"Musiało do tego dojść"
"Na zalanie Bogatyni pracowały pokolenia".
2010-08-10, 10:02
Hydrolog Janusz Żelaziński uważa, że do powodzi w Bogatyni prędzej czy później musiało dojść. W sobotę w mieście wylała rzeka Miedzianka, miasto zostało w znacznej części zalane, zakończono ewakuację mieszkańców.
Zdaniem hydrologa, który był gościem Sygnałów Dnia, na zalanie miasta zapracowały pokolenia. Jak wyjaśnił, rzeka Miedzianka jest uregulowana, brzeg wybetonowany, a domy stoją zaledwie kilka metrów od wody.
Janusz Żelaziński powiedział, że takich miejsc w Polsce jest więcej. Są to przeważnie obszary zurbanizowane, położone w dolinie w pobliżu uregulowanej rzeki. Janusz Żelaziński dodał, że regulacja rzek zwiększa ryzyko powodzi.
W opinii gościa Sygnałów, władze miasta nie powinny odbudowywać domów w Bogatyni położonych nad samą rzeką. Jego zdaniem, to główny dylemat jaki stoi przed Bogatynią. W opinii hydrologa, odbudowa budynków spowoduje, że znów zostaną one zalane przez powódź. Według hydrologa, Bogatynia powinna oddać ten obszar rzece.
REKLAMA
Janusz Żelaziński powiedział, że w Polsce potrzebna jest edukacja mieszkańców terenów zagrożonych powodzią. Jego zdaniem, gdyby byli oni świadomi zagrożenia i tego czym ono jest, można by uniknąć wielu szkód. Według hydrologa, same ostrzeżenia meteorologiczne nie wystarczą. Jak podkreślił, są one wydawane wielokrotnie w ciągu roku i często się nie sprawdzają. Dlatego mieszkańcy zaczynają wątpić w ich wiarygodność.
kh
REKLAMA