"Nie było pacjenta zero". Brytyjscy naukowcy przeanalizowali rozprzestrzenianie się koronawirusa
Koronawirusa przywiozło do Wielkiej Brytanii, niezależnie od siebie, ponad 1300 osób, co obala tezę o mówiącą, że był jeden "pacjent zero", od którego zaczęła się epidemia w tym kraju - wynika z opublikowanego w środę badania naukowego.
2020-06-10, 17:41
Badanie zostało przeprowadzone przez konsorcjum COVID-19 Genomics UK (Cog-UK), w skład którego wchodzą naukowcy z kilkunastu brytyjskich uniwersytetów, publicznej służby zdrowia oraz kilku innych instytucji naukowych.
Powiązany Artykuł

Szczepionka na COVID-19 jeszcze w tym roku? Doradca włoskiego MZ podał termin
Jak wyjaśnia stacja BBC, badacze przeanalizowali kod genetyczny próbek wirusów pobranych od ponad 20 tys. osób zakażonych koronawirusem w Wielkiej Brytanii. Następnie genetycy próbowali stworzyć potężne drzewo genealogiczne wirusa, a dalej zostało to połączone z danymi na temat podróży zagranicznych, aby w ten sposób dotrzeć do źródeł epidemii w Wielkiej Brytanii.
Ciekawe spostrzeżenie ws. Chin
Badacze stwierdzili, że epidemia koronawirusa w Wielkiej Brytanii nie miała jednego źródła, ale było ich co najmniej 1356. To oznacza, że przynajmniej tyle osób sprowadziło wirusa do Wielkiej Brytanii z zagranicy, a to z kolei rozpoczynało łańcuch transmisji, w którym wirus przechodził z jednej osoby na drugą, z drugiej na następną itd.
- Zaskakujący i fascynujący wniosek jest taki, że, jak stwierdziliśmy, epidemia w Wielkiej Brytanii powstała w wyniku bardzo dużej liczby osobnych przypadków przywiezienia wirusa. Nie było pacjenta zero - powiedział prof. Nick Loman z Cog-UK i Uniwersytetu w Birmingham.
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Pandemia COVID-19. Wielka Brytania wprowadza obowiązkową kwarantannę
W analizie stwierdzono również, że Chiny, od których rozpoczęła się pandemia, miały znikomy bezpośredni wpływ na przypadki w Wielkiej Brytanii - mniej niż 0,1 proc. tych importowanych przypadków pochodziło bezpośrednio z Chin. Epidemia w Wielkiej Brytanii została w dużej mierze zapoczątkowana przez podróże z Włoch pod koniec lutego (14,4 proc.), z Hiszpanii w okresie od początku do połowy marca (33,6 proc.), a następnie Francji w okresie od połowy do końca marca (28,5 proc.).
Jaki wpływ miał mecz Ligi Mistrzów?
Prof. Nick Loman dodaje, że przywiezienie wirusa miało miejsce później, niż można by było się spodziewać. Jak szacują naukowcy, 80 proc. tych początkowych przypadków przybyło do Wielkiej Brytanii między 28 lutego a 29 marca - w czasie, gdy zastanawiano się, czy wprowadzać w kraju restrykcje w przemieszczaniu się. Po tym okresie liczba nowych, importowanych przypadków szybko się zmniejszyła.
Najwcześniejsze przypadki, które można prześledzić, pochodzą z początku lutego, ale możliwe jest, że były jeszcze wcześniejsze, niewzięte pod uwagę w analizie.
Z badania wynika również, że kontrowersyjny mecz piłki nożnej między Liverpoolem a Atletico Madryt w Lidze Mistrzów, który odbył się 11 marca, miał prawdopodobnie bardzo niewielki wpływ na sprowadzenie wirusa do kraju. Z Hiszpanii przyleciało ok. 3 tys. kibiców, aby obejrzeć mecz, ale jak się szacuje, w połowie marca każdego dnia z Hiszpanii przylatywało ok. 20 tys. osób.
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Ponad 413 tys. ofiar COVID-19 na świecie. Najgorsza sytuacja w USA i Ameryce Południowej
"Z badania wynika, że pojedyncze wydarzenia, takie jak mecze piłki nożnej, miały prawdopodobnie znikomy wpływ na liczbę importowanych przypadków w tym czasie" - napisano.
"Łańcuchy przenoszenia były i są tłumione"
Badanie pokazuje, że zamknięcie kraju poważne osłabiło rozprzestrzenianie się wirusa.
- Jeśli są jakieś dobre wieści, to takie, że te łańcuchy przenoszenia były i są tłumione, a następnie wygasają w wyniku dystansu społecznego i nadal to obserwujemy - powiedział prof. Nick Loman.
bb
REKLAMA
REKLAMA