Lekkomyślność turystów. Wchodzą na Giewont przed burzą, mimo zakazu
Szlak na Giewont został zamknięty. Jednak turyści cały czas tam wchodzą, nawet kiedy zbiera się burza – wykorzystali to, że na miejscu nie było strażników – informuje "Gazeta Krakowska". Komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego podkreśla, że takie zachowanie jest nierozsądne.
2019-08-26, 13:12
Powiązany Artykuł
Wyjątkowa postawa księdza podczas burzy w Tatrach. Zdążył udzielić rozgrzeszenia
Podczas czwartkowej burzy w Tatrach poszkodowanych zostało około 160 turystów przebywających w okolicach Giewontu i Czerwonych Wierchów. Gwałtowne wyładowania atmosferyczne spowodowały śmierć czterech osób, w tym dwojga dzieci.
Poszkodowani mają poparzenia ciała spowodowane wyładowaniami atmosferycznymi oraz obrażenia i urazy powstałe w wyniku upadku bądź uderzeń odłamkami skał. Tuż po zdarzeniu część z tych osób była operowana.
Lekkomyślność i brawura
– Od piątku w rejonie przełęczy pojawiają się nasze patrole strażników. Są do wieczora. Ale np. w weekend odwołałem ludzi, bo zbliżała się burza. Wszystko wskazuje na to, że gdy nasi strażnicy zeszli, bo robiło się niebezpiecznie, inni turyści wykorzystali to i ruszyli na szczyt – powiedział Edward Wlazło, komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Powiązany Artykuł
Abp Jędraszewski odwiedził rannych, którzy ucierpieli w Tatrach
Przypomnijmy, że w nocy z czwartku na piątek na szczyt Giewontu wspięło się dwóch młodych turystów. Podpisali się na krzyżu, a ponadto zrobili sobie przy nim zdjęcie. Następnie wrzucili zdjęcia na jeden z portali społecznościowych. Sprawą zajęła się już straż parku.
REKLAMA
gazetakrakowska.pl/tvp.info/pb
REKLAMA