"Przygoda na Mariensztacie". Jak polskie kino nabrało radzieckich kolorów
"Przygoda na Mariensztacie" w reżyserii Leonarda Buczkowskiego, pomimo pewnego uroku budzącego jeszcze skojarzenia z kinematografią przedwojenną, jest socrealistycznym produktem. 71 lat temu, 25 stycznia 1954 roku, miała miejsce premiera tego pierwszego pełnometrażowego kolorowego filmu polskiego.
2025-01-25, 05:38
Pewnym atutem filmu, dodającym mu niejakiej lekkości, jest konwencja komedii romantycznej połączona z elementami musicalu.
Hanka Ruczajówna przyjeżdża do stolicy wraz z ludowym zespołem muzycznym (w tej roli zawsze wierny zespół "Mazowsze"). Podczas wycieczki zakochuje się w przystojnym przodowniku pracy Janie Szarlińskim, ale przede wszystkim… w samej Warszawie. Po kilku, wypełnionych tęsknotą za miejskim życiem, miesiącach decyduje się opuścić wieś i zostać murarką. Przy okazji odnajduje też Janka, lecz ich uczucie zostaje wystawione na próbę, gdy ukochany staje po stronie majstra Ciepielewskiego, zatwardziałego przeciwnika pracy kobiet na budowie. Hanka wsparta przez pełną siostrzanych uczuć kobiecą brygadę murarską przystępuje do współzawodnictwa pracy.
Posłuchaj
W rolę protofeministki Hanki wcieliła się Lidia Korsakówna, ale głosu użyczyła jej młodziutka Irena Santor, która wykonała też większość piosenek pojawiających się w filmie. Przeboje takie jak: "To idzie młodość", "Jak przygoda to tylko w Warszawie", "Cyraneczka" były w latach 50. popularne i po latach niektóre z nich doczekały się wersji pozbawionych socrealistycznej wymowy. Twórcą muzyki do filmu był Tadeusz Sygietyński, a autorem słów do piosenek i scenariusza filmu był przedwojenny scenarzysta Ludwik Starski.
REKLAMA
- Twórcami "Przygody na Mariensztacie" byli przedwojenni branżowcy: Leonard Buczkowski i scenarzysta Ludwik Starski. Teraz oni okazali się najskuteczniejsi w warstwie propagandowej. To oni nakręcili w drugiej połowie lat 40. "Zakazane piosenki", komedię "Skarb", a potem w sezonie 1952-1953 "Przygodę na Mariensztacie" - tłumaczył w audycji Polskiego Radia filmoznawca prof. Tadeusz Lubelski. - Wdzięk tego filmu i taki przedwojenny charme pochodził od nich, z ich warsztatu, ale na to nałożyła się ta nowa substancja w postaci aktorów, ogromnie zresztą sympatycznych, ale grających już proletariackich bohaterów - dodał prof. Lubelski.
Posłuchaj
Obok Korsakówny w filmie występują tacy aktorzy jak Tadeusz Schmidt jako amant – murarz, Adam Mikołajewski – jako zatwardziały majster–seksista czy Tadeusz Kondrat – jako wątły hydraulik, któremu daleko do atrakcyjności murarza. Postać hydraulika jest niewątpliwie najzabawniejsza.
Jakby tych atrakcji było mało, film był pierwszym zderzeniem polskiej publiczności z kolorem w kinie, a to wszystko dzięki możliwościom radzieckiej taśmy filmowej Sowkolor. Piękno trudnej miłości murarza do murarki po raz pierwszy można było zaprezentować widowni we wszystkich odcieniach.
REKLAMA
az
kor-wm
REKLAMA