Szybko spada koszt produkcji energii wiatrowej i słonecznej
Ministerstwo Energii zweryfikowało niedawno "Politykę energetyczną Polski do 2040 r. – strategię rozwoju sektora paliwowo-energetycznego (PEP2040)". W dokumencie ocenia się, że wyznaczony Polsce ogólny 15-proc. udział OZE w miksie energetycznym w roku 2020 ma szanse być zrealizowany.
2019-12-07, 11:02
Wzrost udziału odnawialnych źródeł energii jest jednym z trzech priorytetowych obszarów polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej. Ogólnounijny cel na 2020 r. wynosi 20 proc. Ubiegły rok Polska zamknęła na poziomie 10,9 proc.
Przed nami roztacza się jednak pozytywna perspektywa, ponieważ fotowoltaika rozwija się bardzo szybko, natomiast w ciągu kilka lat na naszych wodach Bałtyku zaczną powstawać ogromne farmy wiatrowe.
Już dzisiaj udział energii odnawialnej w ciepłownictwie i chłodnictwie wynosi 14,6 proc., natomiast w energetyce – 13,9 proc. Najtrudniejsza sytuacja jest w transporcie, gdzie energia odnawialna stanowi zaledwie 3,6 proc. zużywanej energii. Biorąc jednak pod uwagę zaplanowane w 2019 i w 2020 r. aukcje na zakup energii elektrycznej z OZE oraz znaczące wsparcie energetyki prosumenckiej, optymizm twórców opracowania ma uzasadnienie.
REKLAMA
Sytuacja komplikuje się w dłuższej perspektywie. W roku 2030 Unia oczekuje od nas 32 proc. udziału OZE w bilansie energetycznym. Ministerstwo Energii racjonalnie ocenia nasze możliwości na 23 proc., jednak przy założeniu, że uda się nam pozyskać dodatkowe środki unijnych na sprawiedliwą transformację. W roku 2040 – zgodnie z prognozami – Polska powinna dojść do poziomu 28,5 proc.
Na wiele lat skazani na węgiel
W najbliższych latach wzrost wykorzystania OZE w wytwarzaniu energii elektrycznej utrzyma się na stabilnym poziomie, a jego dynamika zwiększy się po 2025 r., ze względu na spodziewane osiągniecie dojrzałości technologiczno-ekonomicznej poszczególnych technologii. Szacuje się, że w 2030 r. udział OZE w elektroenergetyce wyniesie ok. 32 proc., a w 2040 r. blisko 40 proc.
Do wzrostu udziału OZE w elektroenergetyce przyczyni się przede wszystkim wykorzystanie energii słonecznej oraz energii wiatru, w mniejszym stopniu hydroenergii oraz biomasy i biogazu. W tym czasie udział węgla powinien zostać ograniczony do poziomu nie przekraczającego 60 proc. Dzisiaj węgiel to niemal 77 proc. wśród wszystkich wykorzystywanych nośników energii i według projektu "Krajowego planu na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030", jeszcze przez wiele lat węgiel kamienny będzie zajmował tak wysoką pozycję.
REKLAMA
Najdynamiczniej rozwijającym się obecnie sektorem energetyki odnawialnej jest fotowoltaika. Z końcem października moc wszystkich instalacji solarnych w Polsce przekroczyła 1 GW, co wydaje się niewiele, jednak jeszcze pięć lat temu elektrownie słoneczne w naszym kraju generowały moc na poziomie 21 MW, a dwa ostatnie lata to roczne przyrosty mocy przekraczające 150 proc.
Głównym atutem tej technologii jest dobra zależność między intensywnością nasłonecznienia a dobowym popytem na energię elektryczną oraz zwiększona generacja w okresie letnim skorelowana z zapotrzebowaniem na chłód. Ocenia się, że źródła fotowoltaiczne osiągną dojrzałość ekonomiczno-techniczną po 2022 r.
Najbardziej optymistyczny scenariusz rozwoju sektora PV zakłada projekt "Polityki Energetycznej Polski do 2040 r." – łączna moc instalacji ma wynieść ponad 20,2 GW w 2040 r. Według tych założeń w 2040 r. fotowoltaika będzie stanowić około 25 proc. mocy zainstalowanej.
Ale odnawialne źródła energii to nie tylko czyste powietrze i brak kar za emisję CO2 oraz NOx, co oczywiście przekłada się wprost na rachunek ekonomiczny wytwórców, a za tym zawsze idzie ceny energii. OZE to także coraz tańsza generacja mocy. Według raportu Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej w przypadku energii słonecznej, w ciągu ostatniego roku koszt produkcji energii słonecznej spadł o 26 proc. Fotowoltaika i farmy wiatrowe na lądzie, łącznie wykazały spadek kosztów o 13 proc.
REKLAMA
Perspektywa na Bałtyku
Duże nadzieje na rozwój OZE dają też elektrownie wiatrowe. Co prawda te na lądzie będą rozwijały się mniej dynamicznie niż w poprzednich latach, jednak doskonałą perspektywę dają wiatraki na Morzu Bałtyckim. Wiatr osiąga tam stosunkowo duże prędkości oraz nie natrafia na przeszkody, dzięki czemu elektrownie wiatrowe na morzu cechują się wyższą produktywnością od tych zlokalizowanych na lądzie. Rozpoczęcie inwestycji w te moce uwarunkowane jest jednak zakończeniem prac nad wzmocnieniem sieci przesyłowej w północnej części kraju, tak aby możliwe było wyprowadzenie mocy w głąb kraju.
Z drugiej strony aktualnie wszystkie technologie mają uregulowane warunki funkcjonowania, a wyjątkiem jest właśnie obszar morskiej energetyki wiatrowej – dotychczas nie było tego typu inwestycji w Polsce, a obowiązujące regulacje nie zapewniają wystarczających ram prawnych dla ich rozwoju i funkcjonowania w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym. Dlatego w 2020 r. zostaną one określone w oddzielnym akcie prawnym, tak aby umożliwić uruchomienie pierwszej morskiej elektrowni wiatrowej w 2025 r. i dalszy ich rozwój tej technologii w warunkach polskich. Polska linia brzegowa daje bowiem możliwość wdrażania kolejnych instalacji na morzu, ale kluczowe znaczenie dla inwestycji będzie mieć możliwość ich bilansowania w KSE. Przewiduje się, że te źródła w perspektywie 2040 r. będą odpowiadać za największą ilość energii elektrycznej wytworzonej z OZE.
Prognozy robią wrażenie
Polskimi wodami morskimi zainteresowani są wszyscy najważniejsi gracze globalnego rynku morskiej energetyki wiatrowej. Wśród nich swoje miejsce chcą odnaleźć także Polska Grupa Energetyczna oraz PKN Orlen, które podpisały porozumienie o współpracy dotyczące morskiej energetyki wiatrowej.
REKLAMA
Plany zagospodarowania obszarów morskich pod potrzeby farm wiatrowych na Bałtyku są już na ukończeniu. Wyznaczono trzy obszary o łącznej powierzchni 2 tys. km2. Wstępnie szacuje się, że możliwości pozyskania energii wiatru z obszarów morskich oscylują wokół 10 GW. Nieco wyższe szacunki przedstawia Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. Według opracowanego przez nich scenariusza dynamicznego rozwoju moglibyśmy zainstalować nawet 24 GW mocy wiatrowych na lądzie i 12-14 GW na Bałtyku. Biorąc pod uwagę fakt, iż cały polski system elektroenergetyczny dysponuje mocą na poziomie 45 GW, to powyższe prognozy robią wrażenie. Może się więc okazać, że w perspektywie kilkunastu lat udział energii odnawialnej w naszym miksie energetycznym będzie na tyle znaczący, że nie będziemy musieli się przejmować unijnymi wymogami.
Sławomir Dolecki, PR24, akg
REKLAMA
REKLAMA