"Morderstwo prawne". Prof. Maksymowicz o śmierci Polaka w szpitalu w Plymouth

- To oczywista eutanazja. I to wyjątkowo bestialska. Pacjentowi po prostu przestano podawać pożywienie - powiedział neurochirurg, prof. Wojciech Maksymowicz w rozmowie z portalem ekai.pl. Odłączenie Polaka od aparatury podtrzymującej życie w brytyjskim szpitalu w Plymouth nazwał "morderstwem prawnym". Profesor zaznaczył, że w klinice "Budzik" przebywa wielu pacjentów w podobnym stanie, a niektórzy z nich się wybudzili.

2021-01-28, 10:41

"Morderstwo prawne". Prof. Maksymowicz o śmierci Polaka w szpitalu w Plymouth
Członkowie organizacji Krucjata Młodych protestują przeciwko decyzji o odłączeniu Polaka od aparatury w brytyjskim szpitalu.Foto: Attila Husejnow/Forum/Zuma Press

Mężczyzna, o którym mowa, mieszkający od kilkunastu lat w Wielkiej Brytanii, na początku listopada ubiegłego roku trafił do szpitala w Plymouth. Dostał ataku serca, w wyniku którego doszło do zatrzymania jego akcji, a mózg mężczyzny był pozbawiony tlenu przez co najmniej 45 minut. Początkowo mężczyzna był w śpiączce, później jego kondycja poprawiła się do stanu wegetatywnego, ale według szpitala miał on niewielką szansę na przejście w stan minimalnej świadomości na niskim poziomie.

Powiązany Artykuł

polak czarne 1200 .jpg
"Bez kory mózgowej nie można funkcjonować". Neurochirurg o sprawie Polaka z Plymouth

W związku z tym szpital wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie, na co zgodziły się mieszkający w Anglii żona i dzieci mężczyzny. Przeciwne temu jednak były mieszkające w Polsce matka i siostra, a także mieszkające w Anglii druga siostra mężczyzny i jego siostrzenica.

Czytaj także:

15 grudnia brytyjski Sąd Opiekuńczy - specjalny sąd zajmujący się wyłącznie sprawami dotyczącymi osób ubezwłasnowolnionych lub niemogących samodzielnie podejmować decyzji - uznał, że żona mężczyzny wie lepiej niż jego matka i siostry, jaka byłaby jego wola. Orzekł też, że podtrzymywanie życia mężczyzny nie byłoby w jego najlepszym interesie i w związku z tym odłączenie aparatury podtrzymującej życie będzie zgodne z prawem, zaś mężczyźnie należy zapewnić opiekę paliatywną, by do czasu śmierci zachował jak największą godność i jak najmniej cierpiał. Sąd nie zgodził się też na przetransportowanie pacjenta do Polski.

REKLAMA

- Doprowadzano do śmierci, nie dając szansy pacjentowi na podjęcie próby terapii, pomimo niezaprzeczalnego komunikatu o istnieniu szansy na odratowanie - podkreślił prof. Maksymowicz.

Powiązany Artykuł

1200_Warchoł_Forum.png
Śmierć Polaka w Plymouth. Wiceszef MS: ufam, że w takich sprawach uda się wypracować szybką ścieżkę prawną

Zaznaczył, że w klinice "Budzik" przebywa wielu pacjentów w podobnym stanie, niektórzy z nich się wybudzili. - Uszkodzenia powstałe z niedokrwienia mózgu są faktycznie najtrudniejsze, każdy przypadek jest jednak inny. W tym przypadku syn pacjenta szybko zareagował, właściwie wdrażając działania reanimacyjne i za chwile przyjechał ambulans podejmując działania fachowe. Nie można mówić, że niedokrwienie trwało bardzo długo - wyjaśnił.

Czytaj także:

Prof. Maksymowicz podkreśli, że działanie brytyjskich lekarzy to "metoda barbarzyńska". - To eutanazja, nie sposób tego inaczej nazwać. Jestem starym lekarzem, który zawsze pracował z chorymi z ciężkimi uszkodzeniami mózgu ale takiego podejścia, które narzucił wyrok sądu nie jestem w stanie zaakceptować - powiedział.

REKLAMA

Neurolog podkreślił, iż nie jest prawdą to, że u pacjenta pracował tylko pień mózgu, pracowała również część kory mózgowej, zatem istniała również szansa na powrót kontaktu z chorym.

Powiązany Artykuł

eblaszczyk forum-0496653904 1200.jpg
"Bierna eutanazja w majestacie prawa". Ewa Błaszczyk o śmierci Polaka w szpitalu w Plymouth

- Nie ma tu w ogóle mowy o podejmowaniu uporczywej terapii. To oczywista eutanazja. I to wyjątkowo bestialska. Pacjentowi po prostu przestano podawać pożywienie. Wielu chorych, chociażby na COVID-19, przebywających pod respiratorem, również nie może jeść samodzielnie, a przecież żyją. Czy w takim razie mamy powiedzieć, że nie będziemy ich utrzymywać przy życiu, zwłaszcza, że szanse mają takie, że jeden na pięciu przeżyje? Czy mamy zakładać, że w takim razie to się nie opłaca? Co prawda tu szansa była mniejsza, ale jednak była. W "Budziku" zawsze trzymamy się tej szansy i staramy się ją wykorzystać - powiedział profesor w rozmowie z ekai.pl.

***

Od kilku dni trwały intensywne zabiegi sądowe i dyplomatyczne ze strony polskiej w celu sprowadzenia mężczyzny do kraju. Działania w sprawie Polaka podejmowali m.in. minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski i Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

REKLAMA

Strona brytyjska nie odpowiedziała na starania władz Polski o pozwolenie na transport pacjenta do kraju.

Pacjent zmarł 26 stycznia.

PAP, IAR, ekai.pl, paw/

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej