Spadające marże zwiększyły popyt na kredyty mieszkaniowe
Przeciętna marża w przypadku faktycznie udzielanych nowych kredytów mieszkaniowych wynosi obecnie niecałe 2,8 proc. To niemal tyle, co przed epidemią. Doszło więc do szybkiej normalizacji, a banki zapowiadają, że chcą utrzymać ten kurs - wynika z opracowania HRE Investments.
2020-11-04, 14:27
Według HRE najdrożej było w kwietniu tego roku, kiedy to na statystycznej "hipotece" bank chciał zarobić 3,1 proc. To o prawie 0,5 pkt. proc. więcej niż w lutym. Najnowsze dane NBP (za wrzesień) pokazują, że przeciętna marża wynosi 2,77 proc., czyli wciąż trochę więcej niż w lutym (o 0,15 pkt. proc.).
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, zaznacza, że choć mówimy tu o liczbach z pozoru niewielkich, to jest to bardzo złudne wrażenie.
Powiązany Artykuł
Ożywienie w kredytach mieszkaniowych. Ekspert: jesień będzie decydująca
- Najłatwiej pokazać ten fenomen na przykładzie. Załóżmy, że pożyczamy na zakup mieszkania kwotę 300 tys. zł na 30 lat. Nasze oprocentowanie to 3 proc. Dla uproszczenia zakładamy, że przez cały okres kredytowania nic się nie zmienia. W takim przypadku przez trzy dekady oddamy do banku oprócz pożyczonych 300 tys. zł jeszcze 127 tys. zł tytułem odsetek - tłumaczy.
- Gdyby marża kredytowa była niższa o 0,5 pkt. proc., to odsetki stopniałyby do niecałych 104 tys. To znaczy, że w naszym przypadku z pozoru mikre 0,5 pkt. proc. marży to równowartość dodatkowych 23 tys. zł odsetek - twierdzi Turek.
Zaznacza, że jest jeszcze druga część oprocentowania większości długów zaciągniętych na zakup mieszkań. Chodzi o WIBOR (najczęściej w wersji trzymiesięcznej), który pokazuje, po jakiej cenie banki pożyczają sobie pieniądze na rynku międzybankowym.
REKLAMA
Na tę wartość bardzo mocno wpływają decyzje Rady Polityki Pieniężnej, która ustala poziom stóp procentowych. Te, w odpowiedzi na epidemię, zostały obniżone do najniższego poziomu w historii. W efekcie mamy dziś najniższe oprocentowanie kredytów mieszkaniowych w historii.
Powiązany Artykuł
Ekspert: koronawirus nie zmniejszył popytu na mieszkania. Zobacz, jak kształtują się ceny
HRE informuje, że we wrześniu nowe umowy były zawierane przy oprocentowaniu na przeciętnym poziomie 3 proc., podczas gdy jeszcze przed epidemią było to 4,4 proc., a na przełomie lat 2008/2009 nawet 8,7 proc., czyli prawie trzy razy więcej niż dziś.
- Chętnych na najniższe oprocentowanie kredytów nie brakuje - sugerują dane BIK. We wrześniu 2020 roku popyt na kredyty był o ponad 5 proc. wyższy niż w analogicznym okresie przed rokiem. Osoby, które dziś się zadłużają, muszą mieć świadomość, że kiedyś stopy procentowe w Polsce zostaną podwyższone.
Wtedy wzrośnie oprocentowanie i comiesięczne raty. I choć prognozy sugerują, że koszt pieniądza wróci do poziomu sprzed epidemii dopiero w okolicach 2030 roku, to zawsze warto przygotowywać się na scenariusz mniej optymistyczny - czytamy w opracowaniu.
HRE zwraca uwagę, że na drodze do kredytu stają dziś wyższe niż przed epidemią wymagania banków dotyczące wkładu własnego.
PAP, PR24, akg
REKLAMA
REKLAMA