"Hobbit", czyli początek wielkiej czytelniczej przygody
87 lat temu w brytyjskich księgarniach ukazało się pierwsze wydanie książki "Hobbit, czyli tam i z powrotem" Johna Ronalda Reuela Tolkiena. Obok trylogii "Władca Pierścieni" tego samego autora to jedna z najsłynniejszych powieści fantasy, dzieło kultowe, które spopularyzowało gatunek i utrwaliło jego czołowe miejsce w kulturze masowej XX i XXI wieku.
2024-09-21, 05:55
Urodziny Tolkiena, czyli toast za Profesora
Na pewnym biurku leżała pusta kartka...
Wydana 21 września 1937 roku książka pod tytułem "The Hobbit or There and Back Again" była prozatorskim debiutem 45-letniego Tolkiena (1892-1973). Do tamtego dnia autor powieści znany był w kręgu przyjaciół i znajomych przede wszystkim jako profesor filologii klasycznej i literatury staroangielskiej w Oksfordzie. W wolnych chwilach pisywał wiersze i poświęcał się życiu rodzinnemu, które koncentrowało się wokół żony Edith i czwórki dzieci.
Posłuchaj
John Ronald Reuel Tolkien - aud. Tadeusza Jagodzińskiego nadana przez sekcję polską radia BBC w 2002 r. 11:40
Dodaj do playlisty
Pewnego dnia we wczesnych latach 30. XX wieku profesor Tolkien sprawdzał egzaminy studentów i musiał najwyraźniej znudzić się tym zajęciem, bowiem odłożył sprawdziany na bok i pod wpływem nagłego natchnienia na pustej kartce zanotował zdanie: "In a hole in the ground there lived a Hobbit" ("W pewnej norze ziemnej mieszkał sobie Hobbit").
REKLAMA
Wtedy nie tylko nie wiedział jeszcze, że będą to pierwsze słowa jego pierwszej powieści, lecz także nie miał pojęcia, kto to taki ten "Hobbit". Żeby się tego dowiedzieć, coraz częściej powracał do karłowatego grubaska i zaczął dopisywać kolejne zdania i akapity.
Posłuchaj
O twórczości autora "Hobbita" mówi prof. Paweł Ziemkiewicz. Audycja Doroty Truszczak "Fenomen Tolkiena" (PR, 14.02.2002) 6:21
Dodaj do playlisty
Powiązany Artykuł

Wyjść poza teksty. Prawie możliwy świat Tolkiena
Wieczorem "Hobbit" znalazł się w pubie...
Duża część języka i świata przedstawionego istniała już wcześniej w poezji Tolkiena, ta zaś inspirowana była przede wszystkim mitologią nordycką. Oprócz legend skandynawskich pisarz czerpał z niemieckich baśni, takich jak "Królewna Śnieżka", twórczości szkockiego autora książek dla dzieci George'a MacDonalda, a także z tekstów na temat średniowiecznych losów społeczności żydowskiej. Nie brakowało natchnienia prosto z życia - nazwę domu głównego bohatera powieści Bag End wziął od nieformalnego określenia gospodarstwa swojej ciotki.
REKLAMA
Posłuchaj
"Za świetnym piórem Tolkiena stoi olbrzymia erudycja, która została umiejętnie przeszmuglowana w »Hobbicie«". Audycja Hanny Marii Gizy z udziałem dra Marka Gumkowskiego i prof. Jakuba Zdzisława Lichańskiego (PR, 5.01.2013) 1:00:36
Dodaj do playlisty
Na początku opowieść o wyprawie Hobbita, który ma pomóc krasnoludom w odzyskaniu ich siedziby, była przeznaczona dla uszu dzieci Tolkiena oraz przyjaciół z klubu Inklingów, nieformalnej grupy oksfordzkich intelektualistów, którzy w latach 30. i 40. spotykali się w pubach, by nad kuflem piwa czytać sobie nawzajem fragmenty niepublikowanych tekstów.
Powiązany Artykuł

U progu Śródziemia. J.R.R. Tolkien i pierwsza wojna światowa
Do Inklingów należał m.in. C. S. Lewis (1898-1963), autor cyklu "Opowieści z Narnii". Członkowie klubu byli pierwszymi, którzy usłyszeli jego "Lwa, czarownicę i starą szafę", pierwszy tom tej słynnej serii. Lewis szybko poznał się na wartości "Hobbita", porównywał go do "Alicji w Krainie Czarów" z uwagi na to, że książkę mogą czytać zarówno dzieci, jak i dorośli, odnajdując różne znaczenia.
Posłuchaj
Lord David Alton o przyjaźni Johna Ronalda Tolkiena i Clive'a Staplesa Lewisa w rozmowie z Martą Strzelecką w audycji "Pop Południe" (PR, 28.10.2016) 7:15
Dodaj do playlisty
REKLAMA
Gdy Królowa Hobbitów ujrzała rękopis...
Elaine Griffiths (1909-1996), pracowniczka naukowa w Oksfordzie i przyjaciółka Tolkiena, była jedną z niewielu osób, które dostąpiły zaszczytu oglądania manuskryptu "Hobbita" jeszcze w czasie, gdy nie został ukończony. Podobnie jak Lewis była przekonana, że ten tekst jest czymś wyjątkowym. W 1936 roku pokazała rękopis Susan Dagnall z wydawnictwa Allen & Unwin. Dagnall była zachwycona. Zwróciła się do Tolkiena z prośbą, by dokończył powieść i wysłał maszynopis jej szefowi.
Powiązany Artykuł

Kuchnia Śródziemia, czyli przytyj z hobbitami!
Gdy Stanley Unwin odebrał kopertę z "Hobbitem", stwierdził, że książkę najlepiej oceni jego 10-letni syn Rayner (1925-2000). Za recenzję chłopiec miał dostać sześciopensówkę. Rayner Unwin raźno zabrał się do powierzonego mu zadania. Wkrótce przedstawił ojcu swoją ocenę: "ta książka, z dodaniem map, nie potrzebuje żadnych ilustracji, jest dobra i powinna podobać się wszystkim dzieciom w wieku od pięciu do dziewięciu lat". Obiecaną zapłatę oczywiście otrzymał.
Posłuchaj
O życiu i twórczości Tolkiena opowiadają prof. Marek Gumkowski i prof. Jakub Lichański. Audycja Michała Montowskiego "Tolkien wiecznie żywy" (PR, 6.01.2014) 38:56
Dodaj do playlisty
Allen & Unwin wydało 1500 egzemplarzy książki. Entuzjastyczne recenzje sprawiły, że od 21 września do końca grudnia 1937 roku wyprzedano cały nakład. Widząc to, Stanley Unwin poprosił Tolkiena o kontynuację "Hobbita". Pisarz rozpoczął więc pracę nad tekstem, który kilkanaście lat później wydany został jako wielotomowa powieść "Władca Pierścieni".
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Hobbit z Wilamowic. Czy na pewno go zrozumiesz?
Jeden z egzemplarzy "Władcy Pierścieni" Tolkien podarował Elaine Griffiths. Autor umieścił tam dedykację w wymyślonym przez siebie języku elfów: "Elainen tárin periandion ar meldenya anyáran" ("Dla Elaine, Królowej Hobbitów i mojej dobrej przyjaciółki").
Posłuchaj
Dr Francis Reydnall o wpływie twórczości Tolkiena na kulturę. Audycja Tadeusza Jagodzińskiego "Tolkien" (BBC, 1.04.2002) 16:18
Dodaj do playlisty
I tak zaczęła się przygoda...
Późniejszy sukces "Władcy Pierścieni" przyćmił wprawdzie sławę pierwszej powieści Tolkiena, bez wątpienia jednak bez "Hobbita" nie byłoby całego fantastycznego świata powołanego do życia za pomocą nadzwyczajnej wyobraźni pisarza i jego pióra. Młodzi czytelnicy z reguły zaczynają swoją lekturę właśnie od "Władcy Pierścieni", a dopiero potem, oszołomieni Tolkienowskim Śródziemiem, Hobbitami, krasnoludami, elfami i czarodziejami, sięgają po "Hobbita". Podobnie uczynił Peter Jackson, który zekranizował te książki w takiej kolejności.
Sześć filmów nowozelandzkiego reżysera to najnowsze i najbardziej zaawansowane technologicznie adaptacje prozy Tolkiena, ale poprzedza je wiele innych. Już w 1953 roku przełożono "Hobbita" na język teatru. Potem były animacje, słuchowiska, ekranizacje, komiksy, gry planszowe i komputerowe... Spadkobiercy autora długo jeszcze będą zarabiać na jego dziełach, a odbiorcy kultury na całym świecie nie będą narzekać na nudę. Gdy bowiem przeczytają wszystkie książki Tolkiena i obejrzą wszystkie filmy na ich podstawie, z pewnością pojawi się coś nowego, co pozwoli im na nowo wyruszyć wraz z Hobbitem w fascynującą podróż.
REKLAMA
Michał Czyżewski
REKLAMA