Mairis Briedis zabrał głos w sprawie walki z Krzysztofem Głowackim. "Mnie pierwszego uderzono w tył głowy"
Mairis Briedis nie cieszy się w Polsce najlepszą opinią po walce z Krzysztofem Głowackim, którą wygrał w wyjątkowo kontrowersyjnych okolicznościach. W rozmowie z Przemysławem Osiakiem z "Przeglądu Sportowego" Łotysz przekonuje, że nieprzepisowe ciosy, które zadał Polakowi, były "reakcją obronną" i przyznaje, że chce dać rywalowi rewanż.
2020-01-16, 13:21
- Pod koniec października WBO nakazało Briedisowi stoczenie drugiego pojedynku z Głowackim
- Po raz pierwszy pięściarze spotkali się w czerwcu w półfinale turnieju World Boxing Super Series, jednak walka zakończyła się skandalem i licznymi złamaniami regulaminu
Minęło już pół roku od starcia, które wywołało ogromną burzę w bokserskim świecie. Nie tylko Polacy byli zniesmaczeni tym, co wydarzyło się w Rydze i nie jest nadużyciem stwierdzenie, że Krzysztof Głowacki (31-2, 19 KO) został w tej walce skrzywdzony przez sędziów, a Łotysz dopuścił się karygodnego przekroczenia przepisów.
"Główka" także dopuścił się nieprzepisowego ciosu - pod koniec drugiej rundy Głowacki uderzył Briedisa (26-1, 19 KO) w tył głowy. Łotysz chwilę później wyprowadził potężny cios łokciem na szczękę Głowackiego, po którym ten padł na deski. Sędzia w żaden sposób nie ukarał walczącego u siebie Łotysza, a zamroczony Polak musiał wrócić do walki. Kiedy rozbrzmiał gong kończący rundę... sędzia jej nie zakończył. Briedis ruszył do ataku i znów trafił potężnymi ciosami. W trzeciej rundzie dokończył dzieła.
>>>2020 rok będzie należał do polskich pięściarzy? Szanse Głowackiego, Szeremety i Cieślaka
Nie można dziwić się, że polscy fani boksu zrobili z rywala "Główki" wroga publicznego numer jeden.
REKLAMA
- Mnie oceniono jako złego. Tego, który gra nieczysto, fauluje łokciem. Jednak to mnie pierwszego uderzono w tył głowy. Jeśli w walce trzy lub cztery razy oberwiesz w tył głowy, to tracisz koordynację, szybkość, refleks. Mam przed sobą całe życie i sprawna głowa jeszcze mi się przyda. Dlaczego miałbym na to pozwalać, jeśli sędzia nie reagował? Może pozwoliłby jeszcze na pięć takich fauli i dopiero wtedy dałby Głowackiemu ostrzeżenie? To była reakcja obronna - tłumaczy się w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Obóz Polaka złożył apelację od wyniku, a czas dla Briedisa na to, by przyjąć rewanż z Polakiem, minął w listopadzie ubiegłego roku. W ostatniej chwili jego przedstawiciele złożyli odwołanie, jednak nie przedstawiając żadnych argumentów, ich żądanie zostało odrzucone, a pięściarza z Łotwy pozbawiono tytułu mistrza świata WBO.
Bokser tłumaczy swoją decyzję tym, że podjęcie rękawicy nie byłoby możliwe ze względu na zaplanowany na 21 marca pojedynek z Juniorem Dorticosem w finale World Boxing Super Series. Zaznaczył, że jego wypłata byłaby niższa niż kara, którą byłby zmuszony za odwołanie walki z Kubańczykiem. Nie przekreśla jednak szans na to, by Polak dostał szansę rewanżu.
REKLAMA
- Przed walką z Głowackim miałem w Polsce więcej pozytywnie nastawionych do mnie kibiców. W każdym razie najlepiej, gdyby sprawy potoczyły się tak, abyśmy z Krzysztofem mogli zmierzyć się jeszcze raz jako mistrzowie świata. Jeśli wygramy najbliższe potyczki, wtedy fani na pewno zechcą obejrzeć rewanż - mówił.
Najbliższym rywalem Głowackiego będzie Lawrence Okolie (14-0, 11 KO). Polak czeka na datę i miejsce walki o wakujący tytuł mistrza świata WBO.
ps
REKLAMA