Śledztwo: prokuratura czyta listy o snach

W większości przesyłanych do prokuratury listów mowa jest o tym, że Tu -154 rozbił się w wyniku zamachu

2010-10-07, 13:30

Śledztwo: prokuratura czyta listy o snach

„Dzisiaj w nocy z 26/27 IV 2010 r. w czasie snu (...) pilot (…) powiedział: nazywam się Arkadiusz Protasiuk, to ja prowadziłem samolot, który się rozbił. Winę za to ponoszą wyłącznie Rosjanie, ale tego im się nie udowodni. Na koniec uścisnął mnie i powiedział: Bardzo pani dziękuję, gdyby były do mnie pytania, to odpowiem. (…) Jeżeli ma Pan pytania do śp. pilota dotyczące lotu, to proszę mi napisać. Zadam mu te pytania i Panu odpiszę".


Takiego rodzaju listy otrzymują śledczy badający okoliczności katastrofy smoleńskiej – donosi „Rzeczpospolita”.  Cytowany list od 73-letniej Leokadii N. z Tczewa jest tylko jednym z wielu, które trafiają do gen. Krzysztofa Parulskiego, szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej.


W większości przesyłanych do prokuratury listów mowa jest o tym, że Tu -154 rozbił się w wyniku zamachu dokonanego np. poprzez elektroimpuls lub promienie mikrofalowe. Niektórzy autorzy doniesień przekonują, że gęsta mgła nad lotniskiem Siewiernyj w Smoleńsku została 10 kwietnia wywołana sztucznie. Prokuratorzy dostają też liczne wiadomości z obelgami od ludzi niezadowolonych ze sposobu prowadzenia tego śledztwa – – pisze „Rz”.


Zbigniew Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej potwierdza „Rz", że czytają wszystkie przychodzące do nich pisma. – Jeśli jest w nich coś interesującego, to nie zostanie zignorowane – podkreśla.

REKLAMA


Sms od gry sieciowej


Zainteresowanie śledczych wzbudził esemes, który tuż przed wypadkiem w Smoleńsku odebrał Janusz T.: „Witaj tarwat91. Dnia 10.04.2010 r. o godzinie 8:54 twój kraj zostanie zaatakowany". Wiadomość została wysłana z numeru zarejestrowanego w Niemczech. Prokuratura zleciła zbadanie telefonu T. Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Okazało się, że takich esemesów otrzymywał więcej. W kolejnych wiadomościach zmieniała się tylko data i godzina, w zależności kiedy docierała wiadomość. Esemesy zawsze zaczynały się tak samo: „witaj tarwat91". Okazało się, że wiadomości generowała gra sieciowa, w którą grał syn T. – Damian.
„[Syn] poinformował mnie, iż tarwat91 to jego pseudonim z gry internetowej" – zeznał 12 kwietnia Janusz T.

– To jest niestety mankament polskiej prokuratury – mówi „Rz" Kazimierz Olejnik, były prokurator krajowy. – Pisma tego typu powinno się z miejsca odrzucać, a nie włączać do śledztwa. Niestety prokuratura ma związane ręce, bo lepiej włączyć takie pismo czy przesłuchać człowieka informującego o ataku promieniami kosmicznymi, niż później narazić się na zarzut manipulowania materiałem dowodowym.
Dlatego wojskowi prokuratorzy bardzo poważnie podchodzą do wielu wpływających informacji – czytamy w „Rzeczpospolitej”.

rr, rp.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej