Poszukiwania grotołazów. Ratownicy zbliżają się do miejsca, w którym mogą przebywać uwięzieni
- Pierwsza grupa ratowników, która dotarła w miejsce poszukiwań w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, odnalazła ekwipunek poszukiwanych grotołazów - poinformował we wtorek naczelnik TOPR Jan Krzysztof. Przekazał, że ratownicy powoli zbliżają się do miejsca, w którym przewidują, że mogą przebywać poszkodowani.
2019-08-20, 14:53
Posłuchaj
- Grotołazi zostawili części ekwipunku najprawdopodobniej dlatego, że chcieli wejść do szczeliny, a z ekwipunkiem nie byłoby to możliwe. Tam są tak wąskie przejścia, że może zmieścić się tylko bardzo szczupły człowiek - powiedział Jan Krzysztof. Według naczelnika TOPR, najprawdopodobniej grotołazi podczas eksploracji szczelin, niechcący zablokowali odpływ wody i błyskawicznie w ciągu 20 - 30 minut woda odcięła im możliwość powrotu.
- W tej chwili 11 ludzi - pirotechnicy i ratownicy do pomocy wchodzą do jaskini. Na późne popołudnie planujemy wejście kolejnej grupy, kolejnych dwóch pirotechników i podobne plany mamy na następną dobę - powiedział naczelnik TOPR. Ich zadaniem jest przeprowadzenie mikro wybuchów, które poszerzą i wydłużą korytarz tak, by dotrzeć do miejsca, w którym, według ratowników, mogą przebywać poszukiwani grotołazi.
Powiązany Artykuł
Akcja ratunkowa w Tatrach. Będzie próba montażu systemu wentylacyjnego
Jan Krzysztof poinformował, że w takich akcjach używa się niewielkich ilości materiałów wybuchowych. - Przy tego typu akcjach używa się mikro ładunków, miko zapalników. Dzisiaj dojedzie do nas dostawa kilograma ładunków wybuchowych, co wystarczy na bardzo długo - powiedział Jan Krzysztof.
>>>[CZYTAJ TAKŻE] Akcja ratunkowa w Tatrach. Specjaliści z KGHM na pomoc grotołazom
REKLAMA
Dodał, że po wyjściu z jaskini otrzymał informację, że ratownikom udało się przesunąć o 5 metrów. - Dotarli do miejsca trochę wygodniejszego - takiego, w którym można się chwilami wyprostować - przekazał naczelnik TOPR.
"Pracujemy w lodówce, w pełnej wilgotności"
Poinformował, że tej chwili najwięcej czasu zajmuje transport materiału, który powstaje na skutek wybuchu. - W wielu miejscach nie ma możliwości przesunięcia nawet małego kamienia obok człowieka (....) To przejście do tego obszerniejszego fragmentu pozwala łatwiej pakować ten materiał - mówił Jan Krzysztof.
Powiązany Artykuł
Taternik: to najtrudniejsza akcja ratunkowa w historii Wielkiej Śnieżnej
Przekazał, że jednym z problemów, z którym mierzą się ratownicy jest zimno w jaskini. Temperatura wynosi 4 stopnie Celsjusza i jest bardzo wilgotno. - Pracujemy w lodówce, w pełnej wilgotności. Zobaczymy jak ta sprawa się potoczy - stwierdził. Dodał, że jeżeli kolejnym grupom "uda się zdobywać kolejne metry, to w ciągu kilkudziesięciu godzin powinni dotrzeć z drugiej strony do rejonu zaginięcia".
>>>[CZYTAJ TAKŻE] Naczelnik TOPR: szanse grotołazów na przetrwanie są coraz mniejsze
Sześciu grotołazów weszło do Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach w czwartek. Dwóch z nich zostało odciętych przez wodę, która zalała część korytarza w tzw. Przemkowych Partiach. Ostatni kontakt głosowy ze swoimi towarzyszami mieli w sobotę około godz. 2 w nocy. Ratownicy zostali powiadomieni o kłopotach grotołazów w sobotę późnym popołudniem.
REKLAMA
Jaskinia Wielka Śnieżna to najdłuższa i najgłębsza jaskinia w Tatrach. Długość jej korytarzy wynosi niemal 24 km, choć nie wszystkie z nich zostały dokładnie zbadane. Jest to jaskinia o skomplikowanych, wąskich korytarzach i przesmykach, która posiada kilka otworów wejściowych.
paw/
REKLAMA