Protesty na Białorusi. Interweniował OMON, doszło do zatrzymań
Na Placu Niepodległości w stolicy Białorusi doszło do licznych zatrzymań demonstrantów. Mieszkańcy Mińska pod wieczór zebrali się 18. dzień z rzędu, domagając się odejścia prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
2020-08-26, 20:33
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Mateusz Morawiecki: apelujemy o uwolnienie więźniów politycznych na Białorusi
Na początku wiec odbywał się tradycyjnie. Ludzie przyszli z historycznymi biało-czerwono-białymi flagami. Były przemówienia, a później demonstranci skandowali hasła, które towarzyszą im od początku protestów: "wierzymy, możemy, zwyciężymy" oraz "Niech żyje Białoruś".
- Premier: wszystkie ugrupowania są zgodne, że największą wartością jest suwerenność i niepodległość Białorusi
- "Trzeba mówić w tej sprawie jednym głosem". Politycy o działaniach ws. Białorusi
Zatrzymania w 18. dniu protestu
W pobliżu Placu Niepodległości były zgromadzone znaczne siły milicyjnego OMON-u. Po godzinie 20. funkcjonariusze zaczęli rozganiać demonstrację. Doszło do zatrzymań uczestników.
Portal internetowy "Naviny" informuje, że zatrzymano prawdopodobnie kilkadziesiąt osób.
REKLAMA
"Można było się spodziewać interwencji"
Gazeta "Nasz Niwa" pisze, że funkcjonariusze OMON-u zatrzymywali tylko mężczyzn.
Autor publikacji zauważa, że interwencję milicji można było przewidzieć, gdyż transmisję z Placu Niepodległości prowadził rosyjski kanał propagandowy "Russia Today".
Podczas interwencji OMON-u zostały zablokowane główne drzwi wejściowe do znajdującego się przy Placu Niepodległości kościoła świętych Szymona i Heleny, gdzie było odprawiane nabożeństwo. Część uczestników akcji protestacyjnej i dziennikarzy schroniło się w świątyni. Wyszli dopiero po około 40 minutach, gdy udało się otworzyć boczne drzwi kościoła.
jmo
REKLAMA
REKLAMA