Dziewanna, Lem, Muminek, Zosiakaczmarek... Skąd się biorą nazwy planetoid?

Astronomowie odkryli już prawie milion planetoid. Ponad połowie z nich przypisano numer. Ponad 22 tysiące obiektów ma nazwę własną. Tych imion mogłoby zapewne być więcej - w końcu każdy odkrywca marzy o tym, by uwiecznić w kosmosie własne nazwisko, imię ukochanej, idola albo kotka. Ale nadawanie nazw planetoidom nie jest takie proste.

2024-09-29, 05:55

Dziewanna, Lem, Muminek, Zosiakaczmarek... Skąd się biorą nazwy planetoid?
Planetoida (243) Ida, odkryta 29 września 1884 roku w Obserwatorium Uniwersyteckim w Wiedniu. Jej nazwa pochodzi od góry na Krecie, gdzie wedle greckiej mitologii miał urodzić się Zeus. Foto: NASA/pixabay/domena publiczna

Planetoida (243) Ida, została odkryta 29 września 1884 roku w Obserwatorium Uniwersyteckim w Wiedniu. Jej nazwa pochodzi od góry na Krecie, gdzie wedle greckiej mitologii miał urodzić się Zeus.

Gdzieś tutaj powinna być planeta...

Historia odkryć planetoid zaczęła się dokładnie pierwszego dnia XIX wieku. 1 stycznia 1801 roku włoski astronom Giuseppe Piazzi w swoim obserwatorium w Palermo dostrzegł ciało niebieskie w ogromnej przestrzeni pomiędzy Marsem a Jowiszem. Do końca XVIII wieku dziwiono się, że nie ma tam planety, bo według hipotezy niemieckich astronomów Johanna Titiusa i Johanna Bodego powinna być. Kierując się tą hipotezą Piazzi skierował teleskop w niebo. I odkrył Ceres.

Powiązany Artykuł

Bruce_McCandless_II_during_EVA_in_1984.jpg
Człowiek w kosmosie - niemal 60 lat wypraw w nieznane

Z początku sądzono, że to właśnie jest poszukiwana od dawna planeta. Wkrótce zaczęto jednak odkrywać kolejne niewielkie ciała niebieskie. Do 1849 znaleziono ich 10. Niecałe dwadzieścia lat później było ich już sto. Zmieniono zdanie na temat Ceres. Stała się planetoidą, jednym z wielu obiektów na tyle dużych, że da się je zaobserwować z ziemi, a na tyle małych, że nie można uznać ich za planety.


Posłuchaj

O tajemnicach planetoid opowiada dr Krzysztof Ziółkowski z Centrum Badań Kosmicznych PAN. Audycja Esmy Niesiołowskiej (PR, 10.06.1999) 14:34
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

Tam, gdzie kończy się mitologia

Ceres była określana planetoidą do 24 sierpnia 2006 roku. Międzynarodowa Unia Astronomiczna awansowała ją wtedy do statusu planety karłowatej. Warto wspomnieć, że tego samego dnia zdegradowano Plutona, który także stał się planetą karłowatą. Wcześniej był dziewiątą planetą Układu Słonecznego.

Powiązany Artykuł

kosmos astronomia 1200 free
Dwie planetoidy będą nosiły nazwy od imion Polek

Dla setek tysięcy planetoid te przesunięcia w hierarchii były jednak bez znaczenia. W ich świecie najważniejszą kwestią jest po pierwsze otrzymać własny numer, po drugie zaś - nazwę. Z początku, gdy nie było wiadomo, że trzeba będzie je numerować, wystarczyła oczywiście sama nazwa. Pierwszym odkrywanym planetoidom, zgodnie z najdawniejszym obyczajem, nadawano imiona antycznych bogów i postaci z mitologii greckich i rzymskich, tak jak wcześniej (a także później) ochrzczono wszystkie poznane planety.

Ceres, czyli numer jeden, wzięła swoją nazwę od rzymskiej bogini wegetacji i urodzaju. Potem były m.in. Pallas, Juno, Vesta, Flora, Psyche, Fortuna czy Pandora. Słownik starożytnych mitologii jest bardzo bogaty, ale szybko okazało się, że planetoid jest dużo więcej niż imion antycznych bohaterów. Zaczęto szukać innych możliwości.

Powiązany Artykuł

konstanty ciołkowski 1200.jpg
Konstanty Ciołkowski projektował statki kosmiczne, zanim pojawiły się samoloty

W tym niebie jest pełno kamieni

Dziś ponad 22 tysięcy planetoid nosi nazwy nie tylko po bogach i herosach, lecz także po sławnych ludziach, postaciach fikcyjnych, miejscach, roślinach, zwierzętach i zjawiskach naturalnych. A to przecież kropla w morzu. Do tej pory (do 27 września 2020 roku) znaleziono na niebie 995 tysięcy 222 planetoidy. Odkrywają je astronomowie na całym świecie. I to na pewno nie koniec. W olbrzymiej przestrzeni Układu Słonecznego czekają jeszcze setki tysięcy takich obiektów. Który odkrywca nie chciałby wymyślić imienia dla jednej z nich?

REKLAMA

Aby uniknąć bałaganu, Międzynarodowa Unia Astronomiczna powołała instytucję o nazwie Minor Planet Center, która zajmuje się zbieraniem danych obserwacyjnych małych ciał Układu Słonecznego. To Minor Planet Center numeruje planetoidy, na co trzeba niekiedy czekać kilka dekad, bowiem numer dostają wyłącznie obiekty, których orbitę znamy lub potrafimy przewidzieć dzięki długoletniej obserwacji.

Powiązany Artykuł

stanisław lem pap 1200 .jpg
Stanisław Lem - pisarz, naukowiec, filozof

Tylko nie kotki! No, może jeden...

Po nadaniu numeru Minor Planet Center zwraca się do odkrywcy z prośbą o wymyślenie nazwy. Instancją akceptującą (lub nie) proponowane imiona dla planetoid jest Komisja do spraw Nazewnictwa Małych Ciał działająca przy Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Gdy propozycja zostanie przyjęta, ciało niebieskie określa się oficjalnie za pomocą numeru oraz imienia, np. (14827) Hypnos (Hypnos był u starożytnych Greków bogiem snu).

Obowiązują ścisłe zasady, jak taka nazwa powinna wyglądać. Musi mieć mniej niż szesnaście liter, najlepiej, by była jednym słowem i do tego dała się wymówić (przynajmniej w niektórych językach). Nie może być obraźliwa i zbyt podobna do już istniejących nazw. Aby nadać imię po sławnym polityku, trzeba odczekać sto lat od jego śmierci. W kosmosie krążą już m.in. (886) Washingtonia, (4317) Garibaldi i (7586) Bismarck.

Międzynarodowa Unia Astronomiczna prosi, by nie nazywać planetoid imionami domowych zwierzątek. Jest jednak jeden obiekt noszący nazwę po pupilu odkrywcy. James Gibson, który w 1971 roku zobaczył planetoidę 2309, dał jej imię Mr. Spock. Tak nazywał się jego kot, który z kolei został ochrzczony tak na cześć bohatera serii filmów "Star Trek". Planetoida (2309) Mr. Spock łamie ponadto zasadę jednego słowa w nazwie, ale tu akurat nie jest jedyna.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

James Bond.jpg
James Bond przebywał w Polsce w latach 60. Szpiegował i pił piwo

9007. Licencja na orbitowanie

Wszechświatem rządzą rozmaite siły, a wśród nich na szczególną uwagę zasługują przyciąganie grawitacyjne oraz wpływy popkulturowe. Pierwsza z sił sprawia, że planetoidy krążą wokół Słońca (i najprawdopodobniej wokół innych gwiazd). Potęga kultury masowej oddziałuje zaś na wyobraźnię prawie każdego człowieka na kuli ziemskiej. Także na astronomów. To dzięki nim w Układzie Słonecznym mamy takie planetoidy, jak (13681) Monty Python, (12410) Donald Duck czy (9007) James Bond.

Takie dwuwyrazowe nazwy należą jednak do rzadkości. Z upływem czasu utworzył się za to zwyczaj łączenia imienia i nazwiska patrona planetoidy w jedno słowo. Twórca postaci Jamesa Bonda, Ian Fleming, został uhonorowany obiektem (91007) Ianfleming. Wielbiciele filmu "Bezsenność w Seattle" mogą wypatrzyć na firmamencie planetoidy (8353) Megryan i (12818) Tomhanks. Fanów muzyki ucieszą m.in. (3834) Zappafrank, (17473) Freddiemercury, (337044) Bobdylan, (342843) Davidbowie i (495181) Rogerwaters.

Czasem wystarczy nazwisko. Albo dwa nazwiska, gdy chce się uczcić pamięć słynnego duetu, jak w przypadku planetoidy (91287) Simon-Garfunkel. Zauważone w latach 1983-1984 cztery obiekty dostały po jednym nazwisku członków zespołu The Beatles (który poza tym ma swoją [8749] Beatles). To (4147) Lennon, (4148) McCartney, (4149) Harrison i (4150) Starr. Nikt nie ma przecież wątpliwości, o kogo chodzi. Podobnie jak w przypadku planetoidy (3836) Lem.

Powiązany Artykuł

tolkien hobbit 1200.jpg
"Hobbit", czyli początek wielkiej czytelniczej przygody

Polski pisarz ma zresztą powodzenie wśród astronomów. Bohaterowie jego prozy patronują bowiem dwóm innym planetoidom: (343000) Ijontichy i (343444) Halluzinelle. Podobnie rzecz ma się z J. R. R. Tolkienem, którego uhonorowano nie tylko obiektem (2675) Tolkien, lecz także (2991) Bilbo, (378214) Sauron i (418532) Saruman.

REKLAMA

Odkrywcy chętnie sięgają po literaturę i filmy dla dzieci. W przestrzeni kosmicznej unosi się więc (58345) Moomintroll (czyli po prostu Muminek), (15845) Bambi i (12927) Pinocchio. Spotkamy tam ponadto planetoidy (29401) Asterix, (29402) Obelix i (35268) Panoramix. Nie zabraknie nawet Małego Księcia, choć nie jest on samodzielnym obiektem, a księżycem odkrytej w 1857 roku (45) Eugenii. Jego pełna oficjalna nazwa to "(45) Eugenia I Petit-Prince".

Polacy nie gęsi i swój kosmos mają

Stanisław Lem nie jest jedynym Polakiem, którego spotkał zaszczyt użyczenia nazwiska ciału niebieskiemu. Możemy pochwalić się takimi planetoidami, jak (1322) Coppernicus, (3784) Chopin, (5889) Mickiewicz, (7000) Curie, (16856) Banach, (21059) Penderecki i (90698) Kościuszko. Od nazw geograficznych pochodzą m.in. (690) Wratislavia, (1263) Varsavia, (1572) Posnania, (12999) Toruń, (16689) Vistula, (46977) Kraków i (199950) Sierpc.

Powiązany Artykuł

kosmos gwiazdy 1200.jpg
Astro-faza. Polka podbija astronomiczny świat nauki

Tylko jedno obserwatorium astronomiczne przy Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu odkryło ciała (7747) Michałowski, (7789) Kwiatkowski, (10470) Bartczak, (10471) Marciniak, (21776) Kryszczynska, (24441) Jopek, (25052) Rudawska i (72447) Polińska - a to tylko niektóre z obiektów zauważonych w tej placówce.

Jedną z najbardziej sympatycznych planetoid jest bez wątpienia (486239) Zosiakaczmarek. Nazwę tę nadano w 2017 roku, by uhonorować 19-letnią wówczas uczennicę Zosię Kaczmarek, mieszkankę Torunia, wielką pasjonatkę wiedzy o kosmosie, dwukrotną zwyciężczynię polskich olimpiad astronomicznych w 2016 i 2017 roku i srebrną medalistkę 10. Międzynarodowej Olimpiady z Astronomii i Astrofizyki w Indiach.

REKLAMA


Posłuchaj

Jak przebiegają olimpiady astronomiczne i co można wyczytać z gwiazd? Rozmowa z Zofią Kaczmarek (PR, 30.04.2016) 13:39
+
Dodaj do playlisty

 

Zosiakaczmarek nie jest duża, ma 2 kilometry średnicy. W porównaniu z nią inna "polska" planetoida (471143) Dziewanna, odkryta w 2010 roku przez astronomów z Uniwersytetu Warszawskiego, to prawdziwy olbrzym. Jej średnicę szacuje się na około 470 km. Jest jednym z największych samodzielnych ciał Układu Słonecznego. To sprawia, że jest kandydatką do statusu planety karłowatej.


Powiązany Artykuł

jerzy żuławski polona 1200.jpg
Jerzy Żuławski. Z ziemi polskiej na Księżyc

Swoją nazwę (nadaną oficjalnie w 2018 roku) Dziewanna wzięła od dawnej słowiańskiej bogini wiosny, dzikiej przyrody i lasów. W przeciwieństwie do mitologii greckich i rzymskich, słownik słowiańskich wierzeń nie został jeszcze wykorzystany do końca. Miejmy nadzieję, że jeszcze nie raz się nam przyda.

mc

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej