"Główka" mógł być "mądry" i nie wstać z desek. Krzysztof Głowacki wybrał czystą walkę. Zostanie nagrodzony? Jest protest

- Nie chciałem wygrać przez dyskwalifikację, dlatego wstałem po uderzeniu łokciem. Andrzej Wasilewski złożył protest, ale ja nie chcę żadnych protestów. Chcę, żeby mi zagwarantowali jeszcze jedną walkę z Briedisem, aby wyjaśnić wszystko w ringu - mówił Krzysztof Głowacki po powrocie do Polski z Rygi, gdzie w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał walkę, której stawką był pas mistrza świata wagi junior ciężkiej federacji WBO. 

2019-06-17, 14:10

"Główka" mógł być "mądry" i nie wstać z desek. Krzysztof Głowacki wybrał czystą walkę. Zostanie nagrodzony? Jest protest
Plakat promujący walkę . Foto: Instagram.com/glowkann (screen)

Posłuchaj

Polski bokser opowiada o swoich najbliższych planach na przyszłość (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Walka Głowackiego z Mairisem Briedisem trwała trzy rundy. W trakcie pojedynku doszło do nieczystych zagrań. Zaczęło się od ciosu Polaka w tył głowy rywala. Jednak to było uderzenie pięścią i w ferworze walki. Potem jednak Łotysz uderzył Głowackiego brutalnie i z premedytacją łokciem w twarz. Cios był niezgodny z przepisami i bardzo bolesny. Polak padł na deski, ale się podniósł. To, co się jednak wydarzyło później, było konsekwencją tego uderzenia. W kolejnych minutach starcia Briedis atakował z coraz większą siłą, a także uderzał Głowackiego wyraźnie po gongu kończącym rundę. Na tę sytuację nie zareagował 74-letni sędzia Robert Byrd, mimo że sygnalizowały mu to między innymi osoby z narożnika Łotysza. W rozmowie w ringu tuż po walce sam Briedis na sugestię, że arbiter nie słyszał gongu, odparł z uśmiechem, że on słyszał.

Powiązany Artykuł

Głowacki 1200 f.jpg
Skandal w Rydze. Głowacki znokautowany w kuriozalnej walce [KOMENTARZ]

W trzeciej rundzie Polak kolejny raz otrzymał serię ciosów od Łotysza i upadł na deski. Ostatecznie sędzia zdecydował się zakończyć pojedynek. Tuż po walce nie brakowało krytycznych głosów na temat starcia, które nie ucichły też po powrocie Polaka do Polski. 

Zdaniem ekspertów po uderzeniu łokciem Głowacki mógł pozostać na deskach - sędziowie musieliby zareagować - zdyskwalifikować Łotysza albo uznać walkę za nieważną.

- Mogłem, oczywiście, że mogłem zostać na deskach, ale jak to tak? Gwizdało mi w uszach, jednak to nie ja, żeby się tak poddawać. Nie robię takich rzeczy. Chciałem walczyć dalej, więc wstałem i się biłem. Liczyłem, że szybko się skończy to piszczenie i dojdę do siebie, a niestety tak nie było. Może podjąłem złą decyzję, ale byłem sobą, poszedłem do ringu walczyć i chciałem to robić do końca, a nie kombinować - mówił w rozmowie z "PS" Głowacki.

REKLAMA

Polak podkreślił też, że nie zależy mu na składaniu protestów i odwołań. Chce dostać szansę na rewanż, w czystej walce w ringu wyjaśnić sytuację. Tymczasem trwają starania - promotor pięściarza Andrzej Wasilewski złożył protest - aby walkę powtórzono. 

Oficjalny obserwator starcia z ramienia WBO, Istvan Kovacs (były bokser, m.in. mistrz olimpijski i mistrz świata), w rozmowie z TVP Sport stwierdził jednak, że sędzia Robert Byrd nie popełnił żadnych znaczących błędów podczas sobotniego starcia w Rydze, ale dodał, że nie widział powtórek walki i stwierdził też, że na pewno były nieczyste uderzenia, oraz nie negował faktu, że sędzia postąpił źle, nie przerywając starcia mimo gongu.

- Jeśli ktoś uderza nieprzepisowo rywala i nie spowoduje kontuzji, to dostaje tylko jeden ujemny punkt. Koniec kropka - wyjaśnił jednak Kovacs, tłumacząc, dlaczego jego zdaniem sędzia ringowy nie popełnił błędów rażących

Były bokser zwrócił także uwagę na postawę Polaka po nieczystym uderzeniu rywala. - Gdyby Głowacki był "mądry", mógłby pozostać na deskach i czekać, aż sędzia zakończy walkę. Ale on zaprezentował sportową postawę. Chciał wygrać na ringu, a nie przez dyskwalifikację.

REKLAMA

Zdaniem dziennikarza Przemysława Garczarczyka powtórzenie walki nie jest niemożliwe.  

"WBO absolutnie MOŻE nakazać powtórzenie walki/DQ (DQ - dyskwalifikacja - przyp. red.) na podstawie błędów sędziowskich. To nie tak, że decyzja ringowego (widziałem takie opinie) jest niepodważalna. Przepisy na to pozwalają. Jak będzie - to inna sprawa. Nie odpuszczamy" - napisał na Twitterze ekspert pięściarski i dziennikarz FightNews.com Przemysław Garczarczyk.

ah

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej