Powrót mistrzów świata w podnoszeniu ciężarów
Do kraju wrócili mistrzowie świata w podnoszeniu ciężarów - Adrian Zieliński i Marcin Dołęga.
2010-09-27, 19:42
Posłuchaj
Ten pierwszy był wyraźnie onieśmielony gorącym powitaniem na lotnisku, a Dołęga spokojnie podkreślał, że najważniejszy start czeka go na igrzyskach w Londynie.
Dołęga w Turcji zdobył swój trzeci złoty medal mistrzostw świata. Wcześniej triumfował w 2006 i 2009 roku.
Dużo łatwiej się zdobywa tytuł mistrza świata niż go broni. Miałem przykład w 2007 roku, wtedy już na początku nie zaliczyłem trzech prób i się nie udało. Tym razem zrobiłem to co do mnie należało i pozostaje mi myśleć o Londynie - powiedział zawodnik Zawiszy Bydgoszcz.
Podczas igrzysk w Pekinie Dołęga zajął czwarte miejsce. Medal brązowy przegrał wagą ciała, gdyż był o zaledwie 70 gramów cięższy od Rosjanina Dmitrija Łapikowa. Teraz podporządkowuje wszystko temu, by za niespełna dwa lata cieszyć się z olimpijskiego krążka.
REKLAMA
W Turcji odpuściłem bicie rekordu świata, bo to jest naprawdę wielki ciężar. Mogłoby mi się coś poważnego stać. Moje kolana nie są w najlepszym stanie, więc trzeba je chronić - podkreślił 28-letni ciężarowiec.
Kolejny rok będzie bardzo ciężki, bo igrzyska olimpijskie to są najważniejsze zawody. Ten rezultat, który w niedzielę w Antalyi dał mi złoty medal, w Londynie z pewnością nie pozwoli mi stanąć na podium. Ale stać mnie na lepsze wyniki. Są małe braki w technice i będę nad nimi pracował - dodał.
Niewykluczone, że podczas przyszłorocznych mistrzostw świata w Paryżu Dołęgi na pomoście zabraknie.
Wstępnie już rozmawiałem z chłopakami. Ci zawodnicy, którzy potwierdzili swoją klasę w Turcji, za rok nie muszą tego robić. Jeśli pojadą do Francji, to tylko po to, by zdobyć punkty dla drużyny, które dadzą więcej kwalifikacji olimpijskich. W przyszłym roku zamierzamy się skupić przede wszystkim na Londynie - powiedział trener kadry mężczyzn Mirosław Choroś.
REKLAMA
Triumf Zielińskiego był niespodzianką. Choć trener liczył, że 21-letni zawodnik może stanąć na podium, to o złocie jednak nie marzył. Na lotnisku zawodnika pochodzącego z niespełna pięciotysięcznej Mroczy witała ze specjalnym transparentem delegacja złożona m.in. z zastępcy burmistrza Piotra Hemmerlinga, a także prezesa miejscowego klubu Tarpan Henryka Szynala.
Do igrzysk na pewno zostanę w Mroczy. Chcę zdobyć dla Tarpana medal na tak wielkiej imprezie, a także udowodnić wszystkim, że wywodząc się z tak małej miejscowości można się naprawdę mocno wybić - podkreślił wzruszony Zieliński, któremu wielokrotnie proponowano zmianę barw klubowych.
REKLAMA
man
REKLAMA