Wzrost zakażeń koronawirusem w USA. Nowy Jork zamyka szkoły
Od czwartku szkoły publiczne w Nowym Jorku będą zamknięte na czas nieokreślony. Przejdą całkowicie na nauczanie zdalne. Burmistrz Bill de Blasio uzasadnił tę decyzję podwyższeniem w mieście wskaźnika zakażeń COVID-19 w ciągu siedmiu dni średnio do 3 proc.
2020-11-19, 06:51
W samych tylko szkołach odsetek testów na obecność wirusa z pozytywnym wynikiem jest stosunkowo niski i sytuuje się poniżej 1 proc. De Blasio zapowiadał jednak jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego, że budynki będą zamknięte ze względów bezpieczeństwa, jeśli wskaźnik infekcji w mieście dojdzie do 3 proc.
"Miasto Nowy Jork osiągnęło średni 7-dniowy próg testów z wynikiem pozytywnych w wysokości 3 proc. Niestety, oznacza to, że dla zachowania ostrożności gmachy szkół publicznych zostaną zamknięte jutro, w czwartek 19 listopada. Musimy walczyć z drugą falą COVID-19" – tweetował w środę burmistrz.
Jak zapewniał podczas konferencji prasowej rodziców, uczniów i nauczycieli, celem miasta jest jak najszybszy powrót do nauki z bezpośrednim udziałem uczniów.
- Wszyscy jesteśmy bardzo zasmuceni z powodu podjęcia tej decyzji, ponieważ tak dużo pracy włożono w przygotowanie szkół (…) otwarcie ich i utrzymanie bezpiecznymi, podczas gdy prawie żaden inny główny system szkolnictwa w Ameryce tego nie zrobił. Wyznaczyliśmy jednak bardzo jasny standard i musimy go trzymać - podkreślił de Blasio.
Powiązany Artykuł

Mniej zakażeń, ale więcej zgonów. Nowy raport WHO nt. przebiegu pandemii w Europie
60 tysięcy uczniów bez sprzętu do edukacji
Lokalne media zwracają uwagę, że postanowienie burmistrza wprowadza chaos w harmonogram zajęć prawie 300 000 uczniów, którzy zapisali się na naukę mieszaną łączącą nauczanie bezpośrednie ze zdalnym. Stanowi to też problem dla rodziców.
- Będę chyba musiała zrezygnować z pracy. Miałam wcześniej opiekunkę do dzieci, ale po otwarciu szkół zostawiłam ją tylko na kilka dni w tygodniu. Teraz nie może wrócić na cały tydzień, bo znalazła sobie już inne zajęcie - powiedziała PAP rozżalona Allison z Queensu.
Powrót do zdalnego nauczania rodzi też inne kłopoty. Według miejskiego komisarza ds. szkół Richarda Carranzy w Nowym Jorku jest około 60 000 uczniów, którzy wciąż nie mają niezbędnego sprzętu do wirtualnej edukacji.
- Nadal jest to kwestia podaży. (…) Nowy Jork podobnie jak każdy system szkolnictwa w Ameryce i prawdopodobnie na całym świecie, zamawia urządzenia od każdego producenta - zapewniał Carranza.
Według władz szkolnych do końca przyszłego tygodnia miasto ma otrzymać około 40 000 urządzeń. W sumie zamówiło ich około 100 000 dla zaspokojenia potrzeb.
Prezes związku zawodowego nauczycieli Michael Mulgrew w wydanym oświadczeniu apelował o stosowanie przepisów mających ułatwić zwalczanie pandemii.
- Teraz zadaniem wszystkich nowojorczyków jest zachowanie dystansu społecznego, noszenie maseczek i podejmowanie wszelkich innych kroków w celu znacznego obniżenia wskaźnika infekcji, tak aby budynki szkolne mogły ponownie zostać otwarte - powiedział Mulgrew.
ks