Błachowicz, Khalidov, Pudzianowski - gwiazdy KSW wygrywały w rewanżach. Czy uda się Narkunowi?
W najważniejszym pojedynku KSW 60 zmierzą się mistrzowie dwóch najcięższych kategorii wagowych – Phil de Fries i Tomasz Narkun. Będzie to rewanż, a te w KSW mają długa i zaskakującą historię.
2021-04-24, 15:44
Konfrontacje nie tylko z nazwy
Rewanże w KSW istnieją niemal tak długo jak sama organizacja. Już podczas gali z numerem 3 doszło do pierwszego takiego przypadku. Wtedy jednak nie decydowała decyzja matchmakerów a sportowa rywalizacja.
Firma Macieja Kawulskiego i Martina Lewandowskiego dopiero raczkowała wówczas na polskiej scenie MMA. Pierwsze organizowane przez nich wydarzenia miały formułę turniejową – ośmiu zawodników, zwycięzca musiał wygrać trzy walki jednego wieczoru.
W finałach trzech pierwszych turniejów za każdym razem meldował się Łukasz Jurkowski. „Juras” zwyciężył tylko w historycznym, pierwszym z nich. Podczas KSW 2 i 3 w decydującym starciu mierzył się z Antonim Chmielewskim i dwukrotnie musiał uznać wyższość rywala. Był to nie tylko początek historii rewanżów w federacji ale też Konfrontacja Sztuk Walki co się zowie – mierzyli się judoka z zawodnikiem Taekwondo występując w strojach ze swoich dyscyplin.
REKLAMA
Chorwackie weryfikacje „Jurasa”
Jurkowski wkrótce stał się specjalistą od rewanżów, choć niekoniecznie zwycięskich. Wygrał tylko powtórkę ze Stjepanem Bekavacem. I to był rewanż z prawdziwego zdarzenia – w 2019 roku na KSW 48 Bekavac doznał kontuzji, czyli dokładnie tak, jak kilkanaście lat wcześniej „Juras”.
Dwukrotnie przegrał za to z Martinem Zawadą a Igora Pokrajaca pokonał tylko w pierwszym podejściu, które odbyło się na KSW 4. Rok później na swojej ziemi górą był Chorwat, który wkrótce trafi do UFC i tam spotka się z kolejnym Polakiem – Janem Błachowiczem.
Janek mistrz rewanżów
Właśnie obecny mistrz UFC jest najbardziej znanym polskim specjalistą od rewanżów. Na tę reputację tylko częściowo zapracował nad Wisłą.
REKLAMA
W 2011 roku Błachowicz dwukrotnie zmierzył się z weteranem PRIDE – Thierry Rameau Sokoudjou - i za pierwszym razem widzowie mogli oglądać ponure obrazki. „Cieszyński Książę” po serii niskich kopnięć Kameruńczyka został zniesiony z ringu na noszach.
Okazja do ponownego spotkania nadarzyła się jeszcze w tym samym roku podczas KSW 17 z wymownym podtytułem „Zemsta”. Pełnego odwetu nie było – Sokoudjou zakończył pojedynek o własnych siłach, ale Janek pewnie wygrał na punkty zdobywając pas mistrzowski kategorii półciężkiej.
Kilka lat później już w UFC Błachowicz w drodze po kolejny pas udanie zrewanżuje się swoim wcześniejszym pogromcom – Jimiemu Manuwie i Coreyowi Andersonowi. Zwłaszcza ten drugi na długo zapamięta ciosy Polaka.
Polak na drodze Mc Gregora
REKLAMA
A skoro już przy wielkich rywalach jesteśmy. KSW ma w swoich szeregach zawodnika, który mierzył się ze słynnym Connorem Mc Gregorem. W 2011 roku Artur Sowiński na gali Celtic Gladiator uległ „Notoriousowi” w drugiej rundzie. Na ponowne spotkanie z Irlandczykiem raczej nie ma co liczyć.
Za to w KSW już trzykrotnie walczył z dobrze znanymi sobie przeciwnikami. Z Maciejem Jewtuszką i Kleberem Koike Erbstem ma bilans 1:1 a z Anzorem Azhievem to bardziej skomplikowane. Oba spotkania „Kornika” z Czeczenem kończyły się faulami tego drugiego. Za pierwszym razem walkę uznano za nieodbytą, za drugim Polak wygrał przez dyskwalifikację.
Dwa razy albo więcej
Ciekawy jest również przypadek Scotta Askhama. W KSW tylko z Marcinem Wójcikiem mierzył się raz. Pozostali jego rywale to dwukrotnie Michał Materla i Mamed Khalidov. Sam Anglik przed drugą walką z Mamedem pytał retorycznie:
- Czy naprawdę w KSW z każdym muszę się bić po dwa razy?
REKLAMA
Inaczej na częste pojedynki z gwiazdami organizacji Kawulskiego i Lewandowskiego patrzyli Jay Silva i Norman Parke. W ich przypadku na rewanżach się nie skończyło, a trylogie z odpowiednio Materlą i Mateuszem Gamrotem przeszły do historii. Paradoksalnie choć to Polacy ostatecznie wychodzili z nich zwycięsko, to ich rywale zyskiwali więcej marketingowo stając się nad Wisłą bardziej popularni niż w swoich ojczyznach.
Amerykanin, choć za oceanem wielkiej kariery nie zrobił, w Polsce dał się poznać jako solidny zawodnik i dobry showman. Powtarzał, że kocha nasz kraj i czuje się Polakiem. Za tymi deklaracjami poszły mocne sportowe argumenty w postaci sensacyjnego nokautu jaki zaserwował Materli na KSW 24.
Również Parke stał się u nas niemal celebrytą. Wkrótce ma się zmierzyć ze znanym youtuberem, co nieco kontrastuje z niedawną przeszłością zawodnika z Irlandii Północnej nie tylko w KSW ale i UFC. Nad Wisłą w dwóch pierwszych starciach stawił mocny opór Mateuszowi Gamrotowi. Druga walka zakończyła się skandalem i pamiętną rozróbą w oktagonie. Po nieumyślnych faulach Polaka jej wynik zapisano jako nierozstrzygnięty i wiadomo było, że trzecie spotkanie rywali jest tylko kwestią czasu.
REKLAMA
W nim wątpliwości nie było – opuszczający KSW były podwójny mistrz zdemolował rywala, podobnie jak w swojej ostatniej walce w UFC.
Mamed nie dawał powodów
Jako, że rewanże to dobry sposób na przyciągnięcie widzów nie uniknęły ich też największe gwiazdy rodzimego MMA – Mariusz Pudzianowski i Mamed Khalidov.
„Pudzian” największe sportowe wyzwanie w swojej karierze spotkał w osobie Seana MC Corkle’a i podołał temu zadaniu, choć dopiero za drugim razem. Najpierw został przez Amerykanina poddany, by już po trzech miesiącach wygrać decyzją.
Większym echem nad Wisłą odbiły się walki „Dominatora” z Jamesem Thompsonem. Po pierwszej, przegranej przez duszenie, rewanż zakończył się skandalem.
REKLAMA
- This is f..ing joke – krzyczał po werdykcie Brytyjczyk.
Sędziowie z wiadomych tylko sobie powodów uznali wówczas zwycięzcą ledwo przytomnego Polaka. Organizacja próbowała się potem tłumaczyć pomyłką na kartach sędziowskich i nawet zmieniła wynik walki na no-contest, ale niesmak pozostał.
Znamienna jest za to sytuacja Mameda Khalidova. Przez wiele lat szefowie organizacji byli mu w stanie zapewniać rywali z najwyższej światowej półki. Powodów do rewanżów Mamed nie dawał – każdego odprawiał szybko i bezdyskusyjnie. Dopiero ostatnie lata kariery Khalidova to po dwie walki ze Scottem Askhamem i Tomaszem Narkunem. Oczywiście znaczenie miały także porażki legendy i chęć odwetu, ale dobrze pokazuje to obecną sytuację na rynku,na którym coraz trudniej o mocnego zawodnika spoza UFC.
REKLAMA
Najbliższy rywal Phila de Friesa obie swoje rewanżowe walki wygrał – najpierw w 2015 roku z Goranem Rejliciem zdobywając pas mistrzowski kategorii półciężkiej i trzy lata później ze wspomnianym Khalidovem, którego jako pierwszy pokonał pod banderą KSW.
Rewanż i co dalej?
KSW rewanżami stoi – w liczącej nieco ponad 60 gal historii federacji było ich zadziwiająco wiele. Zazwyczaj są gwarancją emocji – tych sportowych, gdy pierwsza walka była bliska, lub bardziej ludzkich – jeśli zawodnicy mają sobie coś do udowodnienia. W ostatnich latach coraz częściej dostajemy jednak „odgrzewane kotlety” zamiast powiewu świeżości. Jest to naturalną konsekwencją niewielu zakontraktowanych na stałe przez KSW zawodników. Ciągłe "mieszanie w tym samym kotle” powoduje znudzenie nie tylko kibiców, ale i samych zawodników, którzy jak Scott Askham głośno dają o tym znać.
Niezależnie od tego walka wieczoru KSW 60 – Phil de Fries – Tomasz Narkun zapowiada się pasjonująco. Tylko co potem?
MK
REKLAMA
REKLAMA