Cichanouska: Putin rozumie, że Białorusini nie będą dłużej akceptować Łukaszenki

- Rosyjski przywódca Władimir Putin rozmawia z naszym tak zwanym prezydentem, ale czeka na rozwój wydarzeń; rozumie, że Białorusini dłużej nie będą akceptować Łukaszenki, więc nie sądzę, by wysłał wojska na Białoruś - mówi "Newsweekowi" liderka opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouska.

2020-09-21, 07:31

Cichanouska: Putin rozumie, że Białorusini nie będą dłużej akceptować Łukaszenki
Liderka opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouska. Foto: Piotr Molecki/East News

Cichanouska pytana, jak utrzymać ludzi na ulicach i podtrzymać nadzieję na wygraną w "walce bez walki o wolność", odpowiada: "Ani ja osobiście, ani członkowie mojego zespołu nie robimy nic. To ludzie sami decydują. Jak chcą, to wychodzą, jak nie – zostają w domach. Ale większość chce zmian, więc wychodzi na ulice i protestuje".

Powiązany Artykuł

Cichanouska EN 1200.jpg
Cichanouska z wizytą w Brukseli. Dziś spotkanie UE nt. Białorusi

"Szukamy zgodnych z prawem rozwiązań"

Podkreśla, że podstawowym powodem protestów jest postawa władzy wobec Białorusinów. Jak zaznaczyła "propaganda władzy próbuje wmówić, że Rada Koordynacyjna do spraw przekazania władzy na Białorusi powstała, by nielegalnie odsunąć Łukaszenkę" i stąd aresztowania jej członków. "Ale na miejsce jednej zamkniętej osoby pojawią się kolejne dwie i Rada będzie nadal funkcjonować. Szukamy zgodnych z prawem rozwiązań kryzysu politycznego i zaproponowaliśmy władzy konkretne wyjście. Właśnie po to stworzyliśmy tę Radę, by prowadzić dialog zarówno z ludźmi, jak i z władzą, i doprowadzić do nowych wyborów, bo one muszą się odbyć. Rada nie koordynuje żadnych demonstracji ani strajków – jest miejscem do dialogu" - mówi.

Czytaj także:

Według opozycjonistki Łukaszenka stracił wiarygodność w oczach ludzi i będzie potrzebował ogromnych pieniędzy, by tłumić protesty i płacić pracownikom przedsiębiorstw. "A przecież mamy ogromną dziurę budżetową. Nawet jeśli jego przyjaciel mu pomoże, to jak długo to potrwa? Tu naprawdę potrzeba góry pieniędzy. Pan Putin rozmawia z naszym tak zwanym prezydentem, ale czeka na rozwój wydarzeń. Z jednej strony potrzebuje Łukaszenki, bo on jest mu podległy, ale z drugiej strony pan Putin przecież jest mądrym politykiem i rozumie, że Białorusini dłużej nie będą akceptować Łukaszenki. Naród to ogromna siła i Putin musi się z nią liczyć. Pewnie teraz zastanawia się, co zrobić, ale nie sądzę, by otwarcie poparł Łukaszenkę albo wysłał wojska na Białoruś. Zawsze żyliśmy w przyjaźni z Rosjanami i nikt nie chce konfrontacji, Putin to rozumie. Ale oczywiście nikt nie wie, co się wydarzy" - zaznacza Cichanouska.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

1200_Białoruś_PAP.jpg
"Wsparcie w walce o wolność". Wspólna demonstracja Białorusinów i Ukraińców w Kijowie

Pytana o to, że Łukaszenka szuka wsparcia na Wschodzie a ona na Zachodzie oraz czy jej zdaniem Putin kiedykolwiek zaakceptuje Białoruś pod rządami prawa, odparła: "My również chcielibyśmy wsparcia Rosji, ale nie prosimy o nie, bo Putin wspiera Łukaszenkę". "Proszenie o pomoc Europy wcale jednak nie oznacza, że stawiamy mur między Białorusią a Rosją, która jest naszym partnerem i przyjacielem. Nie chcemy zburzyć tych stosunków. Wiemy, że Rosja odgrywa ogromną rolę w międzynarodowym handlu i w naszej gospodarce, ale musi zrozumieć, że to, co dzieje się u nas, jest wyłącznie naszą sprawą. Nie wiem, czy pan Putin wesprze demokratyczną Białoruś, ale Białorusini chcą demokracji. Powinien więc to zaakceptować, jeśli myśli o budowaniu nowych stosunków między naszymi narodami. Jesteśmy istotnym partnerem dla Rosji i nasz nowy prezydent na pewno będzie podejmował decyzje, które będą dobre dla obu krajów. Nie widzę tu problemu" - mówi.

"Z Putinem mielibyśmy o czym rozmawiać"

Dopytywana o to, co powiedziałaby Putinowi, gdyby miała taką okazję, Cichanouska zaznaczyła, że przede wszystkim posłuchałaby tego, co on sam ma do powiedzenia. "Jestem pewna, że mielibyśmy o czym rozmawiać" - podkreśla. Dodaje, że dobrym rozwiązaniem byłoby, gdyby mogła usiąść z Łukaszenką przy okrągłym stole. "Ale jak możemy go zachęcić, by się dosiadł? Staramy się z nim skontaktować poprzez najbogatsze państwa zrzeszone w OECD, przez liderów europejskich, ale nie ma żadnej reakcji z jego strony. Wszystko chcemy robić w legalny sposób, ale najważniejsze jest to, by wreszcie zrozumiał, że się nie zatrzymamy, nie będziemy w stanie już dłużej żyć w tym samym kraju, w którym żyliśmy przez 26 lat jego rządów. Nasz opór może trwać długo, nikt nie wie, jak długo" - podkreśliła.

"My musimy zwyciężyć i zaraz po wygranej wypuścimy na wolność wszystkich więźniów. Łukaszenka, będąc u władzy, nigdy nie uwolni ludzi, którzy mu mogą zagrażać. Może uwolni niektórych w zamian za zniesienie jakichś sankcji. My nie będziemy wypuszczać pojedynczo, wszyscy więźniowie wyjdą na wolność" - oświadczyła Cichanouska.

paw/

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej