Wybory na Białorusi. "Nie spełniały standardów demokratycznych"

Międzynarodowe organizacje oceniły, że wybory nie spełniły standardów demokratycznych. Podobnego zdania jest zorganizowana przez opozycję kampania Prawo Wyboru, która zarejestrowała 731 przypadków nadużyć i złamania prawa wyborczego. - Złożyliśmy 622 skargi - poinformowali aktywiści.

2019-11-18, 14:45

Wybory na Białorusi. "Nie spełniały standardów demokratycznych"

Posłuchaj

Obserwatorzy zwrócili uwagę, że na Białorusi ograniczane są konstytucyjne wolności, w tym wolność zgromadzeń. Z Mińska relacjonował Piotr Pogorzelski (IAR).
+
Dodaj do playlisty

- Wybory parlamentarne na Białorusi nie spełniały standardów demokratycznych - ocenili w poniedziałek obserwatorzy z Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE, Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE.

Powiązany Artykuł

białoruś 1200 pap.jpg
Zakończyły się wybory do Izby Reprezentantów na Białorusi. Frekwencja wyniosła 77,22 proc.

Ditmir Bushati z misji Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE podkreślił, że w czasie kampanii brak było pluralizmu i prawdziwej debaty o istotnych dla Białorusi kwestiach politycznych takich, jak stosunki międzynarodowe, czy reformy gospodarcze.

Lord Blencathra z Rady Europy zasugerował, że frekwencja wyborcza została zawyżona. - Brak jest zgodności między liczbą osób, którzy zarejestrowali się w lokalach wyborczych a liczbą oddanych kart do głosowania - powiedział na konferencji w Mińsku. Zaznaczył, że samo liczenie głosów było nieprzejrzyste. - Podobnie, jak niektóre urny wyborcze - dodał. Przy czym najczęściej były to te, których używano do głosowania przedterminowego. Białoruscy eksperci zwracali wcześniej uwagę, że to wtedy dochodzi do dużych naruszeń, na przykład dorzucania kart do głosowania.

Obserwatorzy zwracają też uwagę, że w komisjach wyborczych nie było przedstawicieli opozycji.

REKLAMA

Kampania opozycji

- W pięciu z dziewięciu okręgów, w których działali niezależni obserwatorzy, nie osiągnięto progu 50 proc. frekwencji, który jest warunkiem ważności wyborów - podali aktywiści zorganizowanej przez opozycję kampanii Prawo Wyboru. Według oficjalnych danych wybory są ważne w całym kraju.

- Wybory były niedemokratyczne, zadziałał system falsyfikacji, to nie były wybory - ocenił koordynator kampanii Prawo Wyboru Alaksandr Siłkou.

Lista nieprawidłowości

Powołując się na dane swoich obserwatorów, Prawo Wyboru zestawiło dane o głosujących z liczbami podawanymi przez komisje wyborcze. - W niektórych przypadkach różnice wynosiły nawet 35 proc. Tak było w okręgu nr 84 w Mohylewie - mówili przedstawiciele kampanii.

REKLAMA

Wśród innych wskazanych nieprawidłowości są: brak jawności liczenia głosów, masowe usuwanie obserwatorów z lokali wyborczych, zakaz kopiowania protokołów komisji.

Nieprawidłowości odnotowywano również na etapie pięciodniowego głosowania przedterminowego, w czasie którego dochodziło do zmuszania obywateli do głosowania i zawyżania frekwencji.

>>>[CZYTAJ TAKŻE] Wybory na Białorusi. Piotr Pogorzelski: ludzie nie wierzą w ich wynik

Przedstawiciele kampanii domagają się zmiany w białoruskim prawie wyborczym; jak przekonują, w obecnej postaci umożliwia ono nadużycia i falsyfikacje, nie zapewniając demokratycznych procedur wyborczych.

REKLAMA

Poinformowano, że co najmniej dziewięciu kandydatów opozycji, którzy należą do kampanii Prawo Wyboru, zamierza zaskarżyć wyniki wyborów.

- Mamy parlament (złożony) z ludzi nominowanych, a nie wybranych - przekonywali w poniedziałek liderzy partii opozycyjnych, które wchodzą w skład Prawa Wyboru.

- Doszło do falsyfikacji na bezprecedensową skalę. Władzy nie udało się pokazać ani masowego poparcia wyborców, ani stworzyć wrażenia demokratyczności wyborów na zewnątrz - powiedział lider Ruchu o Wolność Juryj Hubarewicz.

Opozycjoniści zapowiedzieli, że przypadki nadużyć mają zamiar zgłaszać do sądów i prokuratury.

"Próba" przed wyborami prezydenckimi

Według p.o. lidera opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Mikałaja Kazłoua wybory parlamentarne były "próbą" przed mającymi się odbyć w przyszłym roku wyborami prezydenckim.

Do parlamentu nie dopuszczeni zostali żadni posłowie opozycji. W dotychczasowej kadencji były dwie posłanki niezależne. - Władze obawiają się, że nawet ta jedna czy dwie osoby nie pozwoliłyby utrzymać kontroli nad procesem politycznym - ocenił Hubarewicz.

Pozytywna ocena wyborów

REKLAMA

O 110 miejsc w niższej białoruskiego parlamentu, Izbie Reprezentantów, ubiegało się 513 kandydatów, w tym niemal 200 przedstawicieli opozycji. Izba Reprezentantów jest wybierana na cztery lata w wyborach jednomandatowych. Uprawnionych do głosowania było 6,9 mln osób.

Zasadniczy dzień głosowania - niedzielę - poprzedziło pięciodniowe głosowanie przedterminowe, w którym frekwencja wyniosła ponad 35 proc.

Według oficjalnych danych ogólna frekwencja w wyborach wyniosła 77,22 proc. Ostateczne wyniki mają zostać ogłoszone 22 listopada. Do parlamentu nie dostali się przedstawiciele opozycji.

Wybory do wyższej izby parlamentu – Rady Republiki, odbyły się 7 listopada.

Organizacja i przebieg niedzielnych wyborów zostały pozytywnie ocenione przez obserwatorów z poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw z siedzibą na Białorusi i Szanghajskiej Organizacji Współpracy z siedzibą w Chinach. W skład obydwu organizacji wchodzi m.in. Rosja.

REKLAMA

st

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej