Premier o rekonstrukcji rządu: decyzje w ciągu tygodnia, dwóch
- Decyzje co do rekonstrukcji rządu w związku z wyborami do Parlamentu Europejskiego jeszcze ostatecznie nie zapadły, ale na pewno wkrótce, w ciągu tygodnia, dwóch będziemy mogli przedstawić ten harmonogram - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
2019-03-06, 06:00
Premier był pytany w Polsat News o plany rekonstrukcji rządu w kontekście tego, że w wyborach do PE startować będą niektórzy z ministrów i odejdą z rządu, jeśli zdobędą mandat w europarlamencie. Morawieckiego dopytywano m.in. kto zastąpiłby obecną minister edukacji Annę Zalewską, jeśli uda jej się dostać do PE. Zalewska jest "jedynką" na listach PiS na Dolnym Śląsku.
Szef rządu odpowiedział, że "kwestie personalne nie zostały przesądzone". - Będziemy na pewno rozmawiać o nich na kierownictwie politycznym - zaznaczył. Dopytywany, kiedy będzie rekonstrukcja rządu, szef rządu powiedział: "Decyzje jeszcze ostatecznie nie zapadły, ale na pewno wkrótce - w ciągu tygodnia, dwóch, będziemy mogli przedstawić ten harmonogram również".
Pytany, czy chciałby, aby ministrowie jego rządu, którzy startują w wyborach do PE, wzięli urlopy na czas kampanii, Morawiecki powiedział, że Ewa Kopacz, gdy była premierem w rządzie PO-PSL, "prowadziła kampanię we wszystkich możliwych kierunkach w Polsce". - Taki jest los polityka, że musi czasem pracować na paru etatach - dodał.
Premier stwierdził, że "na pewno trzeba uważać, by nie mieszały się te funkcje (ministrów i kandydatów w wyborach do PE)". - Nasi ministrowie bardzo dobrze zdają sobie z tego sprawę - powiedział.
"Twarda walka o portfele Polaków"
Zapytany o informacje medialne, że wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński miałby zastąpić Zalewską na stanowisku ministra edukacji, premier odpowiedział, że "nie ma takiej propozycji i takie propozycje najprawdopodobniej nie padną".
Pytany, czy nie żal mu, że szef MSWiA Joachim Brudziński prawdopodobnie opuści rząd na rzecz mandatu w PE, Morawiecki powiedział: "Bardzo mi żal, bo fantastycznie współpracuje mi się z ministrem Brudzińskim; będzie on bardzo mocnym wzmocnieniem naszej ekipy, naszego dream team w Brukseli". Jak podkreślił szef rządu, "tam potrzeba walczyć o nasze interesy".
- Bo europejskość to nie są tylko nowinki obyczajowe i rewolucja światopoglądowa, tylko to jest twarda walka o portfele Polaków, o dyrektywy, które będą służyły Polsce. I po to wysyłamy taką znakomitą drużynę do Brukseli z wicepremier Beatą Szydło, ministrem Joachimem Brudzińskim i z innymi naszymi liderami list i nie tylko liderami, bo mam nadzieję, że dostanie się więcej osób, by walczyli o nasze interesy - powiedział premier.
Pod koniec lutego Komitet Polityczny PiS podjął decyzje dotyczące "jedynek" i "dwójek" na listach w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wśród "jedynek" znaleźli się m.in. ministrowie: szef MSWiA Joachim Brudziński, wicepremier Beata Szydło, czy minister edukacji Anna Zalewska.
"Szkatułka z losami do wyciągnięcia"
Pytany, czy boi się Koalicji Europejskiej jako przeciwnika w wyborach do PE, premier powiedział, że "z Koalicją Europejską to tak na dobrą sprawę troszkę jak było w 1947 r". - Urna - to jest taka szkatułka - głosujesz na Mikołajczyka, wyskakuje Gomułka". Tak to wtedy szło - stwierdził.
- I tak jest z Koalicją Europejską, że to jest trochę taka maszyna do losowania, gdzie wyborca głosuje na kogoś - na przykład na rolnika, ale okazuje się, że wylosuje kogoś, kto chce zlikwidować KRUS. Albo głosuje na rolnika, a może się okazać, że np. tym rolnikiem jest ktoś, kto jedzie jakimś szybkim samochodem tylko do spa i nawet krowy nie widział, albo widział ją tylko przez okno swojego szybko mknącego samochodu - mówił Morawiecki.
Według niego "trzeba się zastanowić, bo trochę żal, że (Koalicja Europejska) jest to taka dziwna szkatułka z losami do wyciągnięcia". Na uwagę, że różnorodność kandydatów Koalicji Europejskiej podoba się Polakom, Morawiecki ocenił, że "gigantyczna rozpiętość poglądów powoduje, że trudno utrzymać wiarygodność" tej formacji.
Wyraził też wątpliwość, czy politycy Koalicji Europejskiej, jeśli uda im się dostać do europarlamentu, będą w stanie walczyć o polskie interesy. - Oni się rozpierzchną po wszystkich grupach parlamentarnych - Zieloni, Socjaldemokraci, EPP. Kiedyś sobie żartowałem, że mogą utworzyć specjalną nową grupę postkomunistów, bo tam idzie paru bardzo znanych postkomunistów - dodał premier.
Jedwabne
Szef rządu zapytany we wtorek w Polsat News, w kontekście naszych relacji z Izraelem, czy jest za tym, by taka ekshumacja się odbyła, odpowiedział: "Zobaczymy jak ta sytuacja się rozwinie. Ostateczne decyzje są decyzjami i odpowiednich prokuratorów w tej sprawie, ale też oczywiście będziemy uwzględniali różnego rodzaju okoliczności w tej sprawie".
- Dla nas najważniejsze jest to, żeby prawda historyczna była uwypuklona, a prawda historyczna o losach Polaków w czasie II wojny światowej jest dla nas z jednej strony niezwykle smutna, ale też świadczy o tym jak wspaniałym, wielkim jesteśmy narodem i kto ponosi wyłączne winy za Holokaust, okupację, terror okupacyjny czasów II wojny światowej - podkreślił premier.
Sprawa Srebrnej
Premier był pytany w Polsat News, czy w sprawie dotyczącej związanej ze środowiskiem PiS spółki Srebrna prokuratura nie powinna zachowywać się bardziej transparentnie. Odpowiedział, że środowisko rządzące Warszawą od 30 lat, z przerwą na czas, gdy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński, "było nieprzychylne PiS, a wcześniej PC".
- Te środowiska mogły używać procedur po to tylko, żeby zabronić budowy w pełni legalnej budowy budynku na danej działce jednemu ze środowisk politycznych. To uważam za rzeczywisty skandal i temu należałoby się przypatrzeć (...) to uważam za gigantyczną nieprawidłowość - powiedział premier.
- To jak w pigułce pokazuje, jak wielka jest różnica między środowiskiem PiS a tymi różnymi ekipami, tam wcześniej z panem Piskorskim, i z innymi. Pan Piskorski kilkadziesiąt razy pod rząd wygrał w ruletkę, to jest ten pan, były prezydent (Warszawy) - mówił Morawiecki.
Pytany, czy uważa, że działania prokuratury w sprawie dot. spółki Srebrna są w porządku, szczególnie biorąc pod uwagę, że prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości jest polityk rządzącego obozu, szef rządu odpowiedział: "Na razie widzę, że działania prokuratury są jak najbardziej oczywiście w porządku i dajmy prokuraturze działać, sprawdzać, weryfikować".
Na pytanie, czy powinien w związku ze sprawą dot. spółki Srebrna powinien zostać przesłuchany prezes PiS Jarosław Kaczyński, szef rządu powiedział, że "wszystko musi być oczywiście zweryfikowane, sprawdzone". - To są decyzje, które powinny zostać podjęte przez niezależnych prokuratorów; wszystko tutaj jest w gestii prokuratorów - zaznaczył.
Na uwagę, że opozycja mówi o układzie jeśli chodzi o sprawę spółki Srebrna, Morawiecki powiedział: "Trudno mi sobie wyobrazić lepszą egzemplifikację układu niż to, że przez 30 lat zmieniają się trochę twarze, zmieniają się partie polityczne, różni ludzie są u steru rządów w Warszawie, ale jakoś można budować najrozmaitsze wieżowce, w różnych miejscach, tylko nie może być wybudowany budynek w tamtym miejscu".
- Wszystkie lub prawie wszystkie wieżowce są w rękach zagranicznych, a ten mógłby być w rękach polskich hipotetycznie, ale oczywiście wrogość tego środowiska to uniemożliwia i głębokie nieprawidłowości, a może nawet kolizja z prawem, to powinno być zweryfikowane wstecznie - dodał szef rządu.
dn
REKLAMA
REKLAMA