawiamy, ale formalności stoją na przeszkodzie, bym otrzymała tę nagrodę. Z tego co wiem, miasto stara się znaleźć jakiś sposób, by wręczyć mi te środki. Problem sam się rozwiąże, jeśli Polska Unia Karate osiągnie status polskiego związku sportowego. Mam nadzieję, że niedługo tak się stanie.

- Czy po tym, jak Pani wpis na Facebooku odbił się szerokim echem w mediach, otrzymywała Pani słowa wsparcia od kibiców?

REKLAMA

- Oczywiście. Nie spodziewałam się takiego rozgłosu. Umieściłam ten post na swoim prywatnym koncie. Nie chodziło mi o to, by kogokolwiek obrażać. Chciałam pokazać, w jakich warunkach przyszło nam funkcjonować. Być może gdyby nie ten wpis, to do dziś każdy by myślał, że jest super.  Poza tym gdybym chciała większego rozgłosu, opisałabym sprawę na swoim fan page’u, gdzie każdy może to zobaczyć. W nagłośnieniu sprawy pomogli moi znajomi. Screena z wpisem udostępniła osoba, która chodziła ze mną do liceum, a z którą dzisiaj nie mam większego kontaktu. Można powiedzieć, że moje znajomości zadziałały (śmiech).

- Rozumiem, że do czasu podpisania umowy z Energą wszystkie koszty startów pokrywała Pani albo z własnych oszczędności albo z pożyczek?

- Cały czas byłam w Teamie 100. Zadeklarowana kwota nie była jednak wystarczająca, by pokryć koszty wszystkich wyjazdów. To była moja jedyna pomoc finansowa, jaką w tamtym czasie otrzymywałam.

- Jak to wygląda na świecie? Pani rywalki mogą liczyć na większe wsparcie?

- Z tego co wiem, w większości przypadków bardzo dobrze funkcjonują związki. Wiele moich rywalek jeździ na zawody z całym sztabem. Mają opłacone wszystkie wyjazdy, a także zapewniony byt na co dzień. Nie muszą się o nic martwić. Niektórzy mają etaty np. w służbach mundurowych. Z tego co wiem, Serbka wraz ze swoją trenerką za złoty medal MŚ w innej kategorii otrzymały po 25 tysięcy euro. Rywalka z Ukrainy była zdziwiona, gdy powiedziałam jej, że w kraju za złoty medal dostałam… 0 złotych. Pytała, czy dostałam nowe mieszkanie albo samochód (śmiech). Takie są realia na dziś, ale nasz sportowy charakter jest taki, że nie załamujemy rąk, tylko walczymy o jak najlepszy wynik.  

REKLAMA

Powiązany Artykuł

Dorota Banaszczyk 1200F.jpg
Karate: Dorota Banaszczyk wciąż w euforii po tytule mistrzowskim. "Czuję się jak we śnie"

- Jak wygląda Pani sztab w porównaniu z rywalkami?

- Najlepiej prosperujące związki, jak Francuzi, Niemcy czy Włosi jeżdżą na zawody z pełnym sztabem szkoleniowym. Natomiast ja jeżdżę tylko z trenerem. Sami kupujemy bilety, organizujemy noclegi, przejazdy… Wszystko jest na naszej głowie. Nikt inny się tym nie zajmuje.

Jakie są Pani najbliższe plany sportowe? Po podpisaniu umowy z Energą, nie ma ryzyka, że któreś z zawodów Premier League będzie musiała Pani opuścić?

- Myślę, że dzięki tej pomocy nie będę musiała się wycofywać z zawodów. Cieszę się, że jest również odzew innych firm gotowych nam pomóc. Już w środę wylatuję do Dubaju na kolejne zawody Premier League. W dniach 1-3 marca będę w Salzburgu na trochę mniej prestiżowych zawodach Series A. Pod koniec marca zaplanowane są z kolei mistrzostwa Europy, które w tym kwartale są moim głównym celem.

Źródło: YouTube.com/Karate Stars 

Te zawody będą punktowane w rankingu olimpijskim?

Tak. Mistrzostwa Europy, podobnie jak Premier League i Series A, są odpowiednio punktowane do rankingu. Kwalifikacje olimpijskie będą się odbywały aż do stycznia 2020 roku.

REKLAMA

Jak Pani patrzy dziś na swoją niedawną wypowiedź o Annie Lewandowskiej? Niektórzy odebrali to jak umniejszanie jej wyników…

- W żadnym wypadku nie miałam tego na myśli! Popełniłam błąd, bo nie poprosiłam o autoryzację tej wypowiedzi. Sama po przeczytaniu wywiadu uznałam, że ta wypowiedź jest zbyt ostra i wyrwana z kontekstu. Nie miałam zamiaru deprecjonować czyichś wyników, a już na pewno używać sformułowań, że ktoś nie jest prawdziwą mistrzynią… Mam swoje zdanie o innych odmianach karate. Nie wszyscy wiedzą, że dzieli się ono na kata i kumite. Broń Boże, nie chciałam dyskryminować zawodników uprawiających kata. Szanuję ich trud i nie uważam, że wkładają w to mniej pracy. Miałam na myśli jednak to, że w mojej odmianie jest do zdobycia tylko jeden tytuł. W tradycyjnym karate tych tytułów jest więcej. Tak jak powiedziałam, szanuję wszystkich sportowców niezależnie od tego, w której kategorii występują.

- Myśli już Pani o starcie na igrzyskach? Jako mistrzyni świata, będzie tam Pani naszą medalową nadzieją. Pojawiają się myśli o podium w Tokio czy jeszcze nie ma takiego celu?

- Na razie chcę wywalczyć kwalifikację. Przed mistrzostwami świata w Madrycie nawet nie myślałam, że będę miała szansę wystartować w Tokio. Drugie miejsce w turnieju Premier League w Paryżu bardzo mnie przybliżyło do realizacji tego marzenia, jakim są igrzyska olimpijskie w Tokio. Na razie skupiam się na kwalifikacjach. Mimo wszystko, nie czuję się jednak faworytką. Chcę utrzymać formę i mam nadzieję na kolejne sukcesy, które przybliżą mnie do obecnego celu, czyli startu w igrzyskach. Na razie nie skupiam się na tym, co będzie w Tokio.

Rozmawiał: Paweł  Majewski, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej