Do specjalisty nie ma miejsc w tym roku
Zaczyna się bój o zapisy do lekarzy specjalistów na przyszły rok. O wizycie w tym roku w zasadzie można zapomnieć.
2010-11-02, 07:07
Poradnie specjalistyczne powtarzają scenariusz, który chorzy znają od lat: wyczerpały się limity przyjęć narzucone przez NFZ, więc do końca roku nie przyjmują już nowych pacjentów - pisze "Metro". NFZ wydał w tym roku na poradnie specjalistyczne ponad 4,2 mld zł - o 16 mln zł więcej niż w 2009 r. W przyszłym roku kwota ma być wyższa o 166 mln zł (cały budżet NFZ to 56 mld zł). Mimo rosnących nakładów dostępność do leczenia nie zwiększa się.
Czekamy kilka miesięcy
NFZ podaje, że średni czas oczekiwania na wizytę u specjalisty wynosi dwa-trzy miesiące. Do najbardziej obleganych poradni (okulistyczna, kardiologiczna, ortopedyczna) co roku czeka 200 tys. chorych.
Dlatego resort zdrowia chce, by od przyszłego roku każdy pacjent zapisujący się do specjalisty podawał swój numer PESEL. Chodzi o to, by nie wydłużać sztucznie kolejek - dane będą trafiać do systemu informatycznego, który wyłapie osoby z tym samym skierowaniem do kilku lekarzy tej samej specjalności.
Sztuczne kolejki?
System sprawdził się w przypadku operacji zaćmy i wszczepiania endoprotez stawu biodrowego - dzięki śledzeniu numerów PESEL kolejki skróciły się o połowę (z 22 tys. czekających na operację zaćmy wykreślono ponad 10 tys. dublujących się pacjentów). Ustawa, która wprowadza taką zmianę, trafiła w zeszłym tygodniu do sejmowej komisji zdrowia.
REKLAMA
agkm
REKLAMA