Liga Mistrzów: był taki sezon, że w Łodzi zagrał David Beckham
Wraca piłkarska Liga Mistrzów. Zanim Robert Lewandowski i jego koledzy z Bayernu Monachium przystąpią do obrony trofeum, w ramach zaostrzenia apetytów, przypominamy jeden z najbardziej pamiętnych sezonów w historii rozgrywek, zakończony wyjątkowo szalonym finałem.
2020-03-17, 10:00
David Beckham w Łodzi
Był to drugi sezon, gdy do zmagań w kwalifikacjach dopuszczono wicemistrzów ośmiu najmocniejszych lig Europy. Znacznie podniosło to prestiż rozgrywek, ale też utrudniło drogę na salony mistrzom z niżej notowanych krajów, jak choćby Polska. Niespodziewany mistrz ŁKS Łódź po wyeliminowaniu drużyny z Azerbejdżanu w drugiej rundzie eliminacyjnej trafił na słynny Manchester United. "Czerwone Diabły” rozgrywki Premier League zakończyły o punkt za Arsenalem. W składzie miały plejadę gwiazd reprezentacji Anglii, z tą wschodzącą – Davidem Beckhamem na czele.
Podopieczni Alexa Fergusona pewnie awansowali w dwumeczu, choć obyło się bez spodziewanego gradu goli. Najpierw na Old Trafford United wygrali 2:0, a gole strzelali Ryan Giggs i Andy Cole. Dwa tygodnie później w Łodzi był bezbramkowy remis. Wartość wyniku tym większa, że już do końca sezonu Manchester będzie strzelał gola w każdym meczu Ligi Mistrzów. Tylko w Łodzi się nie udało.
Barcelona za burtą, Real z drugiego miejsca
W fazie grupowej rozgrywek sezonu 98/99 wzięły udział 24 zespoły. Osiem miejsc zarezerwowano dla mistrzów najwyżej notowanych lig krajowych. Pozostałych 16 uczestników wyłoniły kwalifikacje. Po za pogromcami ŁKS-u wzięły w nich udział takie potęgi jak Bayern Monachium czy Inter Mediolan. Drużyny rozlosowano do 6 grup. Awans do ¼ finału wywalczyć mieli ich zwycięzcy oraz dwie najlepsze drużyny z drugich miejsc.
Los nie był łaskawy dla niedawnego rywala Widzewa Łódź – Broendby Kopenhaga – wyznaczając mu rolę kopciuszka w grupie D, w której oprócz mistrza Danii znalazły się Manchester United, FC Barcelona i Bayern Monachium. Częstsze mecze między potentatami były bezpośrednim następstwem zmian w regulaminie.
REKLAMA
Zanim jednak Duńczycy stali się dostarczycielem punktów w pierwszej kolejce sensacyjnie pokonali Bawarczyków 2:1. Nie przeszkodziło to wicemistrzom Niemiec wygrać grupy. Z drugiego miejsca szczęśliwy awans wywalczyły Czerwone Diabły. Z turniejem żegnała się wielka Barcelona, o czym przesądziły dwie porażki z Niemcami.
Najbardziej wyrównany przebieg miały rozgrywki w Grupie E. Tam do ostatniej kolejki szanse na awans miały wszystkie cztery kluby. Ostatecznie udało się to Dynamu Kijów. Z pucharu odpadł najbardziej „polski” klub w tej edycji. Dla Panathinaikosu gola w meczu z Arsenalem Londyn strzelił Igor Sypniewski. W fazie grupowej dla „Koniczynek” nie trafiał już Krzysztof Warzycha. Polski weteran dwukrotnie trafił jednak do bramki Steauy Bukareszt w decydującej rundzie eliminacji.
W pozostałych grupach triumfowały Olympakos Pireus, Juventus Turyn, Inter Mediolan i 1 FC Kaiserslautern. Awans z drugiego miejsca wywalczył Real Madryt.
REKLAMA
Ukraińska rewelacja
Przygoda „Królewskich” z Ligą Mistrzów 1998/99 nie trwała jednak długo. W ćwierćfinale wyeliminowało ich Dynamo Kijów. Dzisiaj może to wyglądać na wielką sensację, zwłaszcza jeśli dodamy, że Roberto Carlos i spółka byli obrońcami tytułu. Wtedy jednak mistrz Ukrainy był prawdziwym postrachem wielkich. Wystarczy wspomnieć, że dwa sezony wcześniej w fazie grupowej najpierw pokonali u siebie Barcelonę 3:0, by w rewanżu na Camp Nou upokorzyć żądnych rewanżu rywali w stosunku 4:0. Teraz do kolekcji dołożyli wielki Real wygrywając w dwumeczu 3:1.
Juventus Turyn z trudem odprawił rewelację rozgrywek- Olympiakos Pireus. O awansie przesądziła bramka późniejszego trenera „Starej Damy” Antonio Conte zodbyta 5 minut przed końcem rewanżu. O awansie Manchesteru United rywalizacji z Interem Mediolan przesądziły dwa gole Dwighta Yorka, a przypieczętowała bramka Paula Scholesa 3 minuty przed końcem rywalizacji. Problemów nie miał za to Bayern Monachium, który w bratobójczej batalii zaaplikował graczom z Kaiserslautern 6 goli nie tracąc żadnego.
Duet na miarę finału
W półfinałach los skojarzył Bawarczyków z Dynamem Kijów, zaś na drodze Manchesteru United stanął kolejny rywal z serie A – Juventus.
Na stadionie im. Walerija Łobanowskiego w Kijowie Dynamo dwukrotnie wychodziło na dwubramkowe prowadzenie. Ilość bramek zdecydowanie przeszła w jakość. Dwa ostatnie gole
w europejskich pucharach przed odejściem do AC Milan zdobył Andrij Szewczenko. W rewanżu Bayern wygrał 1:0. Epoka wielkiego Dynama powoli dobiegała końca, zwłaszcza, że z klubu wkrótce odszedł drugi najlepszy strzelec- Sergej Rebrov.
REKLAMA
Druga półfinałowa rywalizacja dostarczyła nie mniej emocji. Najpierw na Old Trafford długo prowadził Juventus, a strzelcem gola ponownie był Conte. United Alexa Fergusona słynęli jednak z gry do końca. W ostatniej minucie wyrównali za sprawą Ryana Giggsa. Awans wciąż był kwestią otwartą. Rewanż na Stadio Delle Alpi rozpoczął się od trzęsienia ziemi. Dwa gole Filippo Inzaghiego już w 10 minucie zdawały przesądzać sprawę. Wtedy sygnał do odrabiania strat dał kapitan Roy Keane zmniejszając straty w 24 minucie. Potem nastąpiło coś, co wielu kibiców nie tylko United z tamtych czasów doskonale pamięta. Kapitalna współpraca deutu Andy Cole – Dwight Yorke dałą awans Czerwonym Diabłom a kibicom niepowtarzalne emocje związane z piłkarskim powrotem.
Zabójczy finisz w finale
Areną decydującego meczu było Camp Nou w Barcelonie. Po raz pierwszy w finale Ligi Mistrzów zmierzyć się miało dwóch...wicemistrzów. Zawody kapitalnie rozpoczęły się dla Bayernu. W 6 minucie Mario Basler strzałem z rzutu wolnego dał im prowadzenie. Mecz układał się po myśli Bawarczyków, choć trzeba przyznać, że czasem brakowało im szczęścia. Piłka po ich strzałach trafiała w słupek
i poprzeczkę bramki strzeżonej przez Petera Schmeichela. Kilka centymetrów niżej lub w bok
i wszystko mogłoby się ułożyć inaczej.
Alex Ferguson nie mając nic do stracenia wprowadził dwóch rezerwowych napastników – Teddiego Sheringhama oraz obecnego trenera United – Ole Gunnara Solskjaera. Taktyka superofensywna nie dała wielu klarownych sytuacji, bo w tych wciąż przewagę miał Bayern. Pozwoliła jednak wywalczyć rzut rożny w doliczonym czasie gry. Piłkę w narożniku boiska ustawił David Beckham a w pole karne rywali powędrował nawet Schmeichel. Wybitą przez obrońców piłkę Ryan Giggs skierował do Sheringhama a ten do bramki. Wszyscy szykowali się na dogrywkę. Ale nie gracze z Manchesteru, którzy w kolejnej akcji znów wywalczyli korner. Piłkę ponownie wrzucił Beckham, głową zgrał ją Sherigham, a Solskjaer strzelił na 2:1. Czerwone Diabły nie pierwszy i ostatni raz pokazały, że gra się do końca.
Liga...wicemistrzów?
Finał przeszedł do historii a wraz z nim zwycięzcy. Manchester United był pierwszym wicemistrzem, który sięgnął po to trofeum. Jako pierwszy w drodze po tytuł nie przegrał meczu, choć należy dodać, że wobec znacznej liczby remisów był przy tym triumfatorem z najmniejszą liczbą wygranych spotkań. I tylko ŁKS-u żal...
REKLAMA
REKLAMA