El. Euro 2020: co wiemy po październikowych meczach kadry? Długa droga przed Brzęczkiem

Reprezentacja Polski pod wodzą Jerzego Brzęczka musiała mierzyć się z wieloma problemami od początku kwalifikacji Euro 2020. Biało-czerwoni zdołali jednak szybko wywalczyć awans i mogą przygotowywać się do wielkiej imprezy. Jak można podsumować dotychczasową postawę drużyny?

2019-10-14, 16:44

El. Euro 2020: co wiemy po październikowych meczach kadry? Długa droga przed Brzęczkiem

Posłuchaj

Jerzy Engel - były selekcjoner biało-czerwonych - nie jest zaskoczony, że kadrowicze na dwa mecze przed końcem kwalifikacji są już pewni udziału w turnieju (IAR)
+
Dodaj do playlisty
  • Reprezentacja Polski wygrała z Macedonią Północną 2:0 po golach Przemysława Frankowskiego i Arkadiusza Milika 
  • Polscy piłkarze zapewnili sobie awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy
  • Podopieczni trenera Jerzego Brzęczka zagrają jeszcze dwa spotkania w ramach el. Euro - 16 listopada na wyjeździe z Izraelem i 19 listopada u siebie ze Słowenią

Powiązany Artykuł

baner Eliminacje EURO 2020 NOWY.jpg
Eliminacje Euro 2020 - SERWIS SPECJALNY

>>> TERMINARZ I TABELA GRUPY G EL. EURO 2020 

Trudno mówić o euforii po wygranej z Macedonią, która dała Polakom awans na trzeci wielki turniej z rzędu. Oczywiście były szampany, radość i świętowanie, ale można było też odnieść wrażenie, że każdy piłkarz i członek sztabu szkoleniowego miał doskonałą świadomość tego, że to dopiero początek wyzwań i to, co zostało osiągnięte, to dopiero plan minimum, którego wykonanie było wręcz obowiązkiem. 

Nie ma sensu się dziwić - grupa G była jedną z najłatwiejszych w eliminacjach i inny scenariusz niż awans biało-czerwonych byłby prawdziwą sensacją. Co można zaliczyć na plus i co trzeba wymienić jako największe minusy dotychczasowych spotkań w drodze do Euro 2020?

REKLAMA

Nowe twarze w kadrze 

W sumie w eliminacjach Euro 2020 Jerzy Brzęczek skorzystał z usług 33 zawodników. Wielu z nich to oczywiście piłkarze doskonale znani kibicom, trudno było spodziewać się, że selekcjoner będzie usilnie szukał sposobu na zmianę trzonu tego zespołu. 

Brzęczek zebrał sporo krytyki za powoływanie Arkadiusza Recy, który nie grał w Serie A, Thiago Cionka, który niewiele dawał kadrze, czy przywiązanie do wiekowego już Jakuba Błaszczykowskiego. Trzeba jednak przyznać, że po ostatnich meczach sytuacja wygląda lepiej. We wrześniu z dobrej strony pokazał się Krystian Bielik, z Łotwą i Macedonią Północną od pierwszej minuty na boisku pojawił się Sebastian Szymański, w meczu przypieczętowującym awans jednym  najlepszych na placu był Jacek Góralski. Także Reca udowodnił, że powołania nie wzięły się z sympatii z selekcjonera.

Za kadencji Brzęczka etatowym partnerem Kamila Glika w środku obrony stał się Jan Bednarek, który jest też ważnym punktem w defensywie Southampton. Biorąc pod uwagę czas, który miał do dyspozycji selekcjoner, warto docenić, że na Euro w pierwszym składzie biało-czerwonych szansę może dostać kilku nowych zawodników.

Trenerski nos

Wśród krytyków Brzęczka wiele razy pojawiały się opinie dotyczące tego, że nie potrafi on właściwie reagować na boiskowe wydarzenia. Piłkarze często razili bierną postawą, nie potrafili przejąć inicjatywy na boisku, a a przeprowadzane zmiany rzadko cokolwiek zmieniały. W meczu z Macedonią stało się jednak inaczej. 

REKLAMA

Zwycięskie gole dla biało-czerwonych zdobyli wprowadzeni na boisko w drugiej połowie Przemysław Frankowski i Arkadiusz Milik. Tych, którzy narzekali na taktykę i styl, były trener Wisły Płock mógł jednak przekonać tym, że optymalnie wybrał wyjściową jedenastkę, przesuwając do przodu będącego w bardzo dobrej formie Grzegorza Krychowiaka i dając szansę Góralskiemu, który przejął jego defensywne obowiązki. 

Dobrze wyglądał przesunięty na swoją nominalną pozycję Bartosz Bereszyński, wreszcie nie można było mieć zastrzeżeń co do Piotra Zielińskiego. Biało-czerwoni powinni wygrać wyżej, mieli swoje szanse, ale ostatecznie rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść właśnie za sprawę personalnych decyzji szkoleniowca.

REKLAMA

W sumie w eliminacjach zmiennicy trafiali do siatki aż 5 razy.

Atmosfera

To cały czas temat, które budzi bardzo duże dyskusje. W kadrze Adama Nawałki widać było wyraźnie drużynę, grupę ludzi, którzy mają wspólny cel i są gotowi na poświęcenia, by go osiągnąć. Przede wszystkim jednak można było odnieść wrażenie, że zawodnicy dobrze się dogadują, nadają na tych samych falach, a zgrupowania były dla nich czasem szczególnym. Rzadko zdarzały się nieporozumienia, a jeśli już doszło do czegoś, na co miejsca nie było, szybko wyjaśniano temat i zamykano sprawę. Większość podobnych rzeczy po prostu zostawała w szatni.

W obecnej reprezentacji nie brakowało mocnych słów Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika, którzy nie chcieli gryźć się w język. Do tego doszło kilka niefortunnych wypowiedzi Brzęczka czy wpis Wojciecha Szczęsnego po tym, jak przegrał rywalizację o miejsce między słupkami z Łukaszem Fabiańskim, co w połączeniu ze słabym stylem i powszechnym podważaniem kompetencji selekcjonera daje niezbyt korzystny obraz.

Po tym, co stało się na ubiegłorocznym mundialu, wielu kibiców straciło wiarę w kadrę, a do jej odzyskania trzeba czegoś więcej niż to, co od początku kadencji Brzęczka prezentują Polacy. Zwłaszcza, że szkoleniowiec miał dużo czasu na to, by zbudować tę reprezentację, na nowo i wprowadzić w życie swoje pomysły.

REKLAMA

Mecz z Macedonią może być punktem zwrotnym. Tyle tylko, że reprezentacja Adama Nawałki miał tego rodzaju moment w wygranym 2:0 starciu z Niemcami, jedną ze światowych potęg, a nie z drużyną, która w wielkim światowym futbolu się nie liczy. Jak poprawić atmosferę w i wokół kadry? Czy to w ogóle możliwe?

Szczelna defensywa, atak do poprawki

W 7 meczach biało-czerwoni stracili zaledwie dwa gole, co bez wątpienia jest dobrym wynikiem. Duży udział w tym mieli także nasi bramkarze - zarówno Łukasz Fabiański, jak i Wojciech Szczęsny wielokrotnie popisywali się świetnymi interwencjami i o obsadę naszej bramki możemy być spokojni.

Podobnie jest z parą środkowych obrońców - Kamil Glik i Jan Bednarek to pewniacy do gry na Euro, więcej niewiadomych pojawia się przy zestawieniu boków obrony, zwłaszcza lewej strony, do czego można już było przywyknąć.

REKLAMA

Więcej problemów biało-czerwoni mieli w grze do przodu. W meczach z Łotwą i Macedonią udało się poprawić bramkowy dorobek, jednak 13 goli cały czas nie robi wielkiego wrażenia, zwłaszcza, kiedy weźmiemy pod uwagę problemy z kreowaniem sytuacji. Z pewnością można pocieszać się tym, że Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek w końcu odnajdą dobrą formę.

Do turnieju pozostało jeszcze niecałe 9 miesięcy, w czasie których może zdarzyć się dosłownie wszystko. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że szanse na to, by ugrać coś więcej, zależą przede wszystkim od tego, w jakiej dyspozycji będą liderzy tacy jak Lewandowski czy Krychowiak, a Brzęczek ma mocno ograniczone pole manewru.

Prawdziwy sprawdzian

Słabsza grupa cały czas nie pozwala jasno powiedzieć, w jakim miejscu znajduje się kadra Jerzego Brzęczka. Z całym szacunkiem dla naszych rywali, ale nie są to miarodajni przeciwnicy. Z dotychczasowych starć można wyciągać wnioski, ale to, jak prezentowalibyśmy się w pojedynkach z potentatami, pozostaje na tę chwilę gdybaniem.

REKLAMA

Teoretycznie ten zespół na początku kadencji Jerzego Brzęczka mierzył się w Lidze Narodów z mocniejszymi zespołami, ale te rozgrywki były dla wszystkich selekcjonerów polem do eksperymentów i sprawdzania mniej ogranych w kadrze zawodników. Nie można jednak powiedzieć, żeby występom biało-czerwonych towarzyszyła tam dobra gra czy wyniki.

Wniosek jest oczywisty - prawdziwy sprawdzian dopiero nadejdzie i tutaj na pewno reprezentacja będzie miała dużo do udowodnienia. W swoich 14 spotkaniach musiał dotychczas robić to przede wszystkim Brzęczek. Reprezentacja Adama Nawałki zdobyła serca kibiców, powróciła moda na kadrę, a jej mecze naprawdę przyciągały kibiców. 

W tym momencie największym problemem jest nijakość w grze i rosnąca obojętność tych, dla których grają piłkarze. Jeśli zostanie wyeliminowane to pierwsze, to zmiana nastawienia także przyjdzie. Zdecydowanie trzeba jednak czegoś więcej. Bardzo prawdopodobne, że najbliższą okazją do tego, by przekonać do siebie kibiców i ekspertów, będą mistrzostwa Europy. 

REKLAMA

Pompowania balonika tym razem nie będzie?

Pamiętamy to, jak skończyły się dla nas mistrzostwa świata. Oczekiwania były ogromne, losowaniu grup towarzyszył entuzjazm i przekonanie, że przeciwnicy są jak najbardziej w naszym zasięgu. Miało być wyjście z grupy i gra w fazie pucharowej.

Ostatecznie już po pierwszym spotkaniu pompowany balonik pękł, a na jaw wyszły problemy kadry, które przez wielu ekspertów były lekceważone.

Kolejne dwa spotkania piłkarzy Jerzego Brzęczka zostaną rozegrane już za miesiąc. 16 listopada zagramy na wyjeździe z Izraelem, 19 zaś podejmiemy Słowenię na Stadionie Narodowym w Warszawie. Od tych meczów zależeć będzie rozstawienie biało-czerwonych, co da nam lepszą pozycję wyjściową na Euro. Nie można jednak oczekiwać, że te dwa spotkania odmienią odbiór kadry - bez względu na to, jak wypadną Polacy.

REKLAMA

Być może ten brak entuzjazmu i dystans, z którym traktuje się obecnie biało-czerwonych, sprawi, że będą mieli coś do udowodnienia. Dla niektórych graczy tej kadry będzie to zresztą ostatni gwizdek na to, by z reprezentacją osiągnąć sukces.

12 czerwca przyszłego roku w Rzymie rozpocznie się walka o tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu. Awans na turniej zapewniliśmy sobie błyskawicznie, ale zarówno Jerzego Brzęczka, jak i zawodników i sztab czeka jeszcze bardzo dużo pracy.

ps, PolskieRadio24.pl 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej