Liga Mistrzów: rekordowa seria porażek na własnym podwórku. Bez kibiców każdy stadion jest neutralny

Sensacyjne zwycięstwo FC Porto nad Juventusem Turyn było jedynym jakie odnieśli gospodarze w pierwszych meczach 1/8 finału Ligi Mistrzów. Czy w czasach pustych trybun istnieje jeszcze atut własnego boiska?

2021-02-27, 10:00

Liga Mistrzów: rekordowa seria porażek na własnym podwórku. Bez kibiców każdy stadion jest neutralny
zdjęcie ilustracyjne . Foto: Shutterstock

Siedem porażek u siebie

Mistrzowie Portugalii mimo niewątpliwego sukcesu nie będą faworytami rewanżu. Obronili jednak honor zespołów, które w fazie grupowej zajęły drugie miejsca. Były one bowiem z urzędu gospodarzami pierwszych meczów. To pozwala mieć nadzieje na częściową odmianę statystyki kiedy nastąpi zamiana ról. Zwycięzcy grup, przynajmniej teoretycznie, powinni poradzić sobie lepiej.

Mimo to aż siedem porażek na własnym boisku to rekord 1/8 finału Ligi Mistrzów odkąd wprowadzono tę rundę czyli od sezonu 2003/2004. A zasady rozstawienia zawsze były takie same.

Z Anglikami na neutralnym gruncie

Ta drastyczna statystyka w pewnym stopniu wynika z faktu, że trzy mecze odbyły się na terenie neutralnym. W Bukareszcie Atletico Madryt, a w Budapeszcie RB Lipsk i Borussia Moenchengladbach tylko pełniły rolę gospodarza nie mając jej zwyczajowych atutów – własnego stadionu i kibiców. Ich rywalami były kluby z Anglii, skąd w wielu krajach nie są przyjmowane loty z powodu odkrycia modyfikacji wirusa COVID-19.Przedstawiciele Premiership zgodnie wykorzystali tę sytuację odnosząc zwycięstwa zaliczone jako wyjazdowe.

Co z pozostałymi? Pozbawieni wsparcia kibiców mocno utrudnili sobie drogę do ćwierćfinałów. Najbardziej szokują rozmiary porażek Lazio a zwłaszcza Barcelony. Również typowana na czarnego konia Atalanta nie sprostała znajdującemu się w dołku Realowi Madryt.

W poprzednich latach na remis

Dla porównania rok temu w tej samej fazie gospodarze pierwszych spotkań wygrywali trzy razy tyle samo przegrywając. Dokładnie tak samo jak w ostatnich toczących się w całości przed pandemią rozgrywkach 2018/2019. W tym samym sezonie w fazie grupowej goście odnieśli o 8 zwycięstw więcej niż w obecnym.  

W Anglii górą przyjezdni

Ta tendencja jeszcze bardziej uwidoczniła się w topowych ligach Europy. W rozgrywkach Bundesligi sezonu 2019/2020 do wybuchu pandemii ponad 43% spotkań kończyło się na korzyść drużyny dysponującej atutem własnego boiska. W czterech pierwszych kolejkach po wznowieniu rozgrywek ten współczynnik spadł poniżej 20%. W obecnej kampanii po 22 rozegranych kolejkach rezultat brzmi 72 do 68 dla gospodarzy co daje im 36,55 % zwycięstw. Średnio o ponad 10% mniej niż w kilkunastu ostatnich latach.

W pozostałych ligach wygląda to podobnie, ale na szczególną uwagę zasługuje sytuacja w Premiership. Tutaj na blisko 250 rozegranych spotkań goście wygrali o pięć więcej. Można więc uznać, że obecnie w Anglii atut własnego boiska w ogóle nie istnieje, chociaż w poprzednich latach dysponujący nim zwyciężali średnio o 15% częściej niż przyjezdni.

Puste trybuny najbardziej przeszkadzają w krajach, w których kibice byli zazwyczaj najliczniejsi i najgłośniejsi – Anglii i Niemczech. Tam też ma on największy wpływ na wyniki.

A jak w Ekstraklasie?

Pierwsza kolejka wznowionego sezonu 2019/2020 odbyła się w ostatnich dniach maja. Grający u siebie wygrali dwa razy przy pięciu triumfach gości. Kontrastuje to ze statystyką całego sezonu, która mówi, że na naszych boiskach atut gospodarza był więcej niż pożądany. Ich wygraną kończyło 47,5% spotkań, o prawie 6% więcej niż w rozgrywanym przy pustych trybunach obecnym. Być może wszystko wraca jednak do normy, bo biorąc pod uwagę tylko mecze rozegrane w 2021 roku grający na własnym stadionie są już dużo mniej gościnni – 14 zwycięstw przy 7 przegranych.

Sędziowie bez presji

Nie ma kibiców, ale pozostają inne atuty bycia u siebie. Brak zmęczenia podróżą, konieczności aklimatyzacji i znajomość własnego obiektu. To jednak obecność dwunastego zawodnika zawsze była największym plusem. Na często legendarnych stadionach mniej doświadczonym piłkarzom miękły nogi już przy wyjściu z tunelu. Teraz jest tak cicho, że mogą słyszeć instrukcje trenerów.

Również sędziowie mają łatwiejszą pracę. Ich decyzje są pod ciągłą obserwacją nieobiektywnych fanów. Każdy jest poddawany psychologicznemu wpływowi trybun i może to wpływać na ocenę sytuacji. W ciszy łatwiej ocenić intencje np. faulującego gracza.

Odrobią w rewanżach?

Ligę Mistrzów wkrótce czekają kolejne zmiany. Stałe jest jednak to, że faza pucharowa to mecz i rewanż. Gospodarzom pierwszych spotkań pozostaje mieć nadzieję, że tak jak im, rywalom również nie pomogą własne obiekty. To zapowiada wielkie emocje, bo wyjazdowa wygrana nie daje już takiego komfortu jak wcześniej.

Najważniejsze jednak żeby jak najszybciej wrócili kibice.

 

MK


 

 

Polecane

Wróć do strony głównej