Po spotkaniu przywódców USA i Korei Północnej. "Kim wyczuł słabość u Trumpa"

Donald Trump jako pierwszy urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych przybył do Korei Północnej i spotkał się z Kim Dzong Unem. Według Artura Wróblewskiego prezydentowi USA zależy na sukcesie wizerunkowym przed wyborami w 2020 r. Tomasz Sajewicz zwrócił uwagę, że na nieprzewidywalność reżimu koreańskiego.

2019-06-30, 13:50

Po spotkaniu przywódców USA i Korei Północnej. "Kim wyczuł słabość u Trumpa"
Donald Trump spotkał się z Kim Dzong Unem przy okazji wizyty w południowokoreańskim Seulu. Foto: PAP/EPA/YONHAP

Posłuchaj

30.06.2019 Artur Wróblewski: Kim wyczuł słabość u Trumpa
+
Dodaj do playlisty
  • Donald Trump przekroczył granicę Korei Północnej i spotkał się z Kim Dzong Unem
  • To pierwszy taki przypadek, gdy urzędujący przywódca USA przebywał na północnokoreańskim terytorium
  • Według amerykanisty Artura Wróblewskiego polepszenie stosunków obu krajów wynika z walki Trumpa o reelekcję
  • Jego zdaniem prezydentowi USA zależy na sukcesie, umowie, która wzmocni jego pozycję
  • Tomasz Sajewicz zwraca uwagę, że spotkanie oddala "widmo poważnego konfliktu"
  • W opinii korespondenta Polskiego Radia nie zmienia to jednak faktu, że "sytuacja jest bardzo nieprzewidywalna"

Prezydent Stanów Zjednoczonych przyjechał do strefy zdemilitaryzowanej między państwami koreańskimi. Donald Trump ma się tam spotkać z Kim Dzong Unem. Podczas szczytu G20 w Osace prezydent Stanów Zjednoczonych zaprosił przywódcę Korei Północnej na spotkanie. 

Skąd takie ocieplenie stosunków? Artur Wróblewski jest zdania, że wynika to "z rozpoczęcia kampanii o reelekcję" prezydenta USA. - Kampania ruszyła. Trump zapewnie będzie próbował robić rzeczy, które podbudują jego status lidera, świetnego "dealmakera", osoby, która potrafi rozwiązywać problemy (...). Jednym z tych problemów była Korea Północna - mówił amerykanista z Uczelni Łazarskiego

W co grają Trump i Kim?

Artur Wróblewski jest sceptyczny wobec ewentualnego sukcesu rokowań ws. denuklearyzacji Korei Północnej. W jego opinii Donald Trump z jednej strony "pohukuje" na kraje takie jak Iran i Korea Północna, a z drugiej próbuje z nimi rozmawiać i obawia się realnej wojny. Z kolei dla Irańczyków i Koreańczyków nowoczesna broń, jak powiedział gość PR24, jest potrzebna jako "polisa na życie".

- Gdyby nawet jeden żołnierz zginął w tym starciu Stanów Zjednoczonych i Iranu, będzie to "receptą" na przegraną Trumpa. On przecież obiecywał, że żołnierze amerykańscy nie będą już ginęli w wojnach poza granicami kraju - powiedział amerykanista.

REKLAMA

Gość PR24 jest zdania, że w związku z tym, że Donaldowi Trumpowi zależy na sukcesie przed wyborami i uniknięciu wojny, jest on "sterowany" przez koreańskiego przywódcę. Kim Dzong Un chce bowiem "wyszarpać" coś dla siebie i "wyczuł słabość" przywódcy Stanów Zjednoczonych.

Deklaracje Korei Płn a rzeczywistość

Powiązany Artykuł

trump-kim-korea-south-cross-1200.jpg
"Jestem dumny, że przekroczyłem granicę Korei Płn."

Tomasz Sajewicz (korespondent Polskiego Radia) wskazał, że wiele zależy od rozmów negocjatorów obu państw. - Kluczową kwestią jest harmonogram procesu denuklearyzacji, to, na co zgodzi się Korea Północna - powiedział.

Dziennikarz zaznaczył, że Pjongjang wielokrotonie deklarował demontaż pocisków i rakiet, "jednak jak czas pokazał, rok po pierwszym, historycznym spotkaniu Kim-Trump w Singapurze progresu nie ma". - Korea Południowa, Japonia i Stany Zjednoczone czekają na konkrety ze strony Korei Północnej - dodał.

Sytuacja może się zmienić, jeśli reżim "nie dostanie tego, czego chce"

- To spotkanie świadczy o tym, że po raz kolejny oddala się widmo poważnego konfliktu, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że mają one aspekt wizerunkowy. Obydwie delegacje mają zupełnie różne podejście do denuklearyzacji. Korea Północna chce, żeby już teraz społeczeność międzynarodowa już teraz zniosła sankcje wprowadzone po testach rakietowych. Na to nie chce się zgodzić Waszyngton - zaznaczył Tomasz Sajewicz.

REKLAMA

>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] USA wznowią negocjacje z Koreą Północną ws. denuklearyzacji, ale sankcje pozostaną w mocy

Korespondent Polskiego Radia powiedział, że choć napięcie między Waszyngtonem a Pjongjangiem jest mniejsze niż za prezydentury Baracka Obamy, to sytuacja w tym kraju niewiele się zmieniła: niebezpieczne pociski dalej tam są, a w państwie nie zaszły żadne demokratyczne przemiany. 

- Te napięcia są mniejsze bo przynajmniej Korea Północna nie przeprowadza kolejnych testów. To się może oczywiście zmienić, jeśli reżim nie dostanie tego czego chce: zniesienia sankcji, pomocy gospodarczej - powiedział Tomasz Sajewicz na antenie Polskiego Radia 24.

Więcej w całej audycji.

REKLAMA

Rozmawiał Krzysztof Grzybowski.

PR24/msze, PAP, IAR

___________________

Data emisji: 30.06.19

REKLAMA

Godziny rozmów: 12:33, 13.06

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej