"Wehrmacht też był organizacją zbrodniczą". Masakra w Końskich
Do masakry doszło 12 września 1939 roku w Końskich podczas uroczystości pogrzebowych czterech żołnierzy Wehrmachtu. Niemcy w odwecie spędzili kilkudziesięciu Żydów na plac miejski przed miejscowym kościołem. Niedługo później rozpoczęła się strzelanina. Zginęło 22 cywili.
2024-09-12, 05:40
Posłuchaj
"Zemsta" za poległych
Niemieccy żołnierze rozkazali Żydom wykopać groby dla swoich poległych towarzyszy. Nie szczędzili przy tym bicia i znęcania się. Zachowywali się tak brutalnie, że ich dowódca zareagował i przekazał im, że "Żydzi wprawdzie ponoszą odpowiedzialność za wszystkie nieszczęścia świata, ale żołnierze niemieccy muszą utrzymywać dyscyplinę i wystrzegać się ekscesów".
Interwencja dowódcy pomogła tylko chwilowo. Tłum zaczął się rozchodzić, ale żołnierze ponownie zaczęli bić oraz wyzywać swoje ofiary. Żydzi ruszyli do ucieczki w kierunku bramy pobliskiej kamienicy.
Naprzeciwko nich nadjeżdżał pojazd pancerny i otworzył ogień do biegnących w jego stronę cywilów. Przyłączyli się do niego pozostający na placu miejskim żołnierze. Żydzi znaleźli się w pod krzyżowym ostrzałem. Gdy opadł dym po strzelaninie, na placu miejskim ukazał się straszny widok. Żołnierze Wehrmachtu zastrzelili 19 Żydów, a ranili ośmiu. Niemcy rozkazali ocalałym z masakry uprzątnąć ciała. W ciągu kilku dni zmarło trzech rannych mężczyzn.
REKLAMA

Sądzony za brak dyscypliny
Brunon Kleinmichel – człowiek, który odpowiada za rozpoczęcie masakry – wkrótce stanął przed sądem wojennym 10. Armii Wehrmachtu. Został osądzony nie za morderstwa popełnione z premedytacją, ale za naruszenie dyscypliny. Skazano go na rok więzienia, a za okoliczność łagodzącą uznano informację o rzekomym okaleczeniu ciał grzebanych tego dnia niemieckich żołnierzy.
Żaden z pozostałych żołnierzy strzelających do bezbronnych Żydów nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Jednym ze świadków zbrodni w Końskich była reżyserka Leni Riefenstahl, której przerażenie na widok masakry zostało poświadczone na zdjęciach i w relacjach świadków. Mimo tego dalej służyła nazistowskiemu reżimowi i nie zwątpiła w Adolfa Hitlera.
REKLAMA
Posłuchaj
"Wehrmacht też był zbrodniczą organizacją"
Za dodatkowe usprawiedliwienie uznano rzekomą działalność partyzantów. We wrześniu 1939 roku w Wehrmachcie panowała psychoza, niemieccy żołnierze stale podejrzewali Polaków o dywersję i składali meldunki o urojonych partyzantach. W rzeczywistości we wrześniu 1939 roku nie istniała partyzantka, a Niemcy mogli walczyć jedynie z regularnymi żołnierzami. Podejrzenie o działalność partyzancką było pretekstem dla wielu zbrodni na cywilnej ludności we wrześniu 1939 roku oraz w trakcie okupacji.
Ponadto Niemcy pod rządami nazistów byli poddani silnej propagandzie antysemickiej. Jednym z jej bardziej znanych narzędzi był tygodnik "Der Stürmer", który zazwyczaj publikował stereotypowe wizerunki Żydów. Większość żydowskiej ludności w Niemczech była zasymilowana i niewiele różniła się od reszty społeczeństwa, ale w Polsce żyło wielu tradycyjnych Żydów. Niemieccy żołnierze po zetknięciu się z nimi mogli po raz pierwszy ujrzeć ludzi, których uczono nienawidzić. Często kończyło się to popełnieniem zbrodni na bezbronnych cywilach.
– Dzisiaj jest jasne, że Wehrmacht też był zbrodniczą organizacją. Od 1939 roku prowadził wojnę na wyniszczenie – stwierdził dr Jochen Böhler, badacz zbrodni Wehrmachtu w Polsce, w audycji "Klub ludzi ciekawych wszystkiego" prowadzonej przez Hannę Marię Gizę. – Niemieccy żołnierze stopniowo przyzwyczajali się do brutalności. Na początku mogli wykonywać rozkazy, ale później traktowali to niemal jak sport. To dla mnie jest trudne do zrozumienia – mówił historyk.
REKLAMA
Posłuchaj audycji oraz reportażu na temat zbrodni Wehrmachtu.
sa
Na podstawie: J. Böhler, Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce, Kraków 2009.
REKLAMA