Turniej Czterech Skoczni: Stoch faworytem nawet w oczach rywali. "Musiałby się zdarzyć cud"
Rywale widzą zwycięzcę Turnieju Czterech Skoczni w prowadzącym po trzech konkursach Kamilu Stochu, choć podkreślają, że obiekt w Bischofshofen daje możliwość odrobienia nawet sporych strat. - Wszystko wskazuje na niego, ale ręki bym sobie uciąć nie dał - przyznał Austriak Stefan Kraft.
2021-01-04, 21:10
- Polscy skoczkowie awansowali na dwa pierwsze miejsca w klasyfikacji generalnej TCS
- Kamil Stoch ma 15,2 pkt przewagi nad Dawidem Kubackim i 20,6 pkt nad Halvorem Egnerem Granerudem
- Kadra Michala Doleżala jest również liderem Pucharu Narodów
Skocznia im. Paula Ausserleitera w Bischofshofen, gdzie tradycyjnie kończy się TCS, była miejscem wielu sukcesów gospodarzy. Wygrali tam już 23 konkursy, a 16 razy cieszyli się z końcowego triumfu w prestiżowej imprezie. Ostatnie lata nie przyniosły jednak spektakularnych sukcesów - na wygraną czekają od 2015 roku, kiedy najlepszy był Michael Hayboeck, a Kraft przypieczętował zwycięstwo w Turnieju.
Powiązany Artykuł
PUCHAR ŚWIATA W SKOKACH NARCIARSKICH 2020/2021 Serwis
Później, co zauważyła m.in. agencja prasowa APA, przyszła kolej Polaków. W 2017 i 2018 roku ostatnie zawody TCS wygrał Kamil Stoch, w obu przypadkach pieczętując końcowy triumf, a przed rokiem zwyciężył we wspaniałym stylu Dawid Kubacki, do którego od 6 stycznia 2019 należy rekord obiektu - 145 m.
Przed kończącymi TCS zawodami Stoch ma 15,2 pkt przewagi nad Kubackim, a trzeci w klasyfikacji lider Pucharu Świata Norweg Halvor Egner Granerud traci do trzykrotnego mistrza olimpijskiego już 20,6 pkt.
- Oczywiście wszystko przemawia za Stochem, ale ręki bym sobie nie dał uciąć, ponieważ Granerud pokazywał w tym sezonie już wielokrotnie, że jest niezwykle mocny. Jeśli wszystko ułoży się po jego myśli, to sądzę, że może te 20 punktów odrobić - uważa Kraft, który zajmuje 13. pozycję.
REKLAMA
Broniący Kryształowej Kuli Austriak, który na początku sezonu zakaził się koronawirusem, a później przytrafił mu się uraz pleców, jest zadowolony ze swoich dotychczasowych występów w TCS, ale nazywa je "wielką improwizacją".
- Na razie będę to ciągnął i poskaczę w Titisee-Neustadt, jednak odpuszczę Zakopane w połowie stycznia i ostatnie zawody (w lutym w Rasnovie - przyp. red.) przed mistrzostwami świata, żeby z jednej strony odpocząć, a z drugiej lepiej się przygotować do startu w Oberstdorfie - przekazał Kraft.
Jak przyznał, o jego aktualnej kondycji najlepiej świadczy fakt, że w poniedziałek zamiast gry z kolegami w siatkonogę fizjoterapeuci zalecili mu "spokojny spacer".
REKLAMA
- Traktują mnie jak pacjenta z domu starców - zauważył z uśmiechem.
Słabszy dzień w Innsbrucku, gdzie lider Niemców Karl Geiger był dopiero 16., także ich praktycznie pozbawił złudzeń. W klasyfikacji Turnieju jest on czwarty, ale do Stocha traci 24,7 pkt.
- Musiałby się zdarzyć cud, żeby nadrobić nad Kamilem prawie 14 metrów - nie ma wątpliwości Stefan Horngacher, austriacki trener, który zanim przejął niemiecką kadrę prowadził biało-czerwonych.
Niemcy czekają na triumf w tej imprezie od 2002 roku, kiedy wszystkie cztery konkursy jako pierwszy w historii wygrał Sven Hannawald.
REKLAMA
Do półmetka faworytem TCS był Granerud, ale w Innsbrucku się pogubił i teraz jest trzeci z ponad 20-punktową stratą do Stocha. Do tego puściły mu nerwy, podważał umiejętności Polaka, ale później przeprosił. Zapewnił, że będzie walczył do końca.
- Nie czas teraz na panikowanie, choć wygląda to dość źle. Mam bardzo dużą stratę. Potraktuję zawody w Bischofshofen jak zwykły konkurs Pucharu Świata. Najlepiej jak będę mógł dokończę to, co zacząłem. Zobaczymy, co się wydarzy w środę - powiedział Granerud, który jednak nie zamierza wyciągać pochopnych wniosków z jednego nieudanego występu.
- Nie widzę powodów, żeby dokonywać jakichś radykalnych zmian. Do tej pory wszystko zdawało egzamin, poza Bergisel, gdzie jednak zwykle mi nie szło - dodał Norweg.
Jak wskazał, więcej nerwów niż po konkursie było między seriami, gdyż pierwszą - jako lider PŚ - kończył, a w drugiej - ze względu na 29. lokatę na półmetku - skakał drugi.
REKLAMA
- Nie wiem, czy miało to jakiś wpływ na mnie. Może, a może nie, choć na pewno spieszyłem się na górę, a do tego byłem sfrustrowany. Gorzej miał nasz serwisant Kenneth Gangnes, który praktycznie w drodze na wieżę musiał błyskawicznie przygotować moje narty - zaznaczył Granerud.
Za Stochem przemawia nie tylko prowadzenie w imprezie, ale i statystyka. W ostatnich 12 edycjach 11-krotnie w Turnieju triumfował lider po trzech konkursach. Raz - w 2017 roku - szanse na statuetkę Złotego Orła pogrzebał w ostatniej odsłonie Norweg Daniel Andre Tande. Wyprzedził go wówczas... Stoch.
- Turniej Czterech Skoczni: Innsbruck zmienił układ sił. Polacy spoglądają na rywali ze szczytu klasyfikacji
- PŚ w skokach narciarskich 2020/2021: TERMINARZ
- Turniej Czterech Skoczni: Granerud rozpętał burzę, teraz przeprasza. "Uważam Kamila za jednego z największych"
Choć zagraniczni rywale nie za bardzo wierzą w możliwość pokonania Stocha i pozbawiania go trzeciego w karierze zwycięstwa w TCS, to nieco inaczej patrzy na sprawę Adam Małysz.
REKLAMA
- Bischofshofen to ulubiona skocznia Dawida Kubackiego, więc walka jeszcze może być ciekawa - podsumował z uśmiechem triumfator Turnieju sprzed 20 lat, a obecnie dyrektor PZN ds. skoków i kombinacji norweskiej.
We wtorek w Bischofshofen o godz. 16.30 odbędą się kwalifikacje, a dzień później o 16.45 rozpocznie się ostatni akord 69. edycji Turnieju Czterech Skoczni.
ps
REKLAMA