Warszawocentryzm, czyli historia pewnej zamiany
Mimo Czajki, martwych kóz i zakorkowanych ulic Rafał Trzaskowski cieszy się w stolicy sporą popularnością. Władze Koalicji Obywatelskiej, decydując o zmianie kandydata na prezydenta Polski, nie zauważyły jednak, że Warszawa to nie cały kraj.
2020-05-16, 09:40
Powiązany Artykuł
Rafał Trzaskowski nowym kandydatem PO na prezydenta
Zarząd Krajowy PO zarekomendował Rafała Trzaskowskiego jako kandydata na prezydenta Polski. Prawie natychmiast dziennikarze jednym tchem zaczęli wymieniać wydarzenia z czasów jego (niezakończonej jeszcze) prezydentury w Warszawie: od umieszczonej na placu Bankowym Strefy Relaksu za prawie milion złotych, przez kryzys związany z awarią oczyszczalni "Czajka", po śmierć części kóz, które miały wyjadać trawę, by ułatwić nadwiślańskim ptakom gniazdowanie. Nie daruję sobie i dorzucę do tej listy korki, w których do czasu pandemii regularnie spędzałam godziny, klnąc w żywy kamień (chociaż po prawdzie za panowania Hanny Gronkiewicz-Waltz też stałam i też klęłam). Jeśli ktoś chce Trzaskowskiego krytykować, problemu, by znaleźć coś, do czego można się przyczepić, mieć nie będzie. Jakie licho podkusiło zatem Koalicję Obywatelską, by zamienić znaną z wpadek Małgorzatę Kidawę-Błońską na Rafała Trzaskowskiego?
Paradoksalnie o postawieniu na Trzaskowskiego mogła zadecydować właśnie rola, jaką odgrywa on w stolicy. Nie jest zapewne tak, że decydenci w KO nie widzą wpadek stołecznego ratusza. Prędzej stoją na stanowisku, że to nie przeszkodzi. Za Trzaskowskim bowiem po dziś dzień ciągnie się chwała wielkiego triumfatora z roku 2018. W momencie, w którym Polską na poziomie kraju od jesieni 2015 rządziła Zjednoczona Prawica, a wielu warszawiaków formułowało opinię, że odpowiedzialność polityczną za dziką reprywatyzację ponosi ówczesna prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w wyborach samorządowych, na dokładkę w I turze, było dla opozycji (złudną, jak się okazało) iskierką nadziei na zdobycie władzy w następnych wyborach parlamentarnych. Jednak do tej pory zapewne panuje podświadome przekonanie, że skoro wygrał w stolicy, to wygra w całym kraju.
Powiązany Artykuł
Politolog: Trzaskowski ma zagwarantować PO pozostanie największą siłą opozycyjną
Chociaż jestem w stanie zrozumieć oglądanie świata z perspektywy Warszawy, bo to także moje miasto, to nawet bezgraniczna miłość do rodzinnego Powiśla i Woli nie przesłania mi prawdy, że Warszawa to nie cała Polska. Elektorat stolicy jest specyficzny, dużo mniej konserwatywny niż w reszcie kraju i to, co podoba się jej mieszkańcom, niekoniecznie spodoba się innym Polakom. Nawiasem mówiąc, wspomniane wybory samorządowe w skali kraju wygrała jednak Zjednoczona Prawica.
REKLAMA
Zarazem warto wspomnieć, że o Rafale Trzaskowskim jako potencjalnym kandydacie na prezydenta mówiło się, zanim jego nazwisko zaczęło pojawiać się w kontekście Warszawy. Wówczas byli tacy, którzy wskazywali, że Trzaskowskiego można było wykreować na nowego Andrzeja Dudę. Tak samo jak on zna języki obce, obiektywnie rzecz biorąc, jest atrakcyjnym mężczyzną dobrze wyglądającym w garniturze (chociaż oczywiście de gustibus non disputandum est), na dodatek ma doświadczenie w polityce zagranicznej, chociażby z racji pracy w Centrum Europejskim Natolin czy pełnienia mandatu europarlamentarzysty. Gdyby decydenci Koalicji Obywatelskiej "przytrzymali" Trzaskowskiego do czasu wyborów prezydenckich, zamiast rozmieniać go na drobne w Warszawie, ów plan mógłby się mieć szanse powodzenia. Obecnie jednak Trzaskowski postrzegany jest przez pryzmat sposobu zarządzania stolicą. A ci, którzy nie chcą głosować na Andrzeja Dudę, dawno podzielili już swoje sympatie między przede wszystkim Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołownię. Nowy kandydat KO ma szansę odbić wyborców jedynie Robertowi Biedroniowi, który i tak w sondażach liderem raczej nie jest.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno: Platforma Obywatelska wciąż ma do dyspozycji te same stare (nie mam na myśli rocznika!) twarze. PiS-owi udało się jednak w tej kadencji wypromować kilku nowych, sprawnych polityków (chociażby Radosław Fogiel, który z dnia na dzień stał się jednym z bardziej rozpoznawalnych posłów PiS). Problem krótkiej ławki jest w polityce znany nie od dziś, jednak dla Platformy Obywatelskiej i jej koalicjantów może on się okazać główną przyczyną klęski. Zmiana kandydata na innego przed tym nie uratuje.
Magdalena Złotnicka
REKLAMA