Kadra wioślarzy na kwarantannie. Święta spędza w Portugalii
Dwudziestoosobowa grupa wioślarzy z powodu zarażenia koronawirusem nie mogła wrócić ze zgrupowania do domów i święta Bożego Narodzenia spędza w Portugalii. Na wigilii zabrakło karpia, pierogów czy bigosu, a na stole królowały owoce morza i szparagi.
2020-12-25, 17:51
Pod koniec listopada kadra wioślarzy udała się na zgrupowanie do portugalskiego Lago Azul. W trakcie obozu zawodnicy zaczęli zgłaszać złe samopoczucie i postanowiono przeprowadzić testy na obecność koronawirusa. Wykonano je dwukrotnie; niemal połowa grupy, 20 osób, otrzymało wynik pozytywny. W tym gronie znalazł się również wioślarz Posnanii Wiktor Chabel.
- Każdy z nas miał różne objawy, ale u większości była to podwyższona temperatura przez trzy-cztery dni i bóle mięśni. Kilkoro straciło smak i węch, więc mogliśmy już spodziewać się najgorszego. Byli też zupełnie bezobjawowi - o tym, że są chorzy dowiedzieli się z wyniku testu - powiedział Chabel rywalizujący w czwórce podwójnej.
REKLAMA
Na zarażonych została nałożona obowiązkowa kwarantanna i święta spędzają w Portugalii. Zdrowa część kadry wróciła w sobotę do Polski, ale po przeprowadzeniu kolejnych testów okazało się, że kolejnych sześcioro osób jest zarażonych koronawirusem.
Poznaniak jest w gronie zawodników trochę "uprzywilejowanych", bowiem święta spędza z żoną, reprezentantką kraju z Moniką Chabel, która też otrzymała wynik pozytywny.
W tym roku naszym Świętym Mikołajem została Enea❗️ Dziękujemy 🙏
Opublikowany przez Polskie Wiosła PZTW Piątek, 25 grudnia 2020
- To prawda, przynajmniej jesteśmy razem w te święta. Ale też jeszcze przed testem postanowiliśmy, że jeśli tylko jedno z nas będzie miało pozytywny wynik, to i tak zostajemy razem - podkreślił.
Wioślarz przyznał, że obsługa ośrodka bardzo dba o to, by niczego im nie brakowało, ale wigilia wyglądała zupełnie inaczej niż w domu.
REKLAMA
- Ze względu na to, że pracownicy hotelu miel kontakt z nami, nie wrócili do domów na święta, śpią w hotelu obok. I muszę przyznać, że naprawdę bardzo się starają. Gdy szykują nam posiłki, my w tym czasie nie możemy wychodzić z pokoi. Podawane są one w formie szwedzkiego stołu w naczyniach jednorazowych. Wiadomo, że ta wigilia wyglądała inaczej niż w Polsce. U nas królują ryby, a tu mieliśmy głównie owoce morza, szparagi, ale była też zupa rybna, dużo warzyw, ryż - wyjaśnił.
Polski Związek Towarzystw Wioślarskich i sponsor też zadbali o kadrowiczów i sprezentowali im upominki. Z pomocą przyszli rodzice, Chabel otrzymał świąteczną paczkę z Polski.
- Moja mama, jak się dowiedziała o całej sytuacji, natychmiast wysłała nam paczkę ze słodkościami, opłatkiem, barszczem, wprawdzie w proszku, ale zawsze. Nawet dekorację świąteczne zapakowała - przyznał.
Zawodnicy powoli wracają do "normalnego" życia. Mogą opuszczać pokoje i wyjść do ogrodu hotelowego zaczerpnąć świeżego powietrza. Wznowili też treningi.
REKLAMA
- W tej miejscowości życie kwitnie w miesiące letnie, w tej chwili nie ma tu zupełnie nikogo. Mamy w hotelu salkę treningową z ergometrem, trenażerem rowerowym i siłownią. Trenujemy oczywiście bardzo ostrożnie. Ja po pierwszych zajęciach miałem podwyższone tętno, brakowało oddechu, czułem większe zmęczenie. Niestety, ale to nie była zwykła grypa - wyjaśnił.
W niedzielę wieczorem kadrowicze wrócą do kraju. Po przylocie, oprócz kolejnych testów, będą mieli przeprowadzone kompleksowe badania.
- Wiadomo, że koronawirus potrafi wyrządzić duże szkody w organizmie. Natomiast nasze plany się nie zmieniają i w styczniu jedziemy na kolejne zgrupowanie do Szklarskiej Poręby - podsumował Chabel.
ps
REKLAMA
REKLAMA