Adam Kownacki - Robert Helenius. Kolejna walka Polaka w drodze po mistrzowski pas

W sobotnią noc Adam Kownacki (20-0, 15 KO) stoczy w Nowym Jorku kolejną walkę, która ma przybliżyć go do pojedynku o mistrzowski pas. 30-letni Polski pięściarz jest zdecydowanym faworytem potyczki z Robertem Heleniusem.

2020-03-07, 07:00

Adam Kownacki - Robert Helenius. Kolejna walka Polaka w drodze po mistrzowski pas
Adam Kownacki w walce z Geraldem Washingtonem. Foto: Shutterstock/lev radin

Posłuchaj

Zdaniem Macieja Sulęckiego, byłego pretendenta do pasa WBO wagi średniej, Kownacki nie powinien mieć problemów z fińskim przeciwnikiem (IAR)
+
Dodaj do playlisty
  • Adam Kownacki wyjdzie do walki z Heleniusem w sobotę 7 marca
  • "Babyface" jest w tym momencie jedynym Polakiem wagi ciężkiej, który należy do światowej czołówki

Kownacki na zawodowych ringach stoczył 20 walk, jak dotąd nie poznał jeszcze smaku porażki. Nic dziwnego, że Polak już od dłuższego czasu mówi o walce o pas, póki co jednak starcie tego kalibru pozostaje poza jego zasięgiem.

"Babyface" podkreślał, że nie czuje się gorszy od Deontaya Wildera czy Anthony'ego Joshuy. Jest doceniany w najważniejszych rankingach, nie ma na swoim koncie żadnej porażki, odprawił już z kwitkiem rywali z niezłymi sukcesami w CV. Na razie cierpliwie czeka na swoją szansę i uważa na to, by nie zanotować potknięcia.

Amerykański sen już się spełnił

REKLAMA

Kownacki w wieku siedmiu lat wyjechał z rodzicami z Konarzyc niedaleko Łomży do USA. Z boksu żyje dopiero od kilku lat, wcześniej łączył treningi m.in. z pracą na budowie i na bramkach jako ochroniarz. W wywiadach mówił, że pomogło mu to zbudować charakter, przy każdej okazji dziękuje też żonie, która pomagała mu w tym, by skupił się na treningach. Okazało się to świetną inwestycją, chociaż nie brakowało momentów zwątpienia - po obiecującym początku stracił dużo czasu z powodu złamania ręki, które wymagało dwóch operacji.

Pierwsze duże pieniądze przyszły po walce z Arturem Szpilką, chociaż jeszcze nie dały mu statusu milionera, który nie musi liczyć się z pieniędzmi. Starczyło na to, by kupić dom i wyprowadzić się od rodziców, ale ważniejszy był fakt, że utwierdziło go to w przekonaniu o dobrym wyborze drogi.

Początkowo Kownacki nie mógł liczyć na wielkie zainteresowanie mediów - w pewnym stopniu zmieniła to walka ze Szpilką, w której nie zostawił złudzeń co do tego, kto jest w tym momencie lepszy sportowo. Przyszły wywiady, zaczęło się o nim robić głośno. Publiczność nie chce tylko zabijaków, chce też mieć za idoli zwykłych ludzi, którzy są w stanie robić niezwykłe rzeczy - "Babyface" wygląda właśnie na kogoś takiego.

REKLAMA

>>>Adam Kownacki: karierę można zrobić skromnie, będąc normalnym chłopakiem

Nie obraża rywali, nie wchodzi w psychologiczne gierki. Przygotowuje się do walki, wychodzi do ringu i robi swoje. Po nokaucie, który zafundował Geraldowi Washingtonowi, podzielił się z publicznością tym, że jego żona jest w ciąży. A do tego wszystkiego ma do siebie dystans - przyznał, że gdyby za każdy pytanie o swoją sylwetkę dostawał dolara, byłby już milionerem. Prawda jest jednak taka, że w boksie wygrywa się nie wyrzeźbionym ciałem, a umiejętnościami, realizowaniem taktyki i przygotowaniem.

Właściwie trudno nie używać tu słów o amerykańskim śnie, ale Kownacki mówił, że ten dopiero ma się spełnić - w chwili, gdy zostanie mistrzem świata. Wydaje się jednak, że już ta droga, którą pokonał, jest warta ogromnego uznania.

Źródło: TVP

REKLAMA

"Boks byłby bardziej atrakcyjny, gdyby każda kategoria miała swojego Kownackiego"

"Kownacki to dowód na to, że wygląd może być bardzo zwodniczy w ringu. Waży za dużo i nie jest mobilny, ale na pewno potrafi uderzyć. Ma kilka wad, które mogą sprawić, że nie pokona najlepszych w wadze ciężkiej, ale w ringu daje rozrywkę, zadaje masę ciosów i walczy z wielką pewnością siebie. Boks byłby bardziej atrakcyjny, gdyby każda kategoria wagowa miała swojego Kownackiego" - napisano o nim w SaturdayNightBoxing.com.

Bokserzy, którzy musieli borykać się ze wzlotami i upadkami, ale cały czas idą do przodu, zasługują na nagrodę i więcej uwagi. Czysty talent, który jest latami szlifowany w cieplarnianych warunkach, ale któremu w kluczowych momentach brakuje charakteru, zawsze będzie miał problemy, żeby przekonać do siebie zwykłych ludzi. Kownacki jest po prostu autentyczny i w świecie sportów walki, w których bardzo dużo jest budowania swojego wizerunku poprzez "trash talk" i różnego rodzaju prowokacje, taki pozytywny bohater jest wart docenienia.

Polak może pracować nad tym, by jego sylwetka była bardziej atletyczna, prawdopodobnie sam chciałby, żeby ludzie przestali oceniać książkę po okładce - trzeba jednak przyznać jasno, że do tej pory wszystko, co pokazywał w ringu, przynosiło oczekiwany efekt mimo nadprogramowych kilogramów.

REKLAMA

Walka Kownackiego z Heleniusem (29-3, 18 KO) będzie już dziesiątą, którą Polak stoczy w słynnym nowojorskim Barclays Center. "Babyface" będzie zdecydowanym faworytem, ale z pewnością nie zlekceważy rywala. To będzie kolejna próba udowodnienia, że to czas, by zawalczyć o mistrzowski pas. 

- Zamierzam od początku ruszyć do zdecydowanego ataku. Będę lepiej przygotowany kondycyjnie niż do walki z Chrisem Arreolą, więc siła natarcia będzie jeszcze większa. Zamierzam skrócić dystans i z bliska go bić. Fin zapowiada, że jest walecznym Wikingiem, więc liczę, że przyjmie wyzwanie do bokserskiej wojny. Na pewno w ringu będzie ogień - zapowiedział Kownacki. 

O tym, jak potoczą się losy tej walki, dowiemy się już w sobotnią noc.

ps

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej