Turniej Czterech Skoczni: nie milknie krytyka pod adresem Niemców. "Pomylili się i nie wiedzą, jak wybrnąć"
Krzysztof Murańka, ojciec Klemensa, u którego w niedzielę pojawił się niejednoznaczny wynik testu na obecność koronawirusa oraz Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskich skoczków, uważają, że wykluczenie Polaków ze startu w konkursie w Oberstdorfie to wynik pomyłki lub błędu w przepisach.
2020-12-28, 16:22
- Pierwszy Turniej Czterech Skoczni odbył się w 1953 roku
- 69. edycja Turnieju Czterech Skoczni rozpocznie się od konkursu w niemieckim Oberstdorfie, a zakończy zawodami w austriackim Bischofshofen
- W związku z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 po raz pierwszy w historii zawody odbędą się bez udziału kibiców
- Najgorszą wiadomością jest jednak ta, że w Oberstdorfie zabraknie Polaków
Powiązany Artykuł
SERWIS SPECJALNY - PŚ W SKOKACH 2020/2021
W poniedziałek kwalifikacjami do konkursu w Oberstdorfie rozpoczyna się 69. Turniej Czterech Skoczni. Decyzją niemieckiego odpowiednika sanepidu polska ekipa nie weźmie udziału w tej rywalizacji z powodu niejednoznacznego wyniku testu u Klemensa Murańki.
Ojciec Klemensa stwierdził, że jest bardzo zdziwiony i rozgoryczony zaistniałą sytuacją.
- Dzień wcześniej Klimek wraz z całą drużyną uzyskał negatywny wynik testu przeprowadzonego w nowotarskim szpitalu. Trudno więc nie zadać sobie pytania, jak to jest, że kilka godzin później nagle pojawia się tzw. niejednoznaczny wynik. Moim zdaniem Niemcy się pomylili i teraz nie wiedzą jak z tego wybrnąć - ocenił.
REKLAMA
Równie krytycznie do całej sytuacji odniósł się Kot. Były fizjoterapeuta kadry polskich skoczków powiedział, że jego zdaniem wcześniejsze wykluczenie reprezentacji Czech i Austrii mogło spowodować, że i wobec biało-czerwonych podjęto podobną decyzję.
- Ja jako pracownik służby zdrowia przechodzę testy co kilka tygodni i sam dwukrotnie byłem w sytuacji wyniku niejednoznacznego, czyli będącego na granicy pomiędzy negatywnym a pozytywnym. Jednak w tym wypadku natychmiast test się powtarza i sprawa staje się oczywista - wyjaśnił.
Dodał, że tak też się stało w wypadku polskich skoczków.
- U trzech negatywny, ale co mnie zdziwiło, ponoć nie ma jeszcze wyniku Klimka. To moim zdaniem jest wręcz nieprawdopodobne! Nie chcę być tutaj twórcą teorii spiskowych, ale bardzo mi się to nie podoba, tym bardziej, że mimo oficjalnej prośby naszej ekipy o wyjaśnienia, FIS milczy. Według mnie jest to efekt niedopracowania przepisów w tej sprawie, a więc skoro wykluczyli Czechów i Austriaków, to żeby uniknąć niesnasek - wykluczają ze startu w TCS wszystkich naszych reprezentantów - zauważył.
REKLAMA
Kot podkreślił, że słowa jakoby Polacy mogli już wystartować w Garmisch-Partenkirchen, są jego zdaniem bez znaczenia.
- Bo po pierwsze tego nie mogą nam zagwarantować, a po drugie nie wyobrażam sobie, żeby udało się nadrobić stracone punkty. A szkoda, bo wygrana Dawida Kubackiego w sezonie 2019/20 zaostrzyła apetyt. No ale może w końcu po osiemnastu latach Niemcy (Sven Hannawald w sezonie 2001/2002) będą mieli szansę wygrać Turniej? O ile wyeliminowani zostaną norwescy skoczkowie - nie krył rozgoryczenia.
Kwalifikacje w Oberstdorfie zaplanowano na godz. 16.30. We wtorek rozegrane zostaną pierwsze konkursy, a kolejne mają się odbyć 1 stycznia w Garmisch-Partenkirchen. Następnie rywalizacja przeniesie się do Austrii, gdzie 3 stycznia gospodarzem Turnieju będzie Innsbruck i 6 stycznia Bischofshofen.
REKLAMA