Afera GetBack ostrzeżeniem dla innych banków
O konsekwencjach afery GetBack, czy jest ostrzeżeniem dla maklerów i innych banków, mówili m.in. goście audycji Rządy Pieniądza w Polskim Radiu 24.
2019-02-27, 12:56
Posłuchaj
Gośćmi Anny Grabowskiej byli: Rafał Sadoch z mBanku, Mariusz Adamiak z PKO BP oraz Kazimierz Krupa z Kancelarii DrawBridge
Przypomnijmy, wczoraj zatrzymano pracowników Idea Banku pod zarzutem oszustw przy sprzedaży obligacji firmy Getback, dzisiaj zawiadomienie wobec 31 podmiotów ws. GetBack złożyło do prokuratury KNF.
W Unii obowiązują zasady dotyczące sprzedaży instrumentów finansowych
Jak mówi Rafał Sadoch, ostatnio mieliśmy faktycznie do czynienia z problemami z etyką w sektorze finansowym. Ekspert przypomina, że te kwestie są systemowo uregulowane, a od niedawna w Unii obowiązują dyrektywy, które nakazują sprzedaż odpowiednich usług finansowych odpowiedniej grupie docelowej.
− Rozumiem, że napiętnowany proceder miał miejsce jeszcze przed tymi regulacjami. Ponadto nie wiem, czy osoby, które oferowały te obligacje, miały świadomość sytuacji finansowej tej spółki - pyta Sadoch.
REKLAMA
Mariusz Adamiak przyznaje, że wśród banków nie ma świętych krów i ich pracownicy powinni odpowiadać za nieprawidłowości, o ile łamali prawo, czy procedury wewnętrzne, czy nie dopełniali obowiązków. Jednak, jak dodaje, trzeba też pamiętać o tym, że banki są instytucjami komercyjnymi i to, że myślą o zysku, jest rzeczą normalną.− Tyle, że banki są instytucjami zaufania publicznego, dlatego ich działanie powinno przebiegać według reguł i zasad etyki – mówi gość PR24.
Kazimierz Krupa podkreśla, że przy okazji sprawy z GetBackiem rodzi się bardzo wiele pytań.
Dużo pytań wokół zatrzymań ws. GetBanku
− Jak czytamy, jednym z zarzutów jest, że Idea Bank sprzedawał obligacje GetBack, bez uprawnień. Jest to niepojęte – mówi gość PR24. − Ponadto wśród zatrzymanych kilkunastu osób jest prezes i dwóch wiceprezesów. Dziwiłbym się, gdyby osoby na tym stanowisku były wynagradzane prowizyjnie od sprzedaży obligacji – mówił Krupa.
Jak jednocześnie dodaje, niezależnie od tego, kiedy implementowaliśmy reguły unijne, to za sprzedaż instrumentów zawsze odpowiada sprzedający, czyli bank.
REKLAMA
I dodaje, że najciekawsze jest to, że bank uważa, że też jest poszkodowany w tej sprawie, czyli odcina się od swoich pracowników.
− Czyli co – robili oni coś bez wiedzy kierownictwa. To jest tym bardziej dziwne, bo wśród zatrzymanych znaleźli się wiceprezesi banku – mówi Krupa.
Anna Grabowska, jk
REKLAMA