"Marcowe migdały". Nastoletnia miłość w samym środku grozy
Od premiery filmu w reżyserii Radosława Piwowarskiego mijają 34 lata. "Marcowe migdały" to jedna z nielicznych polskich produkcji fabularnych, które mierzyły się z bolesnym tematem Marca '68.
2024-02-05, 05:38
Smutki i radości licealistów
Bohaterami filmu Piwowarskiego są uczniowie szkoły na prowincji, a także ich nauczyciele i rodzice. Jest początek marca 1968 roku. Do wszystkich docierają mniej lub bardziej rzetelne wiadomości z Warszawy, lecz każdy reaguje na nie w odmienny sposób. Młodzież stara się żyć po swojemu, od politycznych zdarzeń ważniejsze są dla niej dramaty sercowe i rodzinne, marzenia o przyszłości i prywatki w gronie przyjaciół. Ale wielka historia wdziera się także do ich małego świata.
– Oni mniej więcej wiedzą, co się dzieje, bo wszędzie słucha się Wolnej Europy – mówiła znawczyni filmu Bożena Janicka w 2018 roku. W jednej ze scen uczniowie sprowadzeni zostają na manifestację poparcia dla Gomułki. Powtarzają za organizatorami hasła "pisarze do piór", ale pękają przy tym ze śmiechu. – Oni nie są głupsi, chociaż są młodzi. Wiedzą, że społeczeństwo jest zupełnie gdzie indziej, że ta propaganda jest zupełnie odklejona – dodała.
Posłuchaj
Powiązany Artykuł

Czego słucha Radosław Piwowarski?
Kolega
Film kręcono w 1989 roku w Trzebnicy, Wrocławiu, Warszawie, Nysie Kłodzkiej i Bardo. W "Marcowych migdałach" wystąpili m.in. Olaf Lubaszenko, Piotr Siwkiewicz, Małgorzata Piorun, Robert Gonera, Monika Bolibrzuch, Hanna Skarżanka oraz Igor Przegrodzki. Do kin produkcja trafiła 5 lutego 1990 roku, prawie 22 lata po wydarzeniach Marca '68.
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Marzec 1968. Serwis specjalny
W chwili premiery Radosław Piwowarski miał 42 lata. Łatwo można obliczyć, że akcja "Marcowych migdałów" dzieje się w czasach jego młodości. Twórca nie ukrywa, że czerpie z osobistego doświadczenia - postać Marcysia, granego przez Piotra Siwkiewicza, wzorowana jest na szkolnym koledze reżysera. Podobnie jak bohater filmu, on także został zmuszony do opuszczenia Polski z powodu żydowskiego pochodzenia. Podobnie jak bohater filmu, rozpaczliwie chciał pozostać...
Lepiej tego nie ruszać?
Dlaczego temat antysemickiej nagonki z 1968 roku tak rzadko pojawiał się w polskim kinie i polskiej telewizji? – Myślę, że nie powracano do tej sprawy, ponieważ był tak przeogromny splot okoliczności wokół Marca 1968. Kino wolało tego nie ruszać – oceniła Bożena Janicka.
– Oczywiście akcenty polityczne nie nadawały się już do ruszania, bo PRL-u już nie było, nie można go było oskarżyć. Szliśmy do przodu, mieliśmy wolny kraj. Nie chciano wracać do tego, co się obudziło wtedy w społeczeństwie – stwierdziła i dodała, że istotnym czynnikiem było także i to, że wraz z wyjazdem Żydów z Polski nasza kultura utraciła ważną część inteligencji, nasza pamięć zaś - świadków, którzy chcieliby opowiedzieć o tym, co się stało.
mc
REKLAMA
REKLAMA