Bundesliga: Niemcy mają swojego Jamiego Vardy'ego. Weydandt przeszedł drogę od amatorskich boisk do elity

Jednym z zawodników, którzy w tym sezonie Bundesligi napisali ciekawe historie, jest bez wątpienia Hendrik Weydandt, który w obecnym sezonie reprezentuje barwy Hannoveru 96. Jeszcze niedawno nic nie zapowiadało, że będzie miał okazję do gry przeciwko najlepszym.

2019-03-11, 17:14

Bundesliga: Niemcy mają swojego Jamiego Vardy'ego. Weydandt przeszedł drogę od amatorskich boisk do elity
Hendrik Weydandt. Foto: Printscreen z Twitter.com

Jeszcze kilka lat temu Hendrik Weydandt występował w ósmej lidze w Niemczech, traktując piłkę jako hobby. W tym sezonie zadebiutował w Bundeslidze, zdobył w niej swoje premierowe gole, pisząc jedną z historii, które uwielbiają kibice na całym świecie.

Wszyscy fani futbolu pamiętają entuzjazm, jaki towarzyszył wyczynom Jamiego Vardy’ego, który przeszedł drogę przez praktycznie wszystkie szczeble angielskich rozgrywek, by swoimi golami walnie przyczynić się do zdobycia przez Leicester City mistrzostwa bajecznie bogatej i niesamowicie wyrównanej Premier League.

Do 25. roku życia nie grał profesjonalnie w piłkę, nie był wychowankiem uznanej akademii, na jego sukces nie pracował cały sztab ludzi, analizujących poszczególne zagrania i dbających o to, by prowadził się jak na atletę przystało. Można nawet powiedzieć, że przez długi czas napastnik "Lisów" był zaprzeczeniem tego, co przecież dla zrobienia kariery ma być kluczowe. Vardy przez lata łączył futbol z pracą, z boiska podnosił grosze, za które nie byłby w stanie się utrzymać. Wszystko zmieniło się w 2012, kiedy za milion funtów przeszedł z Leicester do swojego obecnego klubu. Reszta jest historią, w której znalazło się miejsce na grę dla reprezentacji Anglii, wyjazd na Euro 2016 i mundial w Rosji.

Czy to współczesna i piłkarska wersja bajki o Kopciuszku? Z pewnością, jednak to nie jedyny taki przypadek. W ostatnim czasie spełniają się marzenia Hendrika Weydandta, zawodnika walczącego o utrzymanie w Bundeslidze Hannoveru 96.

REKLAMA

Napastnik ma 23 lata, ale można powiedzieć, że jego kariera na dobre zaczęła się dopiero w obecnym sezonie. We wrześniu podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt z klubem, w pierwszym spotkaniu rozgrywek Bundesligi wpisał się na listę strzelców, wchodząc do gry w 75. minucie. Wcześniej strzelił dwa gole w debiucie w Pucharze Niemiec - zrobił to, mając do dyspozycji zaledwie 8 ostatnich minut spotkania. Dwa pierwsze strzały w profesjonalnej karierze dały mu dwa pierwsze gole, o których dowiedział się ktoś więcej niż tylko znajomi i lokalni kibice.

Co sprawia, że Weydandt jest piłkarzem, który jest warty uwagi? Jeszcze cztery lata temu był on piłkarzem amatorskich lig w Dolnej Saksonii. Hannover sprowadził go do swojego zespołu rezerw z czwartej ligi, nie mając wobec niego wielkich oczekiwań. 

- To kompletne szaleństwo, coś, co sprawia, że piłka nożna jest tak wyjątkowa. Niedawno był amatorem, w debiucie miał piłkę przy nodze kilka razy, ale wykorzystał swoją szansę z zimną krwią - mówił jesienią Horst Heldt, dyrektor sportowy klubu.

REKLAMA

Szybko podpisano z nim kontrakt, a jego życie zmieniło się w dużym stopniu. Nie, nie wywróciło go do góry nogami, z prostego powodu - u Weydandta nie widać żadnych oznak wody sodowej, która uderzyła mu do głowy, w udzielanych wywiadach sprawia wrażenie kogoś twardo stąpającego po ziemi.

Piłkarz cały czas mieszka z dwójką kolegów, z którymi grał w niższych ligach, zaznacza, że nie zamierza zmieniać swojego życia. Pod koniec roku zdał egzamin licencjacki, studiuje administrację i specjalizuje się w podatkach i audytach - firmę zajmującą się tymi zagadnieniami ma jego ojciec. Zgodnie z planem miał zacząć pomagać mu w ubiegłym roku, jednak nagły zwrot w jego karierze musiał przełożyć je w czasie.

Jego kontrakt obowiązuje do 2020 roku. Po świetnym wejściu do Bundesligi Weydandt zatrzymał się na trzech ligowych golach, do których dołożył dwie asysty. Hannover będzie miał ogromne problemy, by utrzymać się w elicie - w tym momencie, na dziewięć kolejek przed końcem, od bezpiecznego miejsca dzieli go osiem punktów. Nawet spadek nie zmieni jednak faktu, że 23-letni napastnik już jest jednym z największych wygranych tego sezonu i udało mu się spełnić marzenie oraz pokazać, że droga do profesjonalnego futbolu na najwyższym poziomie może być niekiedy krótsza, niż może się wydawać.

REKLAMA

ps, PolskieRadio24.pl 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej