Emilia Malessa. "Honor" bezpieki odebrał jej życie

75 lat temu samobójstwo popełniła Emilia Malessa, twórczyni "Zagrody", działu łączności z zagranicą Komendy Głównej Armii Krajowej, bohaterska uczestniczka Powstania Warszawskiego, członkini Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.

2024-06-05, 05:55

Emilia Malessa. "Honor" bezpieki odebrał jej życie

Malessa, prywatnie żona legendarnego partyzanta Jana Piwnika "Ponurego", zorganizowała jeden z najsprawniej funkcjonujących działów Komendy Głównej AK. Choć zorganizowanie kontaktu z zagranicą wymagało w warunkach okupacyjnych logistycznego geniuszu, kobiecie udało się stworzyć w Warszawie system składający się z około 100 kurierów wysyłanych na Zachód. 

Jakie wydarzenia doprowadziły tę wytrawną i doświadczoną konspiratorkę do tak dramatycznego czynu, jakim było odebranie sobie życia?

Powiązany Artykuł

Żołnierze Wyklęci - zobacz serwis historyczny

- Po wojnie Malessa, podobnie jak cała konspiracja poakowska, znalazła się w potrzasku historii. Zdradzona przez Londyn, miała poczucie odpowiedzialności za ludzi, którzy zostali w lesie, miała poczucie odpowiedzialności za ludzi, którzy chcieli się bić i odpowiedzialności za ludzi, którzy nie wiedzieli, co ze sobą zrobić – wyjaśniał prof. Paweł Wieczorkiewicz w audycji Arkadiusza Ekierta z cyklu "Nieznane o znanych".


Posłuchaj

Sylwetkę Emilii Malessy przybliża prof. Paweł Wieczorkiewicz w audycji Arkadiusza Ekierta z cyklu "Nieznane o znanych". (PR, 20.03.2007) 3:16
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

Kobieta wchodziła wówczas w skład Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Organizacja miała stanowić polityczną kontynuację rozwiązanej Armii Krajowej.

- Jej przywódca, płk Jan Rzepecki, postanowił doprowadzić do ujawnienia podziemia, do pewnego paktu z komunistami, i do wprowadzenia ludzi z podziemia w krwioobieg życia politycznego jako wsparcie dla opozycji antykomunistycznej Stanisława Mikołajczyka. Rozumowanie było może poprawne, ale nie brało pod uwagę makiawelizmu drugiej strony – oceniał prof. Paweł Wieczorkiewicz.

Ile jest warte słowo honoru bezpieki?

Członkowie Zarządu WiN zostali aresztowani przez bezpiekę, poddani przesłuchaniom i torturom. Wśród nich była Emilia Malessa. 2 stycznia 1945 roku kobietę przesłuchiwał jeden z architektów powojennego stalinowskiego terroru, Józef Różalski. Według zeznań Malessy oprawca podczas przesłuchania nakłonił więźniarkę do wyjawienia nazwisk swoich współpracowników z WiN. Różalski dał jej "oficerskie słowo honoru", że żadnej z tych osób nie stanie się krzywda.

Zeznania Malessy doprowadziły do aresztowania działaczy Wolności i Niezawisłości. Wielu z nich już nigdy nie wyszło na wolność. Co kierowało Malessą? Historycy, tak jak świadkowie tamtych wydarzeń wówczas, do dziś nie są zgodni. Czy w grę wchodziła naiwność, być może połączona z przekonaniem o bezcelowości dalszej walki? A może kobieta została złamana i wymieniła nazwiska współpracowników na własną wolność? To pytania, które do dziś czekają na odpowiedź.

REKLAMA

Odtrącona przez środowisko

Proces przeciwko ujawnionym działaczom WiN rozpoczął się przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie w styczniu 1947 roku. Malessa została skazana na dwa lata więzienia, ale zaledwie dwa dni później ułaskawił ją Bolesław Bierut.

- Malessa na wolności zaczęła żądać dotrzymania słowa honoru. Chodziła pod więzienie na Rakowiecką, żądała widzenia z Różańskim. Ogłosiła głodówkę, siedziała pod więziennym murem – mówił prof. Paweł Wieczorkiewicz.

Jej starania nie przyniosły rezultatu. Rozprawa stalinowskich oprawców z żołnierzami podziemia trwała nadal. Malessa, niezależnie od intencji, ponosiła częściową odpowiedzialność za to, co działo się ubeckich katowniach. Tak przynajmniej uważała część poakowskiego środowiska, które odwróciło się od byłej szefowej "Zagrody". Tak chyba uważała ona sama, czemu wyraz dała, podejmując trzy próby samobójstwa. Ostatnia okazała się skuteczna.

- To zdarzenie jak z greckiego dramatu – mówił prof. Paweł Wieczorkiewicz. - Poczucie obowiązku i beznadziejności sytuacji historycznej, w jakiej się znalazła, zderzyło się z absolutnym cynizmem aparatu bezpieczeństwa.

REKLAMA

bm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej