"Nowa normalność" w gastronomii. Restauratorzy zadowoleni, ale klientów jest mniej

W poniedziałek, po dwumiesięcznej przerwie, klienci znów mogli skorzystać z oferty restauracji czy kawiarni serwujących dania na miejscu, a nie tylko na wynos. Lokale gastronomiczne muszą jednak spełnić wytyczne dot. bezpieczeństwa, aby goście mogli usiąść przy stolikach. Restauratorzy zwracają uwagę, że klientów na razie jest mniej niż przed epidemią, ale liczą na poprawę sytuacji. 

2020-05-19, 07:24

"Nowa normalność" w gastronomii. Restauratorzy zadowoleni, ale klientów jest mniej
Od poniedziałku znów otwarte są restauracje. Foto: Mateusz Jagielski/East News

Od poniedziałku restauracje i kawiarnie muszą wprowadzić m.in. zasadę 1,5 m odległości od krawędzi blatu jednego stolika do krawędzi blatu drugiego. W lokalach można korzystać tylko z jednorazowych sztućców, schowane mają być wszelkie dodatki jak cukier, serwetki czy wazoniki. Ponadto, osoby stojące w kolejce powinny zachować 2-metrowy dystans. Wymagana jest również dezynfekcja rąk przy wejściu na teren lokalu. Takie płyny muszą także być w lokalu. Dzięki technice zredukowano konieczność dotykania wyposażenia - tak jest m.in. w sieci restauracji Sphinx. By zamówić danie, wystarczy zeskanować telefonem kod QR lub ręcznie wpisać adres www restauracji, aby przejrzeć menu.

Powiązany Artykuł

fryzjer1200.jpg
Nowa normalność. Zobacz, jakie zasady będą panować u fryzjera i w restauracji

- Nie mamy w tym momencie żadnych rezerwacji. Przygotowywaliśmy się do otwarcia, ale obserwujemy, że ludzie boją się przychodzić do restauracji. Wprowadzone restrykcje nie sprzyjają klientom ani nam. Nasza restauracja obsługuje turystów. Warszawiaków na Starym Mieście jest niewielu. Granice są na razie zamknięte, więc turystów nie ma - powiedziała Zofia Kosińska z restauracji Murzynek na warszawskiej starówce.

"Zainteresowanie jest wyraźnie mniejsze"

Inni warszawscy restauratorzy również podkreślają, że na razie klientów jest mniej niż przed pandemią. Liczą, że z każdym dniem będzie lepiej. - Było zainteresowanie jeszcze przed 18 maja, żeby odwiedzić nasze restauracje. Sporo ludzi wyrażało chęć, żeby usiąść przy stoliku, zjeść kolację, lunch, czy napić się kieliszek wina, ale to zainteresowanie jest wyraźnie mniejsze - wyjaśnił Daniel Pawełek, właściciel kilku restauracji m.in. "Kieliszki na Próżnej", czy "Rozbrat 20". Dodaje, że jego pracownicy ciężko pracowali nad tym, by przygotować lokale do otwarcia. - One były regularnie dezynfekowane jeszcze wcześniej, zaraz po ich zamknięciu. Uważamy bardzo na przepisy, przestrzegamy wszystkich zaleconych elementów - podsumował restaurator.

III etap odmrażania gospodarki (PAP)
III etap odmrażania gospodarki (PAP)

Do otwarcia od dawna przygotowywała się też właścicielka bistro Charlotte oraz baru Wozownia Justyna Kosmala. - Nie czekaliśmy do ostatniej chwili. Stosujemy się do wytycznych rządu. To utrudnienia, ale zdajemy sobie sprawę dlaczego i po co one są. Byłam wczoraj przez cały dzień w swoich lokalach i myślę, że daliśmy radę - powiedziała Justyna Kosmala. Dodała, że zaraz po poniedziałkowym otwarciu lokali odniosła wrażenie, jakby otwierała biznes po raz pierwszy.

REKLAMA

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Doradca gastronomiczny: trzeba przeformatować biznesy

Klientów cieszy fakt, że znów mogą się gościć. - To bardzo fajne uczucie. Byłam dziś na spacerze i pierwszy raz od długiego czasu mogłam wejść do kawiarni i wypić coś na miejscu. To mały znak wracającej normalności; dla nas klientów, ale też dla pracowników tych miejsc - powiedziała pani Monika.

Powiązany Artykuł

koronawirus kwarantanna fryzjer włosy strzyżenie 1200.jpg
"Nie spodziewam się oblężenia fryzjerów". Maciej Wośko o odmrażaniu gospodarki

Zadowolenie łódzkich restauratorów

Podobnie było w innych miastach. W Łodzi największą liczbę restauracji, barów i kawiarni otwarto w najpopularniejszych miejscach, czyli na ul. Piotrkowskiej i w centrum handlowo-usługowym Manufaktura. Do nich też wrócili w poniedziałek pierwsi klienci, z czego radości nie kryli właściciele gastronomicznych biznesów. Oferując dania na wynos i z dowozem odnotowali znacząco mniejsze przychody.

W poniedziałek na krakowski Rynek Główny wróciły kawiarniane ogródki, a wraz z nimi miłośnicy "małej czarnej". Prezydent miasta zdecydował, że do końca czerwca opłata za korzystanie z terenów gminnych pod ogródki zostanie obniżona do 20 proc. obecnie obowiązującej stawki, a by zrekompensować straty spowodowane ustawieniem stolików dostosowanym do reżimu sanitarnego, tam, gdzie jest to możliwe, zwiększona będzie powierzchnia ogródków. Ułatwiona ma być także procedura zawierania umów.

REKLAMA

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Premier cieszy się z otwarcia salonów fryzjerskich i apeluje o wspieranie lokalnego biznesu

Rozwiązania pomagające gastronomii wprowadzono także w innych miastach. Stolica np. obniżyła opłatę za ogródek gastronomiczny o połowę. To rozwiązanie wejdzie w życie na początku czerwca i będzie obowiązywało do końca roku. W Giżycku samorząd zaproponował przedsiębiorcom stawkę 1 grosz za metr kwadratowy ogródka gastronomicznego. - To bardzo preferencyjne stawki, wręcz bezpłatne. Do tej pory prowadzący kawiarnie, bary czy smażalnie płacili 15 zł za metr kwadratowy - podkreśla burmistrz Giżycka Wojciech Iwaszkiewicz.

Rabaty na opłaty za ogródki

Specjalną ofertę dla gastronomii stworzył też Sopot. Restauratorzy mogą starać się o zwiększenie powierzchni ogródka o 50 proc., a umiejscowionych na plaży nawet do 100 proc. Przedsiębiorca zapłaci za to 1 zł netto za cały przyznany dodatkowo metraż. Władze kurortu proponują też gastronomikom wykorzystanie terenów zielonych w mieście - m.in. Parku Północnego i Błoni - gdzie czynsz także będzie wynosił tylko złotówkę.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

trening hala basen wspinaczka kolaż 1200 f.jpg
18 maja kolejny etap odmrażania sportu. Kiedy otwarcie siłowni?

Na ogródki gastronomiczne stawia też Zakopane. W ramach pomocy miasta stawka na bieżący rok została ustalona na poziomie 1 zł za metr kwadratowy dziennie przy Krupówkach oraz 50 gr za pozostałe ulice. Restauratorzy z Krupówek w większości wystawią ogródki od przyszłego weekendu. - Liczymy, że obsłużymy mniej klientów, a co za tym idzie, mniej zarobimy. Ale decydujemy się na ogródek, bo turyści lubią atmosferę na Krupówkach. Trudno powiedzieć, jaki będzie bieżący letni sezon, ale liczymy, że dopiszą u nas turyści krajowi - powiedział menedżer restauracji w centrum stolicy Tatr. 

Na rynku we Wrocławiu otwarte zostały wszystkie restauracje i kawiarnie. Zainteresowanie klientów było na razie niewielkie - mimo pięknej pogody w ogródkach zajęte były maksymalnie po dwa-trzy stoliki. I choć w każdym z ogródków liczba stolików jest o połowę mniejsza, to nie brakuje miejsc dla ewentualnych klientów.

Nie wszystkie lokale już otwarte

Nie wszystkie popularne miejsca otworzyły się już w poniedziałek. Znana wśród turystów "Pierogarnia u Dzika" na Głównym Mieście w Gdańsku wznowi działalność w czwartek. - Czekamy jeszcze na dostawę przegród z tworzywa sztucznego wewnątrz lokalu i w ogródku oraz środki dezynfekujące. Z jednej strony cieszymy się, że otwieramy, ale z drugiej strony zobaczymy, jaka jest psychoza wśród społeczeństwa. Z wielkim optymizmem ten rok się nie zapowiada. Na sali i w ogródku została połowa siedzących miejsc. I będę Bogu dziękował, jeśli to zostanie zapełnione przez klientów - powiedział właściciel restauracji Piotr Dzik.


mbl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej